Szkoły i przedszkola ze względu na liczbę skupionych w jednym miejscu dzieci zawsze byly siedliskami chorób. Jedno dziecko miało ospe, za chwilę już pół klasy. Podobnie z tak zwana grypa jelitowa. Pani w artykule dobrze porównała szkole do wesela tylko 5 dni w tygodniu. To będzie jeden wielki chaos. Dziecko dostanie gorączki i kaszlu i nie wiadomo czy zwykła infekcja czy koronawirus. Co wtedy? Od razu testy? Rodzina i klasa na kwarantanne? Nie działają normalnie przychodnie...
Oczywiście, że się boje rozpoczęcia roku szkolnego. Boje się, że po tygodniu nauki komuś odwali i wygonią dzieci do domów. Przez całe wakacje dzieciaki latały po placach zabaw , orlikach w dużych grupach i nikt się nie zaraził. Ale pandemia strachu trwa , więc nic nie wiadomo
Szkoły ( pomieszczenia zamknięte jakby nie patrzeć), z bardzo dużą ilością młodych ludzi, którzy nie będą w stanie technicznie zachować dystansu ( bo się nie da), będą bombami wirusowymi. I co gorsza, oni będą bezobjawowo roznosić wirusa, do domów ( na rodziców), do dziadków, do bibliotek, i wszędzie tam gdzie się znajdą. Po 1-2 miesiącach działania takiej bomby-wylęgarni będziemy mieć w kraju 3-5 tys. zachorowań a po dalszych 2-3 mies 10 tys. I wtedy służba zdrowia legnie całkowicie ! ! ! I wtedy wyjdzie pan minister szkolnictwa wspólnie i w porozumieniu z premierem i powiedzą, że do takiej sytuacji dopuścili dyrektorzy szkół...Jedyny sposób aby uniknąć oczywistej katastrofy, to jest chyba sposób: połowa uczniów do szkoły, druga połowa zdalne nauczanie. I np. po 2 tygodniach zamiana. Oczywiście więcej musiałoby być nauczycieli, ale przecież budżet jest tak genialnie skonstruowany że są pieniądze na naukę, tym bardziej że rząd jako priorytet ma bezpieczeństwo narodu a szczególnie młodzieży....
To nie wirus tylko media napedzaja calosc dlaczego sa podoszne statystki niby tego wirusa jak mozna komus przypisac wirusa jak nawwet prboki nie zabrali na badania przyklad z moszczenicy probuka w domu a badanie wyszlo pozytwnie . Gdzie tu logikga
Zlikwidować obowiązek nauki! Cały czas dzieci i młodzież będą mieć wolne. A wiadomo, że niewykształconym narodem lepiej się manipuluje i rządzi!
W Moszczenicy gimnazjium zamknięte.Dzieci w podstawówce będą się ściskać w ciasnych klasach.
Pan Wójt postawił na swoim.
W marcu przy 200-300 zakażeniach dziennie dzieci przeszły na kilka miesięcy na zdalne nauczanie, a teraz gdy sięgamy 1000 a będzie jeszcze więcej - to posyłamy dzieci do szkół. Gdzie tu logika? Koronawirus już nie jest straszny? Dzieci mogą nie zachorować, ale mogą roznosić wirusa. Co w takim przypadku, gdy dzieci mieszkają z dziadkami? Ryzyko ich zachorowania jest ogromne. Dzieci spędzają w szkole niemal pół dnia oddychając tym samym powietrzem co inni i dotykając tych samych rzeczy - klamki, biurka, krzesła i poręcze. Jak szkoły chcą zminimalizować ryzyko zakażenia? Przecież nikt nie będzie co przerwa latał po szkole i dezynfekował wszystkiego, a dzieciom nie wolno dotykać chemikaliów. Kilka godzin dziennie mają siedzieć w rękawiczkach i maseczkach? W niektórych sp w Piotrkowie nauczyciele koniecznie chcą by dzieci wróciły do szkoły, bo nauczanie indywidualne tam się nie sprawdziło. Niektórych nauczycieli komputer gryzie. Na ich decyzji spocznie teraz ryzyko zarażeń naszych dzieci.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!