Ten amerykański żel działał pewnie tak jak maść na szczury - trzeba było szczura złapać i posmarować tą maścią pod ogonem - wtedy zdychał. :)
pomysłodawcom poleciłbym żel,ale na komary na czoło ponoć działa.
Jeśli mogę coś polecić,to zobaczcie jak to się robi w niezacofanych nmiastach.
http://bedzin.naszemiasto.pl/wydarzenia/518795.html
Na początek to ci mieszkańcy naszego miasta, którzy litują się nad ptaszkami i wysypują im resztki pieczywa czy specjalnie kupowanego ziarna powinni być karani wysokimi mandatami za zanieczyszcznie ulic oraz stwarzanie zagrożenia epidemiologicznego(resztki jedzenia w środku miasta), to ptaki wszelkiego rodzaju zniechęciłoby od łatwego pokarmu i spowodwoałoby naturalną selekcję - słabe, stare i chore padłyby nie mając żywności. Tylko kto to wykona - straż miejska, policja, sanepid czy inne darmozjady?
Wystarczy otworzyć oczęta urzędaski podczas wycieczek chociażby do Krakowa, a jak się nie chce tyłeczka ruszyć to w neciku można pooglądać fotki kamienic z zamontowanymi urządzeniami "wysokich technologi odstraszających"...
na Słowackiego pod 3 są pustułki, one polują na słabe gołębie - to musi wystarczyć
Proponuje aby Pan Błażej pierwszy, tak dla przykładu, wysmarował sobie tym żelem d... Zobaczymy czy gołąb usiądzie.
Odczepcie się od ptaków !!!
do ekofaszyta:
Twój nick pasuje do ciebie jak ulał.
Dobrze, że krowy nie latają, wtedy dopiero mielibyśmy co sprzątać. Nie zaprzeczam, że poruszany od 2008 r problem dziko żyjących gołębi w naszym mieście jest problemem nad którym należy się pochylić i poważnie zastanowić. Piotrkowscy rajcy podczas Sesji w dniu 26.05.2010 r. stosunkiem głosów 19 za, 0 przeciw i 1 wstrzymujący się,
przegłosowali zmiany w Regulaminie utrzymania czystości i porządku w mieście
bez szerokiej konsultacji społecznych z udziałem ekologów i ornitologów, wprowadzając zakaz dokarmiania dziko żyjących gołębi.
Dziennikarze z Dziennika Łódzkiego i tygodnika lokalnego 7 dni, od 2008 r usiłują rozpętać zimną wojnę pomiędzy przeciwnikami a zwolennikami dokarmiania dziko żyjących gołębi, robiąc z tego sensację, jakby za chwilę miało nastąpić trzęsienie ziemi albo zagrożenie narodowe. Metoda „na sokoła” i nękanie mieszkańców stuzłotowymi mandatami za dokarmianie gołębi miejskich, to półśrodki które tak naprawdę nie rozwiążą problemu.
Ja również dokarmiam, latem mniej a zimą bardziej. Zresztą każdy przyłapany na dokarmianiu, może powiedzieć, iż dokarmia wróble i kawki, a że do stołu przylatują gołębie to nie jego wina.
Metoda „na sokoła” jest nieskuteczna a co najwyżej na krótki okres czasu. Szastanie publicznym groszem to dla władz miasta czysta przyjemność (obszczymurek za kilkaset tysięcy złotych, projekt biblioteki za 1 mln zł której nie ma, i inne kontrowersyjne pomysły).
Podobne metody próbowano wcześniej stosować w innych aglomeracjach miejskich w Polsce i na całym świecie.
Gołębie albo przenoszą się na inne budynki albo po jakimś czasie powracają skąd zostały wypłoszone. Lęgów może być nawet 4-5 w roku. Gołębie miejskie, jeśli mają gdzie przebywać i mają pożywienie, to mogą mieć młode nawet przez cały rok, również w zimie z przerwą na pierzenie. Sięgając do genezy, gołębie miejskie to forma kosmopolityczna wywodząca się z gołębi skalnych, zamieszkująca większą część powierzchni Ziemi. Dziko żyjące, posiadają duże możliwości przystosowawcze do zmiennych warunków środowiska podobnie jak szczury, myszy, muchy itp. Skolonizowały miasta wykorzystując jako środowisko zastępujące im skalne ściany – najwyższe murowane kamienice. Te ptaki unikają zadrzewień. Ich średnia długość życia wynosi zaledwie 3 lata. Na tak krótki okres życia główny wpływ mają choroby, wypadki i ogólnie ciężkie warunki bytowania tj. głód, deszcz, śnieg i mróz. Ich domowi krewniacy czyli gołębie domowe dożywają nawet 20 lat.
Populacje gołębi miejskich są systematycznie zasilane przez uciekinierów z hodowli i z odbywających się na całym świecie tzw. lotów. Dlatego walka z nimi to przysłowiowa walka z wiatrakami. Należałoby najpierw całkowicie zabronić hodowli gołębi pocztowych i przeprowadzania lotów.
Pożywienie gołębi skalnych stanowią głównie nasiona, owoce a nawet jagody i żołędzie oraz drobne ślimaki. W miastach ich pożywienie o ile nie są dokarmiane stanowią głównie odpadki żywności. Dlatego chorują i tak krótko żyją. Gdy nie dokarmiałem przez 2-3 dni,
próbując jakby wymusić na nich szukania pożywienia, to zaczęły ginąć pod kołami samochodów szukając pożywienia na jezdni.
Moim zdaniem, tylko stosowanie preparatu o nazwie „Ovocontrol” który zakłóca rozwój płodu w gołębich jajach który jest stosowany skutecznie w USA ograniczy liczebność tych ptaków w miastach.
Preparaty antykoncepcyjne stosowano również bardzo skutecznie za granicą w walce z dziko żyjącymi królikami. Ich liczebność radykalnie się zmniejszyła i na chwilę obecną nie stwarzają już zagrożenia i problemu.
W Polsce gołębie skalne objęte są ścisłą ochroną gatunkową na podstawie par. 1 pkt. 1 lit. a) i par. 2 Rozporządzenia Ministra Środowiska z 28.09.2004 r w sprawie gatunków dziko żyjących objętych ochroną. (Dz.U. z 2004 r , Nr. 220, poz. 2237).
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!