Kamienica przy Garbarskiej 5 w Piotrkowie. Już z zewnątrz nie wygląda najlepiej. W środku, jeszcze gorzej. Powybijane szyby w niektórych oknach, zapadnięte schody na klatce, a do tego zerwany sufit. W takich warunkach żyje czteroosobowa rodzina państwa Skrzypczyńskich. Jednak o zajmowane przez siebie mieszkanie dbają jak o własne. Małżeństwo kilka lat temu na własny koszt wymieniło nawet okna. Żyją niezwykle skromnie, ale w domu panuje porządek. Jeszcze kilka lat temu regularnie malowali ściany, w kuchni na podłodze położyli płytki. Dziś, kiedy pękają ściany, a sufit w każdej chwili może się zawalić, postanowili przestać inwestować. Co ważne, rodzina nie zalega z czynszem, a za wodę - niemal jak na złość - mają kilkaset złotych nadpłaty.
21 września, to był czwartek, pękła rura na terenie posesji. Poszedłem zgłosić to do administracji TBS przy ul. Krasickiego. Po upływie godziny przyjechali ludzie z wodociągów, zakręcili główny dopływ wody. Zapytałem, co dalej. Powiedzieli, że ta rura nie będzie naprawiana, bo TBS… nie kazał robić. Pytam, dlaczego, a oni mówią, że nie są upoważnieni i żebym zadzwonił do wodociągów. Zrobiłem, jak powiedzieli. Uzyskałem informację, że to TBS powiedział pracownikom wodociągów, żeby ci zakręcili wodę, że awaria nie zostanie usunięta, a TBS rozwiąże umowę na dostawę wody do posesji przy Garbarskiej 5. Byłem bezradny! - żalił się nasz rozmówca.
Następnego dnia z samego rana pan Tadeusz pofatygował się osobiście do siedziby TBS. - Poszedłem do pani, która przydziela mieszkania – relacjonuje. - Chciałem zapytać, czy mają jakiś lokal dla mnie, bo skoro odcięli wodę i jej nie podłączą…
Minął tydzień. Pan Tadeusz - jak twierdzi - regularnie odwiedzał Marię Czaplę, która w Towarzystwie Budownictwa Społecznego odpowiada za remonty. Pani kierownik kategorycznie stwierdziła, że nie zleci naprawienia rury, bo budynek jest przeznaczony do rozbiórki. - Powiedziała, że nic nie poradzi i wysłała mnie tam, gdzie rozdzielają lokale. Pani Czapla przez cały czas zasłaniała się kosztami naprawy, że będzie to drogo kosztować – ok. 6 tys. zł. Ale przecież nie powinno mnie to dotyczyć, bo płacę regularnie czynsz, w dodatku mam około 400 zł nadpłaty za wodę – mówi pan Tadeusz.
Przez kilka dni mężczyzna odwiedzał siedzibę Towarzystwa. Bez większego rezultatu, bo jedyne, co wynegocjował, to obietnica, że na Grabarską 5 zostanie „dowieziona woda”. Pracownik TBS-u dostarczył wkrótce panu Tadeuszowi 10 baniaków z wodą, po 5 litrów każdy. Żyć nie umierać!
Potem czteroosobowa rodzina musiała radzić sobie sama, dokupując wodę w marketach. Tylko jak długo można tak żyć? - zastanawia się pan Skrzypczyński.
- Co tu dużo gadać?! Mamy smród, brud i ubóstwo w domu! Łazienkę psika się dezodorantami – nie kryje zdenerwowania mężczyzna. - Wiadomo, że jak jest awaria, to trzeba trochę pocierpieć, ale tutaj nie ma żadnego rozwiązania. Jestem załamany! Jestem na rencie, po zawale, mam cukrzycę. Cały ten stres odbija się na zdrowiu... - dodał mężczyzna.
Warto dodać, że pan Tadeusz z rodziną już w 2015 roku otrzymał decyzję, że budynek ze względu na stan techniczny jest wyłączony z użytkowania. Na wskazanie nowego lokalu czekają już kilka lat. - Do dziś żadnej propozycji nie otrzymałem – mówi mężczyzna. - W TBS twierdzą, że nie mają mieszkań.
Pan Tadeusz zdecydował się więc odwiedzić redakcję „Tygodnia Trybunalskiego”. Przez kilka dni próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielem spółki TBS, jednak próby uzyskania oficjalnego stanowiska spełzały na niczym. Prezes TBS przebywała na zwolnieniu lekarskim, a żaden inny pracownik nie ma upoważnienia, by wypowiadać się do mediów. Jednak to, że zainteresowaliśmy się sprawą, przyniosło pozytywny efekt. To, co na początku było niemożliwe, zmieniło się i w kranach rodziny Skrzypczyńskich woda popłynęła w sobotę. - Naprawa rury trwała 9 dni, ale jesteśmy z żoną bardzo wdzięczni za pomoc – mówi pan Tadeusz.