Film rozumiany przez odbiorcę zza oceanu powierzchownie i zupełnie wbrew intencjom autorki. Z punktu widzenia Polski i Polaka film szkodliwy i podły. Kłamliwy i zacierający prawdę historyczną. Zresztą, czego innego spodziewać się po kimś takim jak Holland. Oskara ten film nie zdobędzie, bo za rywala ma irańskie arcydzieło filmowe. Obraz Holland to szmira i tandeta bez znaczenia. Po wyjściu z kina ma się ochotę splunąć z niesmaku.
Najnowszy film Agnieszki Holland "W ciemności" opisujący historię Polaka, który uratował kilkunastu Żydów jest obrzydliwie zakłamanym obrazem, fałszującym historię.
Manipulacja jest dobrze ukryta, a jej celem było zapewne pozyskanie sympatii wpływowego lobby żydowskiego, które ma dużo do powiedzenia przy przyznawaniu Oscarów. Ale do rzeczy.
Oto mamy Lwów pod niemiecką okupacją. Z jednej strony słaniających się na nogach z głodu Żydów, z drugiej strony spasionych Polaków, którzy chodzą do sklepu, wypisz wymaluj takich jak obecne osiedlowe, kupują, jak gdyby nigdy nic, wędlinkę, owoce, pieczywo itp. Każdy przyzwoity człowiek oglądając to myśli sobie: cholera, a nie mogli kupić więcej i dać Żydom, aby nie umarli z głodu? Takie samo wrażenie robią ubrania. Żydzi w łachmanach, Polacy jakby wyszli z przedwojennego pisma o modzie.
Tymczasem od początku okupacji (październik 1939 r.) na terenie Generalnego Gubernatorstwa (a więc także przyłączonym w 1941 r. "dystrykcie Galicja") obowiązywały kartki na jedzenie. Dla Polaków przewidziano limit 700 kalorii dziennie (człowiek, aby przeżyć musi jeść około 1500), dla Żydów 400. Stąd zresztą słynna piosenka: "teraz jest wojna, kto nie handluje, nie żyje". Ale handel jedzeniem poza oficjalnym rynkiem był karany śmiercią i zakupów czarnorynkowych nie dokonywało się w sklepach, tylko w domach, konspiracyjnie. Kartki były również na ubrania. Polacy żyli głównie z tego, co dawały rodziny ze wsi i było przemycane do miast. Nadwaga po 3 latach wojny była przywilejem Niemców, a i to tylko tych dobrze sytuowanych.
Polska była traktowana przez Niemców jako źródło kapitału na wojnę. Przez 6 lat okupacji wszystko co Niemcy mogli, to rabowali i używali dla swoich korzyści. Za 6 lat niewolniczej pracy nie dostaliśmy od Niemców nigdy odszkodowania. Tymczasem oglądając film Holland mam wrażenie, że Polakom za Niemców było lepiej niż w PRL. Tak dobrze zaopatrzonych sklepów nie było bowiem nawet za Gierka. Zupełnym "odjazdem" jest także scena, w której główny bohater chce kupić "swoim" Żydom pomarańcze (skąd miałyby się wziąć w okupowanej Europie w sklepach?).
W tej sytuacji przypominanie, że w Polsce Niemcy za pomoc Żydom mordowali "z mocy prawa" nie tylko "winnych", ale także rodziny i sąsiadów (zbiorowa odpowiedzialność) jest zbędne.
Zwieńczeniem manipulacji jest epitafium po informacji, że główny bohater filmu zginął parę lat po wojnie w wypadku. No i na koniec cytat, że jego dawni sąsiedzi mówili, że była to "kara boska za ratowanie Żydów". Pal licho, że bohater nie mieszkał już we Lwowie i raczej jego ówcześni sąsiedzi nie mieli z nim kontaktu, ale niby kto ten tekst miał zanotować?
Pani Holland niech zrobi film o Polakach wywożonych do Niemiec na roboty, bo to jest kwestia zupełnie napasionemu światu nieznana. Może wtedy Oscara wreszcie się dochrapie.
Pomyliłeś (-łaś?) słowa. W tej piosence było: "teraz jest wojna, kto handluje, ten żyje": http://w863.wrzuta.pl/audio/6U5jIrvr7nt/01._kto_handluje_ten_zyje .
Dokładnie tak!!!A w PT z niej bohaterkę zrobili!!!
Na zmianę mojego stosunku do pani Holland wpłynął fakt może drobny, ale za to o dużym wydźwięku. To mianowicie, że zgodziła się na salę swojego imienia w wyświetlarni ruchomych obrazów "Helios", nazywanej w sposób nieuprawniony kinem. To, że wszystko w Polsce ponazywano imieniem JP II i to, że may w Gdańsku Lech Walesa Airport, nie oznacza, że nadal obowiązuje niepisana zasada (za komuny pisana), że nie nazywa się niczego imieniem osób żyjących. To świadczy o złym smaku i o megalomanii. Pomijając drobiazgi, jak takie, że mogą jeszcze wyjść różne brzydkie fakty o kimś z jego życiorysu i wtedy co, tablicę zdejmować trzeba, pomnik burzyć. Ta sala projekcyjna z jej tabliczką to żałosne.
Racja. Kolejnym przykładem jest ul. Mariana Grabińskiego w Jarostach prowadząca do magazynów Ikei.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!