Byłem mały ale u nas w domu grzejniki wtedy zamarzły !
Kronika filmowa z zimy stulecia.
W PRL mieliśmy ok 650 tys żołnierzy, którzy między innymi mieli za zadanie usuwać skutki kataklizmów teraz mamy 120 tysięcy uff
http://naszpiotrkow.blogspot.com/ - nowe posty 12.01
Zima 2001/2002 tez dala popalić . Pamiętam jak DK8 i DK1 ma wysokości Piotrkowa stała. A okoliczni mieszkańcy donosili ciepłą herbatę.
Temat do przemyślenia dla wierzących w te bzdury o tym, że emisja dwutlenku węgla przez ludzi powoduje tzw. globalne ocieplenie. Gdyby tak było w istocie, to przez ostatnie dwieście lat notowalibyśmy STAŁY wzrost temperatur. A wcale tak nie jest. W tym roku panika nawet na Bliskim Wschodzie, gdzie sypnęło śniegiem, a temperatury spadły nawet poniżej zera.
Co do zestawienia w artykule pamiętam jeszcze taką ostrą zimę w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych (1996/7, o ile dobrze pamiętam). Do dziś mam przed oczami ptaki, które z głodu jadły spod śniegu zamarznięte psie kupy. Temperatury wtedy często spadały poniżej minus dwudziestu.
Był to rok sylwestra na dworcu w Koluszkach, a w styczniu l987 roku do odśnieżania torów kolejowych zatrudnieni byli więżniowie aresztu w Piotrkowie.
Niestety Twoje rozumowanie nie do końca jest właściwe. Jeżeli globalne ocieplenie byłoby faktem, to dla naszego rejonu świata paradoksalnie oznaczałoby ono spadek średniej temperatury i wyjątkowo mroźne zimy. A to wszystko z powodu zanikania ciepłego Prądu Zatokowego (Golfsztrom)który oddając swoją temperaturę powoduje podniesienie temperatury powietrza na terenie Europy. Nie dla wszystkich więc globalne ocieplenie oznaczałoby upały i niekończące się wakacje.
Chodziło mi o zwrócenie uwagi na coś innego. Ocieplenia i oziębienia klimatu towarzyszą Ziemi w całej jej długiej historii. Ale wpływ na te zmiany mają przede wszystkim: aktywność słoneczna, zmiany parametrów ziemskiej orbity i nachylenia osi Ziemi, zmiana długości doby (Ziemia spowalnia swój obrót wokół własnej osi, podobno o 2 s na 100000 lat), zmiany ukształtowania powierzchni Ziemi (wędrówki kontynentów, ruchy górotwórcze, powstawanie wysp, aktywność wulkanów itp.). Do tego dochodzą jeszcze wiatry i prądy morskie (bezpośrednio powiązane z ukształtowaniem powierzchni Ziemi) zależne od rozmieszczenia kontynentów i różnic w nagrzewaniu się wody na różnych szerokościach geograficznych. Jest jeszcze szereg innych, nieco mniej istotnych czynników. Ale mi chodziło o to, że cała nagonka medialna jako przyczynę zmian klimatycznych podaje tylko jeden czynnik - antropogeniczną emisję dwutlenku węgla! Gazu tego jest za mało w atmosferze, by jego wpływ na zmiany temperatur był odczuwalny. Istnieje natomiast zależność odwrotna - im wyższa temperatura, tym więcej dwutlenku węgla w atmosferze. Skąd taka zależność? Ano wraz ze wzrostem temperatury maleje rozpuszczalność gazów w wodzie, a oceany są ogromnym zbiornikiem magazynującym dwutlenek węgla (który w wodzie rozpuszcza się lepiej od głównych składników powietrza ze względu na odmienny charakter rozpuszczania) - oceaniczny zasób dwutlenku węgla jest kilkadziesiąt razy większy od atmosferycznego.
Pomijając bezzasadność ograniczeń emisyjnych należy zdać sobie sprawę z jednego - jeżeli część krajów "dla idei" ograniczy rozwój przemysłu, to zadania te przejmą kraje, które takich ograniczeń sobie nie narzucają, bo w skali globalnej zapotrzebowanie ludności na dobra pozostanie takie samo. Efektem będzie jedynie degradacja przemysłu i wzrost biedy w krajach, które bezmyślnie podchwyciły ten idiotyczny tok myślenia. Nie pierwszy raz zwracam tutaj uwagę na te rzeczy, po prostu trudno mi przechodzić obojętnie obok bezczelnego ogłupiania ludzi.
Podniesienie temperatury wraz ze wzrostem zawartości dwutlenku węgla może dać impuls do bujniejszego rozwoju szaty roślinnej na całym globie (poza obszarami pokrytymi lodem oczywiście) - a przecież o to powinno chyba chodzić wszelkim "ekologom"...
Jeżeli nauczasz geografii w szkole, to mam nadzieję, że przekazujesz uczniom rzetelną wiedzę z zachowaniem właściwych proporcji i uczysz ich również samodzielnego myślenia, a nie przyjmowania wszystkiego bezkrytycznie.
Zapewne dobrze wiesz, że mimo iż problem zmian klimatu jest złożony, to apokaliptyczne wizje, którymi straszą nas w mediach są mocno przesadzone i zmanipulowane.
Pozdrawiam.
Pozwolę sobie jeszcze wrócić do tego Golfsztromu. Wiem, jaką rolę spełnia, również czytałem, że globalne ocieplenie mogłoby spowodować jego zanik, a w konsekwencji to, o czym pisałeś. Pytanie tylko, o ile musiałaby wzrosnąć średnia temperatura na świecie? Jak duży musiałby być to wzrost? I czy rzeczywiście by ten zanik nastąpił? Przecież strefy międzyzwrotnikowe ZAWSZE będą BARDZIEJ nagrzewane przez Słońce. Im dalej ku biegunom, tym większy kąt padania promieni słonecznych (w stosunku do normalnej w punkcie padania oczywiście), a co za tym idzie więcej światła ulega po prostu odbiciu, więc absorpcja energii ze światła mniejsza. Mam wrażenie, że wzrost temperatur (globalne ocieplenie) nie wpłynąłby aż tak bardzo na prądy morskie, jak piszesz. Woda ma duże ciepło właściwe, a to oznacza, że musi wchłonąć cholernie dużo energii, żeby się ogrzać... Więc prądy po staremu zataczałyby okręgi w oceanach od równika do bieguna i z powrotem, wzdłuż wybrzeży kontynentów... Wiesz zresztą, jak to z tymi modelami klimatycznymi i przewidywaniami jest. Od II wojny światowej notowano globalny spadek temperatur aż do połowy lat siedemdziesiątych. Mimo tego, że cały czas rozwijała się produkcja przemysłowa (emisja dwutlenku węgla z paliw kopalnych), początkowo głównie na potrzeby wojny, potem na odbudowę krajów i poprawę bytu społeczeństw. Więc temperatury spadały mimo ciągłego wzrostu emisji dwutlenku węgla. Stąd w latach siedemdziesiątych straszono ludzi rychłym nadejściem kolejnej epoki lodowcowej. Gdy trend się na 25 lat odwrócił zaczęto straszyć ociepleniem, a winą obarczono wiadomo co... I ci obeznani dobrze wiedzą, jaki jest tego cel. Zmiany klimatu były, są i będą. One MUSZĄ BYĆ z tej prostej przyczyny, że zarówno ruch Ziemi ulega drobnym zmianom, aktywność Słońca i jego parametry (masa, rozmiary, szybkość syntezy helionów z protonów) też nie są stałe, a powierzchnia Ziemi ulega ciągłym zmianom. Chodzi mi tylko o to, by ci ogłupiani ludzie w końcu pojęli, jakim przekrętem jest "walka z globalnym ociepleniem", jak przestępczą organizacją jest IPCC i że wzrost stężenia dwutlenku węgla w powietrzu to nie przyczyna ocieplenia, ale głównie jego skutek (mniejsza rozpuszczalność w wodzie), a sam dwutlenek węgla w równym stopniu wpływa ocieplająco na klimat, jak kadzidło na poprawę humoru nieboszczyka. Wybacz te przydługie rozważania, czasem tak już mam :)
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!