Żeby uzyskać obiektywny obraz finansów Piotrkowa, nie wystarczy narzekać na szczególnie duże zadłużenie. Dane w BIP-ie wskazują, jak ono rosło. Wskazują też, jak rosły dochody miasta. W 2003 roku wynosiły one 154,83 miliona złotych. Planuje się, że w 2013 roku wynosić będą one 437,36 miliona złotych. Trzeba tu koniecznie dodać, że w tej kwocie mieszczą się środki z Unii Europejskiej w wysokości 101,36 miliona złotych, a tych w 2003 roku nie było. W ciągu 10 lat dochód wzrósł więc 2,82 raza, ale gdyby odliczyć środki unijne, dochód wzrósł wtedy o 2,17 raza. Dochód własny wynosił w 2003 roku 68,74 mln, natomiast w 2013 ma wynosić 125,04 miliona złotych – wzrósł więc o 1,81 raza. W analizie dochodów budżetu w ciągu ostatnich dziesięciu lat pojawiają się i takie perełki: wprawdzie kwota nie ma większego wpływu na całość budżetu, ale jako kuriozum podajemy fakt, że dochody własne z mandatów w 2003 roku wynosiły 22 tysiące złotych, a w 2013 planuje się kwotę 320 tys. złotych – wzrost więc o 14,5 raza.
A jak rosło zadłużenie? Otóż 1 stycznia 2003 roku wynosiło ono 22,86 miliona złotych. W dniu 1 stycznia 2013 roku planowano zadłużenie w wysokości 156,27 miliona. Do końca roku 2013 wzrośnie ono do 185,6 miliona złotych. Łatwo policzyć, że to ponad ośmiokrotny wzrost. To jednak nie wszystko, ponieważ jest jeszcze jeden kredyt, na ogół przemilczany. W uchwale Rady Miasta istnieje zapis: “Ustala się limit zobowiązań z tytułu zaciąganych pożyczek i kredytów na pokrycie występującego w ciągu roku przejściowego deficytu budżetu w wysokości 18 mln złotych”. Przed dziesięciu laty wynosił on 2,5 miliona, teraz jest o 7,2 raza większy!
***
I jeszcze jedno kuriozum... W 2009 roku miasto zaciągnęło zaledwie 670 tysięcy złotych kredytu, mimo że rok wcześniej, w 2008 roku, zaciągnęło kredyty i pożyczki na kwotę 40,6 miliona złotych. Wydawało się, że idą czasy rozsądku. Niestety nie. Mówi się, że działanie było celowe, żeby w roku 2010 można było wziąć kredyt w wysokości 50,6 miliona złotych. Po co? Wtajemniczeni twierdzą, że po to, by mieszkańcy w roku wyborczym odczuli, jak dużo się dla nich robi. Niektórzy dali się nabrać...
JK