Skoro bez uprawnień, to w takim razie nie można go nazwać kierowcą. On wsiadł i sobie pojechał. Ja proponuję przestać się użalać i litować, choć trudno mi to osobiście przechodzi przez usta. Proponuję nazywać rzeczy po imieniu. Nie z braku szacunku dla tego dramatu, ale w trosce o tych, którzy mogą być następni. Proponuję tę tragedią nazwać dramatem na życzenie. Trudno, taka jest, według mnie, prawda.
PS Pójdę dalej: czy w ogóle, kogokolwiek, kto sobie liczy 18 lat można nazywać kierowcą? Czy zdobywszy prawo jazdy zdążył taki ktoś przejechać samochodem przynajmniej 100.000 kilometrów? Bo mój instruktor jazdy, pan Markiewicz (nie pamiętam imienia, chyba Kazimierz, wciąż jeszcze naucza i serdecznie go pozdrawiam) powiedział mi na koniec: proszę pamiętać, że kierowcą się zostaje po przejechaniu 100.000 kilometrów. I to była (jest) święta prawda.
A mówią, że ewolucja w dzisiejszych czasach nie działa... jak widać trochę działa ;)
Policjanci każą mandatami dla zbierania pieniędzy na premie dla rządzących. Taki maja prikaz, więc nawet policjanta się nie szanuje co mówi. A w szkołach w Szwecji od najmłodszych lat uczą ostrożności, poszanowania prawa. Tam policjant ma autorytet.
Ja przejechałem już wiele kilometrów i prawo jazdy mam od nastu lat ale nie uważam się za dobrego kierowcę. Mając nawet 30 lat doświadczenia za kółkiem nie można mówić o sobie dobry kierowca - to błąd i pycha.
Twój instruktor wpoił Ci kłamstwo.
Po 100 tys. km masz pewne doświadczenie, wiedzę jakie warunki, sytuacje, zdarzenia mogą spotkać Cię na drodze - nic więcej. W każdej sekundzie jazdy podążają z Tobą miliony czynników, które musisz starać się kontrolować i przewidywać.
Młody kierowca albo szczeniak bez uprawnień nie ma nawet bladego pojęcia o tych ww. sprawach.
Polecam piratom drogowym by lepiej wcisnąć gaz i puścić sprzęgło na parkingu przed włączeniem się w ruch drogowy by sprawdzić czy nawierzchnia jest śliska, a o tej porze roku mokra nawierzchnia zamarza przy gruncie i mamy gołoledź. To tyle.
Na wioskach to normalne że jeżdżą bez prawa jazdy zetknąłem się z tym nie raz. Najgorsze jest to że rodzina takiego delikwenta nie ma u temu nic przeciwko
Zanim zaczniesz komuś coś zarzucać, przeczytaj wypowiedź ja-kierowcy 2 albo 3 razy. Nigdzie nie napisał on, że jest dobrym kierowcą, tylko po prostu - kierowcą.
Ja nie piszę przecież o sobie "dobry kierowca". Nie jestem dobrym kierowcą. Bo nie ma dobrych kierowców. Ci niby najlepsi (patrz świat Furmuły 1) także giną. Pamiętasz jednego z "najlepszych" polskich kierowców? Jak zginął? Na przejeździe kolejowym! Los zakpił z niego.
Pan Markiewicz po prostu w ten sposób ostrzegł mnie i uczulił, żebym nie poczuł się od razu herosem dróg zaraz po odebraniu prawa jazdy, dał mi do zrozumienia, a ja tego mądrzejszego od siebie wiekiem i doświadczeniem człowieka posłuchałem, że o pewnym wyrobieniu za kółkiem można mówić po przebyciu 100.000 km. Co w polskich warunkach (jeśli nie jest się zawodowo kierowcą) zajmuje kilka lat.
Za każdym razem kiedy wsiadam za kierownicę, zachowuję się z taką należytą uwagą, jak saper który podchodzi do wykonywania obowiązków. Być może dlatego żyję, choć kiedy tylko mogę, korzystam z pociągów. Dzisiaj wypuszczanie się autem gdziekolwiek to rosyjska ruletka. A to dzięki (jak niżej ktoś trafnie zauważył) niekrzesanej dziczy na drogach. Poruszanie się pomiędzy dewiantami, zabójcami i samobójcami już dawno przestało bawić.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!