Ludzie w polskich urzędach nudzą się przepotwornie bite 8 godzin, zabijając człapką muchy na ścianach. A kiedy już rozpłaszczą je wszystkie, znów ogarnia ziewanie i aby nie usnąć, biorą się do roboty.
Najczęściej, to robota głupiego, jak w opisanym wyżej artykule.
No dobrze, wymyślono żółte pasy. Niechaj i tak będzie.
Ale, czy nie prościej, żebyśmy my - w 99 procentach katolicy, my - zwolennicy ojca Tadeusza i stronnicy posła Palikota - po prostu wzięli pod ramię osobę starszą, niedowidzącą, ułomną fizycznie, czy choćby tylko bezradnie rozglądającą się przy przejściu, nie mówiąc już o dziecku i... tak, tak, Bingo! - przeprowadzili bezpiecznie na drugą stronę za zwykłe "dziękuję" albo i bez tego "dziękuję"?!
Nieee, my nie mamy czasu!
My nic ani nikogo po bokach nie widzimy!
My się spieszymy! Gnamy! Bo nie zdążymy!
Nie daj Boże, zamkną nam Focus Mall i co wtedy z nami?
No, nie kupimy tego upatrzonego w Zarze łacha!
Tak, pasy malujmy!
Żółte. A jeszcze lepiej - zielone w kropki bordo!
Słyszałem o urzędzie, w którym pracownicy nauczyli się polować na muchy kantem linijki. Oczywiście ewolucja trwała. Nie wszystko stało się od razu. Najpierw były to puste PETy, później zwinięte gazety, następnie płaska linijka i dalej osiągnięto ów szczyt - kant linijki ;) Skuteczność 100%. To tak tylko dla dobrego humoru ;)
Czy to społeczeństwo ma decydować czy jest lepiej widoczne? Trzeba zapytać się osób słabowidzące czy są lepiej widoczne i czym im to pomogło.
Dla mnie to nic nie znaczacy szczegol, a czy pasy sa zolte czy rozowe to mi to lotto!
Może nie dokładnie na temat ale na pewno o przejściach.
Jest w mieście parę przejść które mają dodatkowe oświetlenie w postaci lampy umieszczonej nad przejściem i świecącej pionowo w dół na pasy. Na pewno pieszy ma dobrą widoczność na pasy, na pewno przelatujące samoloty dobrze widzą tak oświetlonego przechodnia ale kierowcy już nie koniecznie. A wystarczyłoby wysięgnik z lampą przesunąć tak aby oprawa lampy wisiała nie nad przejściem ale jeden do dwóch metrów przed przejściem. Tak umieszczona lampa oświetlała by zarówno przejście dla pieszego jaki i samego przechodnia dla kierowców.
A co by nie było, że nie na temat, to takie pasy to fanaberia. Zimą i tak będą niewidoczne a po zimie przez pół roku również. Przecież po zimie trzeba odświeżyć a tu przetargi, procedury itp itd.
Już lepsza by była bramka z dwóch jaskrawo pomalowanych słupków po obu stronach wejścia na przejście. A zważywszy, że mamy podobno XXI wiek to słupki można oświetlić a nawet wyposażyć w światło (niekoniecznie od razu laser) rysujące krechą na samym skraju jezdni, co by było widoczne i na asfalcie i na śniegu.
Kierownik mojej szkoły podstawowej (potem porobiono dyrektorów), starszy pan, nauczyciel przyrody, najstarsza bodaj w mieście podstawówka, nr 8, imienia Emilii Plater, łapał, a raczej zgarniał nader zgrabnym ruchem dłoni siedzące na ścianie muchy. Zaciskał je w pięści i wyrzucał przez okno na ulicę Sienkiewicza. Nie to jednak najciekawsze. Potrafił je w podobny sposób unicestwiać podczas lotu.
Ale o kancie linijki nie wiedziałem.
Łomatko!
Aaaależ to olbrzymi problem...
Proponuję bardziej zaangażowane tematy,których w mieście pełno...
Że pas nie na samej krawędzi...? A może właśnie to lepiej, bo jest miejsce na bezpieczne wyhamowanie rozpędu, na bezpieczne postawienie jeszcze jednego kroku. No, to tak by "paszczą" nie wpaść z rozpędu pod samochód...
A że pasy nierównej szerokości... A to już jest jakość wykonania pomysłu. Jeśli w piśmie proszącym o wymalowanie pasów nie podano danych o ich wymiarach i położeniu względem krawężnika, to już niedbalstwo i brak profesjonalizmu pomysłodawcy...
Jeśli...
Chyba żartujesz?!
Od kiedy to zwykły człowiek zwracający się z wnioskiem do urzędu musi znać wszystkie przepisy dotyczące ww. zagadnienia?
Obawiam się, że się mylisz - to na urzędnikach spoczywa ten obowiązek. Za to przecież biorą co miesiąc pensje z naszych podatków. Niestety, fachowcom zatrudnionym przez Pobożnego bardzo to nie wychodzi: a to nie potrafią prawidłowo oznakować ścieżki rowerowej, a to zrobią przejście dla pieszych między 2 trawnikami, zapominając o połączeniu go z chodnikiem, a to zrobią ścieżkę rowerową kończącą się 20 metrów od istniejącej ścieżki.
Oto najnowszy przykład ze skrzyżowania al. Piłsudskiego, al. Kopernika i ul. Sienkiewicza:
Rozumiem zakaz skrętu w lewo, ale dlaczego zabroniono na tym skrzyżowaniu zawracania?
Spoko, po co ta napinka...? ;-)
Jako pomysłodawcę,który nie określił parametrów pasów, miałem na myśli urzędasów.
Dobrze wiem,że pojedyncza,prywatna osoba może sobie najwyżej palcem w bucie pomerdać...;-)
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!