Sorry ale po co się wypowiadacie skoro nie wiecie jak było na prawdę. To co jest tu opisane to tylko skrót tego co się tam wydarzyło. I nie osądzajcie kogoś kogo nie znacie. Bo nie ważne ile ma się lat każdemu może się zdarzyć wypadek.. wiek tu gra małą rolę akurat.. Bo tak samo jak każdy uczył się jezdzic i zdawał normalny egzamin. !.
Oczywiście. A kiedy się uczył? Pewnie w maju, a egzamin zdał w lipcu. i nikt go nie nauczył jak jeździć w warunkach zimowych, gdzie na jezdni może być śnieg i lód, i może być ślisko. Kolejny majowy kierowca.
To może nam opisz dokładniej skoro znasz więcej szczegółów niż podano w informacji?
Zdać egzamin to można nauczyć nawet średnio inteligentną małpę, więc to żaden wyznacznik. Za kierownicą liczy się kilka rzeczy:
1. Zdrowy rozsądek
2. Refleks
3. Doświadczenie
4. Doświadczenie
5. Doświadczenie
6. Doświadczenie
Śmiem twierdzić, że co najmniej 4 z tej listy mu zabrakło...
No pewnie, że masz rację. A wiek w brew pozorom ma tutaj znaczenie ot takie np:
1) młody kierowca małe doświadczenie,
2) mała zdolność przewidywania co jest na drodze (jaki jest jej stan o danej porze dnia itd.) Starzy kierowcy już wiedzą miej więcej co może ich spotkać,
3) młody wiek tuż po otrzymaniu prawka bardzo często powoduje zjawisko ułańskiej fantazji,
Każdemu mógł się zdarzyć taki wypadek to jest prawda ale dodam tylko tyle, że ja wczoraj rano jadąc autem, ruszając na asfalcie czułem, że jest ślisko i do godziny 9 była mokra jezdnia z nie wysoką temperaturą. Po 9 zaczęło się ocieplać i na sto procent nie w każdym miejscu już była jezdnia dobra do gnania.
Tak więc wiek ma znaczenie w jakimś tam stopniu chociażby w obyciu z autem, jazdą itd.
Nie ma dobrych kierowców i tyle.
Czy to Ty byłaś tą 16-letnią pasażerką...
Bo jeśli nie to też się nie wypowiadaj...Bądź konsekwentna ( trudne słowo).
A jeśli brak Ci rozwinięcia, to proszę:
20 letni mężczyzna chcąc popisać się przed swoją 16-letnią wybranką serca wysokim kunsztem jazdy samochodem na śliskiej nawierzchni przy równoczesnej upajającej prędkości i równie zmiękczającej płeć piękną głośnej muzyce typu rap-polo niestety wypadł z drogi i zawinął się na drzewie.Jak się okazało umiejętności prowadzenia samochodu zdobyte przez naszego bohatera rok temu okazały sie niewystarczające ze względu na to,że na kursie uczono go jazdy z maksymalną prędkością nie przekraczającą 30 km/h.Innym czynnikiem była nauka na kursie głównie precyzyjnego parkowania tyłem między słupkami na placu manewrowym.
Dodatkowym czynnikiem który doprowadził do wypadnięcia z drogi była prawa ręka kierowcy spoczywająca na jakże zachwycającym kolanie pasażerki.Pech chciał,że jednocześnie nasz bohater próbował wykonać wolną lewą ręką telefon ( komórkowy znanej i lubianej firmy) do kolegi,byzapewnić godne przyjęcie pary w domu tegoż...
Porażająca niekompetencja władz gminy, która na czas nie wycięła wszystkich drzew przy tej drodze najwyraźniej doprowadziła do tego niefortunnego wydarzenia...
Dziękuję za uwagę ;-)
Klet jak zwykle najcenniejsza uwaga wśród tych wypowiedzi. Jeżeli ktoś mówi, ze jest dobrym kierowcą to po prostu kłamie albo jest tego nieświadomy. Ja mam prawko już prawie 25 lat i nie miałem nigdy na drodze żadnej kolizji czy stłuczki ale nigdy bym o sobie nie powiedział, że jestem dobrym kierowcą bo jest tyle nieprzewidzianych sytuacji i zjawisk, że nie wiem jak bym się zachował. Osobiście uznałbym się za kierowce, który jeździ poprawnie. Pamiętam jak otrzymałem prawko i jak ojciec pożyczał mi auto. Nigdy by mi nie przyszło do głowy pędzić na zawrót głowy a zwłaszcza w zimę po lodzie czy śniegu. A już nigdy bym tak nie jechał i tak nie jeżdżę zwłaszcza jak kogoś wiozę bo zdaję sobie sprawę, że to ja odpowiadam za jego życie a on ufa w to, że nic mu się nie stanie. Nie wiem jak chłopak wioząc dziewczynę może narażać ją na utratę zdrowia lub życia. To niech jej to powie kiedy wsiada do jego auta i wtedy da jej wybór czy ona zamierza ryzykować. Takie zachowanie świadczy o tym, że jest ona dla niego nikim jak potrafi tak szastać jej życiem. Siebie może zabić ale niech nie naraża innych.
100.000 kilometrów!
Mnie, kiedy zakończyłem naukę jazdy, instruktor na odchodnym powiedział tak: Kierowcą zostaniesz po przejechaniu pierwszych 100.000 kilometrów. Spojrzałem na niego i coś tam sobie pomyślałem.
Ale kiedy wkrótce potem wysiadałem z auta po zdanym egzaminie, egzaminator (jakby się umówili) rzekł do mnie na pożegnanie bardzo życzliwie: Po przejechaniu 100.000 kilometrów będzie pan potrafił jeździć samochodem.
I to jest święta prawda.
A druga święta prawda, a raczej żelazna zasada, to trwale zaprogramowane ograniczone zaufanie do:
- wszystkich użytkowników drogi, zarówno kierujących pojazdami, jak i do pieszych,
- stanu drogi,
- warunków jazdy,
- także (niestety, niekiedy) do oznakowania.
Nawet, gdyś wyjeździł/a/ swoim klunkrem 500.000 kilometrów albo i milion.
Święta racja, święta. Bez względu czy masz klunkra za 5 czy 500 tys. PLN.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!