Dzięki Bogu, że powstało po wielu latach męczarni. Żal było patrzeć w jakich warunkach w starym schronisku od 1994 r przebywały psy i koty a personel w warunkach stricte polowych dokonywał cudów. Pierwsze początki były najtrudniejsze. Założyły TONZ i schronisko przy ul. Glinianej 10 pani prezes śp. Jadwiga Galiasz i kierownik schroniska pani Walentyna Kudlik. Pani Fałek jeszcze wtedy nie było na horyzoncie. Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami jako pierwsze w Piotrkowie z osobowością prawną, miało swoją siedzibę w al. 3-go Maja 10 w mieszkaniu pani Jadwigi Galiasz. Teren pod schronisko użyczyło miasto a prezydentem był wtedy pan Michał Rżanek. Byli pionierami. Nie było jeszcze ustawy o ochronie zwierząt. Jednym z członków był ówczesny radny pan Piotr Gajda. A skarbnikiem obecna przewodnicząca jeden z rad osiedla pani Ewa Mazur. To były czasy których nigdy nie zapomnę. Pani Wala gotowała pożywienie dla psów i kotów ze schroniska we własnym domu i zima i latem zawoziła na ul. Gliniana rowerem. Jedną z członkiń była obecna kierownik schroniska pani Maria Mrozińska bardzo wrażliwa na krzywdę zwierząt kobieta. Były też dwie panie które ciągle na nich pisały skargi o rzekome malwersacje, o rzekomą nieuczciwość w gospodarowaniu pieniędzmi od sponsora z Francji. Sprawa zajęła się prokuratura ale umorzono dochodzenie bo nie stwierdzono popełnienia przestępstwa. Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami podzieliło się po tym na dwa Towarzystwa. Obecne nosi nazwę "Zwierzak" i tak już zostało. Pani Jadzia zmarła, pani Wala wciąż zajmuje się bezpańskimi psami i kotami i dokarmia ich za własne pieniądze. Siedzibę pierwsze TONZ ma do dnia dzisiejszego na ul. Rycerskiej przy Pl. Niepodległości. Chwała im za to, że przetrwali najgorsze. Pamiętam dyplom który otrzymałem z rąk Zarządu TONZ w 1997 r. Broniłem ich kiedy próbowano ich szkalować. Próbowano też wyeksmitować panią Jadzię Galiasz z mieszkania. TBS dał wypowiedzenie bo korzystający z tego samego korytarza panowie donieśli gdzie trzeba. Po mojej interwencji jak napisałem odwołanie do TBS-u, rada miasta jednogłośnie stanęła w obronie pani Jadzi Galiasz i wypowiedzenie zostało cofnięte. W radzie miasta zasiadaół wtedy pan Jerzy Kisson Jaszczyński publicysta i przyjaciel rodziny. Pani Jadzia podczas II wojny światowej była łączniczką w AK. Jej mąż Tadeusz Galiasz był dowódcą jednego z oddziałów AK. Ponado był przewodnikiem wycieczek po Piotrkowie. Chyba nikt tak jak on nie znał naszego miasta w detalach. Podczas II wojny światowej w mieszkaniu w al. 3-Maja 10 na II pietrze w którym aż do śmierci mieszkała pani Jadzia Galiasz, odbywało się tajne nauczanie tzw."komplety". Za to była kara śmierci. Jedną z ówczesnych które uczęszczały była pani doktor Maria Śpiewak, późniejsza radna piotrkowskiej rady miasta, również były żołnierz AK. Kiedy było otwarcie nowego schroniska przy ul. Malopolskiej-Podole, nawet mnie nie zaproszono. A wśród oficjeli było wielu radnych którzy nawet palcem nie kiwnęli w tej sprawie. Było mi b.przykro bo ile pism,skarg i wniosków napisałem o urządzenie nowego schroniska wiedzą tylko Ci co byli wtedy radnymi lub pracowali w urzędzie miasta. Taka jest rola społecznika. Pozdrawiam Zarząd TONZ w Piotrkowie i wszystkich członków. ha.
A kim jest "ja"? - Anonim jest bez podpisu. A "ha" to moje inicjały. Znacie mnie i to b.dobrze. Bardzo dobrze.
jestem osobą która kocha zwierzaki chciałam bym pomagaci tylko nie wiem do kogo mam się zwrócić chciałam bym pomagaci w schronisku nawet w tym wieku mam 13 lat i pragnę pomagaci moja pasja to zwierzaki kocham psy od dziecka mam nadzieje że moje marzenia się spełniom
Pan Wojtania udziela tym zwierzątkom porad i leczy je dla dociekliwych - bezpłatnie dlatego widzisz samochód ze schroniska pod jego przychodnią i tego Wojtani nie zarzucisz, pomaga. Co sensacji szukasz? tu jej nie znajdziesz , ja osobiście mam innego weterynarza ale jeśli chodzi o schronisko Wojtania jest w porządku, tak samo jak znajdziesz jakieś zwierzę na ulicy nieodpłatnie je zbada i wyleczy.
A Pan Wojtania nie zajmuje się pieskami ze schroniska? Widuję czasem auto 'schroniskowe' pod jego przychodnią...
DO Anki ! Pan Błachiewicz nie leczył zwierząt w schronisku,zajmował się schroniskiem jako Powiatowy Lekarz Weterynarii - to zupelnie inna funkcja niż lekarz weterynarii.
I zajmie miejsce dla młodego lekarza weterynarii-oto PT- sami emeryci
Sorry droga 'piotrkowianko' ale ja tylko zapytałam z ciekawości nie z sensacji! Jak się nie masz na kim wyżywać to użyj lustra ;)
Do ha. Szkoda ,że podpis pod wpisem jest anonimowy. Trudno wymagać aby obecny zarząd znał wszystkich , którzy działali na rzecz bezdomnych zwierząt. Pani Galiasz ,z tego co wiem została jeszcze za życie, uchorowana przez toz statuetka "Prztyjaciel zwierząt" a jej zwierzęta trafiły ,po jej śmierci do schroniska.Oddała je jej opiekunka. Pozdrawiam
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!