metoda sortowania: od najstarszego do najnowszego / najnowszego do najstarszego
k-o ~k-o (Gość)18.11.2008 12:59

Dziś w audycji "O tym się mówi" prezydent Chojniak podsumował półmetek swoich rządów w mieście. Z tego, co mówił, same sukcesy!

00


k-o ~k-o (Gość)19.11.2008 16:19

"k-o" napisał(a):

k-o 17.11.2008 21:23
cytat
Niniejszym ogłaszam pospolite ruszenie! Powołuję pod broń całą ludność Piotrkowa Trybunalskiego oraz piotrkowian rozsianych po całej Polsce, a także tych, których los rzucił na obczyznę!
Niechaj każdy uzbroi się w co tam ma w piwnicy, na strychu albo zakopane na działce: widły, grabie, szpadle, łopaty, styliska, łomy, łyżki do dętek samochodowych, proce, kusze, kamienie, strzelbę dziadka na grubego zwierza, pistolet wuja - granatowego policjanta z czasów II wojny, koktajle Mołotowa, gwoździe, kapiszony, korki, race! Ramię w ramię, zbrojni okrutnie, z Bogarodzicą na ustach, w łopocie wojennych chorągwi, sforsujemy naszpikowaną elektroniką bramę aresztu i przyniesiemy Panu Prezydentowi Matusewiczowi tak upragnioną wolność, a sami odzyskamy naszego kochanego Gospodarza miasta! Do boju! Na koń! Naaaaaprzód!


Przemyślałem całą sprawę i - choć z pomysłu pospolitego ruszenia póki co się nie wycofuję - to mam pomysł alternatywny, pewnie łatwiejszy do zrealizowania. Otóż, gdybyśmy tak, jako mieszkańcy Piotrkowa, wysłali zbiorową petycję do ministra sprawiedliwości Ćwiąkalskiego, aby Matusewicza z więzienia wypuścić, a na jego miejsce posadzić Chojniaka. Odzyskalibyśmy w ten sposób dobrego włodarza miasta, pozbylibyśmy się złego, a wymiarowi sprawiedliwości liczby by się zgadzały! Proste, a zarazem jakie genialne, prawda?

00


j...k ~j...k (Gość)19.11.2008 16:58

"~zadowolony" napisał(a):
Ja jestem zadowolony


przejedź się ul. Dąbrowskiego.

00


j...k ~j...k (Gość)19.11.2008 17:14

Mieszkańcy ulicy Fabianiego na osiedlu Pawłowska w Piotrkowie czują się oszukani. Od kilku lat starają się o modernizację odcinka ulicy, na którym nie dokończono inwestycji. Mimo zapewnień władz miasta prace od ponad dwóch lat nie zostały wznowione.

00


maja ~maja (Gość)19.11.2008 22:45

Nikt inny tylko Matusewicz przywlókł do Urzędu takie (dziś krytykowane) "osobistości" jak Chojniak i Munik. Dajcie spokój z tym pospolitym ruszeniem za tym Panem bo zrobił więcej szkody niż pożytku. Skazany został prawomocnym wyrokiem sądu, a to co robił jako prezydent też pozostawia wiele do życzenia.

00


maja ~maja (Gość)19.11.2008 22:48

Czy nie złożenie wniosku o pieniądze na salę na Sienkiewicza wynika z tego że pójdzie w prywatne ręce? Dlaczego Miasto nie chce dofinansowania w wysokości 75%? Czyżby problem z okresem kwalifikowalności wydatków? Czy też z okresem trwałości projektów? A może jeszcze coś? Poszukać?

00


k678 ~k678 (Gość)30.11.2008 14:49

Brawo! Wreszcie Urząd złożył jakiś wniosek o pozyskanie unijnych pieniędzy! Szkoda że nie złożył wniosku o środki na remont budynków dydaktycznych dla szkoły na Dmowskiego! Widać tamten dyrektor nie ma takiego poparcia, a może jest mniej urodziwy ;)-

00


maja ~maja (Gość)30.11.2008 19:30

Skoro tak dobrze nam idzie razem to mam jeszcze jedną propozycję. Można przygotować wniosek na remont MOK i na docieplenie Urzędu Miasta.Złóżcie też na zajęcia pozalekcyjne dla dzieciaków (zwłaszcza języki obce i matematyka). Warto pamiętać o kursach językowych dla dorosłych- na liście rezerwowej "poligloty" jest jeszcze sporo oczekujących.

00


maja ~maja (Gość)30.11.2008 19:31

Skoro tak dobrze nam idzie razem to mam jeszcze jedną propozycję. Można przygotować wniosek na remont MOK i na docieplenie Urzędu Miasta.Złóżcie też na zajęcia pozalekcyjne dla dzieciaków (zwłaszcza języki obce i matematyka). Warto pamiętać o kursach językowych dla dorosłych- na liście rezerwowej "poligloty" jest jeszcze sporo oczekujących.

00


k-o ~k-o (Gość)04.12.2008 14:01

Mieszkamy w sypiącej się kamienicy z XIX wieku w samym centrum Piotrkowa Trybunalskiego. Ja od urodzenia, a moja mama już ponad 40 lat. Od początku lat osiemdziesiątych mama starała się o mieszkanie zamienne. Chodziła do odpowiednich urzędów, pisała podania, założyła książeczkę mieszkaniową w PKO i próbowała uzyskać mieszkanie w Spółdzielni Mieszkaniowej. Pod koniec ubiegłego stulecia, na mocy dopiero co wchodzących w życie przepisów, kamienica przeszła z rąk MZBM-u, pod płaszczyk spadkobierców właścicieli sprzed uwłaszczenia. Mimo mijających lat i komisji, nic, ale to nic konstruktywnego nie działo się w materii pozyskania godziwego lokalu.
Za zarządów MZBM-u nic nie było robione, poza remontem dachu i montażem orynnowania. Pod władaniem prywatnych właścicieli, przez te dziesięć lat nie poczyniono żadnych prac zarówno remontowych, jak również i konserwacyjnych. Właścicieli, gdyż kamienica należy do trzech, czy nawet czterech osób...
Jakieś trzy lata temu postanowiłem zastąpić mamę w staraniach mieszkaniowych. Odwiedziłem Spółdzielnię Mieszkaniową, w której się dowiedziałem że jedynie w formie przetargu mogę pozyskać mieszkanie, zaś posiadana książeczka z jakimś tam marnym po denominacji złotego kapitałem nie ma w obecnych czasach już żadnego znaczenia. A więc klapa...
Chciałem wynająć mieszkanie, ale niestety nie było nas na takie koszta wtedy stać. Niemal rok później TBS ogłosił, że odbędą się zapisy na nowe mieszkania. Nie mogłem takiej okazji przeoczyć i zadłużając się, postanowiłem uczestniczyć w projekcie TBS. Kilka miesięcy później - słusznie pokierowany przez prawnika - złożyłem doniesienie do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego o występowanie zagrożenia katastrofą budowlaną. Wszczęto procedurę, która - dzięki przepisom i terminom - trwała jednak aż około roku. Efektem była decyzja o nakazie wyłączenia obiektu z użytku, ze względu na zagrożenie wystąpieniem katastrofy budowlanej, zaś dokumentacja przekazana została do Urzędu Miasta. Tam - znów dzięki maksymalnemu wykorzystywaniu terminów urzędowych, sprawa przeleżała pół roku. Między czasie odbyłem lakoniczną i bezproduktywną rozmowę z zastępcą prezydenta miasta oraz znacznie bardziej udaną konwersację, podczas umówionego spotkania z prezydentem miasta (a raczej z jego asystentką).
Po latach walki o normalne warunki egzystencjalne wreszcie zostaliśmy wciągnięci na listę rodzin oczekujących na lokal zamienny. Nasza sprawa przekazana została do TBS-u, gdzie znów zostaliśmy przełączeni w stan oczekiwania...
Dziś odbyłem umówioną miesiąc temu rozmowę z kierowniczką TBS-u w Piotrkowie Trybunalskim, przy asyście dwóch urzędniczek TBS. Podczas burzliwej wymiany argumentów dowiedziałem się, iż mogę zapomnieć o mieszkaniu zamiennym w rozsądnym czasie. Ponoć w Piotrkowie Trybunalskim jest ponad osiemdziesiąt rodzin, oczekujących na lokale zamienne. Ze względu zaś na brak wolnych mieszkań w zasobach gminy, takie oczekiwanie może trwać nawet i dziesięć lat! I nikogo tu akurat nie obchodzi, że mamy bardzo tragiczne warunki mieszkaniowe, bo "najpierw muszą zostać zaspokojone potrzeby lokalowe rodzin, mieszkających w budynkach, należących do miasta (TBS), a dopiero później tych, zamieszkujących domy prywatnych właścicieli..."
Nasze warunki mieszkaniowe są wyjątkowo fatalne. Sądzę, że bez porównania z innymi, trudnymi przypadkami. Za wyjątkowo ostrej zimy sprzed kilku laty, temperatura w kuchni spadła nam aż/tylko do -10°C, zaś maksymalne ustawienie piecyka gazowego, gdzie butla starczała raptem na 2,5 dnia, temperatura wzrosła do żałosnych -3°C... Tej zimy zamarzła nam woda... Możecie sobie więc wyobrazić, jak wyglądało codzienne życie bez tak podstawowego medium, jakim jest woda...
W dniu dzisiejszym, z samego rana, mieliśmy 6°C... Stropy wystają przez odpadnięty tynk z sufitu. Podłogi się zapadają (jakiś czas temu mebel wpadł nam w podłogę, bo ta niestety już tak bardzo zgniła). Ściany nie tylko są zawilgocone, ale wręcz zagrzybione. Okna się nie otwierają (zagrożenie ich wypadnięciem), a bywa nawet, że same szyby z okien wylatują! Gdy jest deszcze na dworze, my o tym bardzo dobrze wiemy - leje się w trzech pomieszczeniach z sufitu tak, jakby stało się pod rynną.
W sumie żyjemy tylko w jednym pokoju, w którym co prawda sufit się sypie pod każdym krokiem sąsiada nad nami mieszkającego, ale chociaż nie przecieka. Tu gotujemy, jemy, myjemy się oraz sypiamy...
W dobie cyfrowej technologii, nowoczesnych rozwiązań, wszelakich mediów i luksusów w centrum miasta, przy ulicy Narutowicza, stoi sobie kamienica, żywcem wyciągnięta ze slumsów. Nikt się nią nie interesuje, zaś właściciele mają nieskromną nadzieję, że lokatorzy sami się wyprowadzą, albo poumierają - jak już niektórzy. Co to za kraj?! Co to za państwo, które nie dba o swoich mieszkańców, czyniąc wszystko, by żyło nam się gorzej. Dlaczego nadal istnieje przeświadczenie, że urzędnik jest nietykalnym panem i władcą, a nie dla nas zatrudnionym znawcą tematu, zawsze chętnym do pomocy? Kiedy to się zmieni? Jak poumierają wszyscy Ci, którzy mają zakrzewione socjalistyczne sposoby załatwiania spraw w swoich przemądrzałych głowach? Nic dziwnego, że młodzi ludzie uciekają do młodych duchem innych miast czy państw, gdzie żyje się o niebo łatwiej. Zostaną tu tylko starcy, którzy mieszkając w walących się kamienicach, pobierać będą zasiłki z MOPS-u, by móc ledwo dożyć do... śmierci...
Nie byłoby żadnych szans na lepsze jutro, gdyby nie to, że dwa lata temu zainteresowałem się nowo powstającymi blokami w zasobach TBS-u. Niestety trzeba jeszcze trochę poczekać...
http://www.gofnet.republika.pl/index.htm

00


Nowy komentarz
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat