W środkach komunikacji miejskiej pojawili się ankieterzy. Ilość pasażerów i ich preferencje badają przeszkoleni specjalnie w tym celu studenci piotrkowskiej filii Uniwersytetu Świętokrzyskiego.
Po trwających ponad 2 godz. rozmowach w prezydenckim gabinecie obie strony sporu trwają przy swoim. Prezes Zbigniew Stankowski nie widzi możliwości spełnienia wszystkich pracowniczych postulatów, związkowcy postulują o 500 zł podwyżki.
We wtorek odbyła się kolejna tura rozmów pomiędzy prezesem Miejskiego Zakładu Komunikacji a związkami zawodowymi. Poprzednie rozmowy nie przyniosły żadnego efektu, dlatego strony spotkały się ponownie.
- Absolutnie podzielam roszczenia pracowników, dotyczące faktu, że zarabiają nisko. Niemniej jednak jest program naprawczy w samym zakładzie komunikacyjnym i jest duża szansa wyprostowania i uregulowania sytuacji na rynku komunikacyjnym w mieście. Boję się aby nie zaprzepaścić tego wszystkiego, co do tej pory zostało zrobione - tak odniósł się - na antenie Strefy FM - prezydent Krzysztof Chojniak do sporu zbiorowego w Miejskim Zakładzie Komunikacji .
NSZZ „Solidarność” i Pracowniczy Związek Zawodowy „Niezależni” weszły w spór zbiorowy z Zarządem Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Piotrkowie.
W czwartek odbyła się pierwsza tura rozmów. Nie przyniosła porozumienia.
- Nie wiemy co będzie dalej, na razie rozmowy trwają - mówi Marek Tręda, szef zakładowej Solidarności. - Na razie prezes chce dać 50% naszych żądań, my chcemy 100% , bo to nie jest duża kwota – dodaje.
Główny postulat związków to 500 złotych brutto dla każdego pracownika.
Według zapowiedzi piotrkowskich władz i słono opłacanych ekspertów, za kilka miesięcy powinniśmy skończyć z topieniem w błocie samorządowych milionów wydawanych lekką ręką na niepotrzebne dofinansowywanie miejskiej komunikacji.
Jednak ostatnie decyzje piotrkowskiego magistratu, jak i atmosfera błogiego spokoju w naszym MZK, zdają się przeczyć składanym zapewnieniom.