Moje dzieci nie wrócą do szkoły. Nie będą narażać zdrowia i życia dla pary tygodni nauki. Mieszkamy z dziadkami , zdrowie całej rodziny jest najważniejsze. Syn pisze egzamin 8 klasiaty , po co ma iść i nagle się rozchorować i np później będzie kłopot z napisaniem egz w terminie.
Teraz to bez sensu puścić dzieci na 2 tygodnie do szkoły. Po co? Żeby się zaraziły na wakacje? Jak młodzież się spotka po takim czasie to raczej między sobą odległości nie zachowają.
Czy żłobek czy przedszkole czy szkoła . Nie ważne. Ważne jest życie dziecka. Życie jest jedno.Podziwiam za odwagę osoby które posłały dzieci do żłobków i przedszkoli. Ja zrobiłabym wszystko żeby nie posłać, zorganizowała bym choćby opiekunkę studentkę, kogoś z rodziny. Czy jest zresztą możliwość pobierania zasiłku do 24.05 jak nie matka to ojciec.
Wirus może pojawić się nagle , dzieci mogą zarażać i nie wiedzieć. To ryzyko dla nauczycieli , całych rodzin . Mój mąż jest w grupie ryzyka , ma szereg różnych chorób i nie puszczę dzieci do przedszkola i szkoły by stwarzać ryzyko dla rodziny bo tak ogłosi minister. Co innego gdyby musieli wracać na 2_3 miesiące a na koniec maja czy w czerwcu nie pójdą. Ta końcówkę mogę nadal przerabiać z dzieckiem w domu , a z przedszkolakiem nie mam nauki zdalnej.
Powinni zakończyć rok szkolny z końcem maja, a lekcje zdalne to jakaś kpina ,ciągle coś na maila przysyłają a większość dzieci tylko spisuje pod okiem rodziców, nauczyciele sami nie są przygotowani do lekcji zdalnych ,ostatnio pani prosiła robić lekcje w programie komputerowym którego sama nie umiała obsługiwać powiedziała że dla niej to czarna magia, ale od rodziców i dzieci się wymaga ,więc wytłumaczyłem jej jak się łączyć, przepraszam to ja mam uczyć panią nauczyciel ,parodia , a dwie inne panie nauczyciel nie posiadają swojego adresu e-mail ale proszą żeby lekcje wysyłać na maila ,więc zapytałem gdzie wysyłać lekcje ,proszę wysłać na stronę szkoły, nauczyciel może a my musimy bo tak im minister nakazał. Pozdrawiam rodziców siedzących z lekcjami po pracy.
Uczniowie nie uczą się tak jak wcześniej ale nauczyciele też nie prowadzą lekcji jak wcześniej. Polecają recytować wiersze, odpytują czegoś czy zlecają pisać zadania przy włączonej kamerce pod okiem nauczyciela w formie kartkowki ( nie że oni dyktują tłumacza ) , a sami przed kamerami nie prowadzą lekcji. Sprawdzają dzieci i pracę rodziców , czemu sami nie prowadzą lekcji np 4 godzinki z kamerką gdzie by omawiali temat , dzieci na bieżąco by uzupełniały ćwiczenia zeszyty i wtedy rodzic nie robiłby nic w domu z dzieckiem. Tyle dajemy radę zdalnie to po co wracać. Szkoła to za duże skupisko , nikt nie nadąży po każdym wycierać klamek i poręczy.
W Danii i Niemczech otworzyli szkoły ale nauka jest na zmiany , klasy liczą po ok 10 uczniów. I nawet tam nie wszyscy uczniowie powrócili do szkoły w obawie o zdrowie własne i swoich rodzin. Czy w Polsce byłaby możliwość stworzenia klas 10 osobowych ? Wynagrodzenie za nadgodziny dla nauczycieli ,skoro by pracowali dwa razy dłużej ?
Odliczając Boże Ciało i ostatni tydzień , w którym i tak już nauki nie ma oraz dni wolne na egzaminy 8 klas to jest ok 14 dni nauki. Czy warto narażać dzieci na ryzyko zakażenia oraz dodatkowy stres związany z przeprowadzaniem kartkówek i sprawdzianów ? Dzieci odzywczaiły się od systematycznej nauki i ciężko będzie wrócić na sam koniec. Nie wspominając że jest tez sporo dzieci które nie mają uzupełnionych na bieżąco zeszytów , ćwiczeń , bo robią tylko to co jest do odesłania nauczycielowi , zatem wrócą by nazbierać niedostatecznych ?
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!