Wpis, który wywołał takie zamieszanie został opublikowany kilkanaście dni temu.
Wpis wojewody odbił się szerokim echem w ogólnopolskiej prasie, w związku z tym kilka dni później opublikował kolejny, w którym wyjaśniał, że to była diagnoza odejścia przez społeczeństwa Zachodu od zasad kultywowania wartości rodzinnych i przekonania o konieczności ochrony ludzkiego życia. Do przełomu roku 1968 w przestrzeni publicznej istniał szeroki konsensus z udziałem chrześcijan, ale też agnostyków czy ateistów, iż społeczeństwo i państwo należy opierać na tradycyjnej rodzinie. Od tego czasu ten konserwatywny konsensus jest sukcesywnie wypierany, a faktycznie zastępowany relatywistycznymi argumentami, że społeczeństwo i państwo można i należy oprzeć o wszelkiego rodzaju związki jakie tylko ujawniają praktyki społeczne, w tym praktyki seksualne. Jego zdaniem W Polsce analogiczny rozległy konsensus zdawał się obowiązywać aż do czasów obecnych. W istotniej części opierał się on na nauczaniu św. Jana Pawła II, który w swojej teologii moralnej postrzegał relatywizm stosunków społecznych jako cywilizację śmierci i przeciwstawiał cywilizacji życia opartej na chrześcijańskim modelu rodziny. Zarówno ten konsensus jak i nauczanie papieskie jednoznacznie zakładało i broniło równej, niezbywalnej godności i wolności oraz wszelkich praw obywatelskich każdej bez wyjątku osoby ludzkiej, a więc niezależnie od jej orientacji seksualnej czy seksualnych wyborów. Przytaczany wpis - zdaniem wojewody - stanowił wypowiedź w sporze światopoglądowym, który w okresie wyborczym przyjął też postać sporu politycznego. Jako taki należy do dyskursu internetu, który z natury rzeczy radykalnie różni się od dyskursu traktatów politycznych. Najważniejsze jednak, że spór ten ma przede wszystkim wymiar cywilizacyjny, gdyż dotyka samej istoty naszego życia razem, a mianowicie tego czy oprzemy je na wartościach rodzinnych czy ideologii relatywizmu. Bez wątpienia spór ten będzie trwał nadal, a ja stoję i stać będę po stronie tych wszystkich, którzy w Polsce bronią dotychczasowego konsensusu wypracowanego przez pokolenia - wyjaśniał Zbigniew Rau.
Ze stanowiskiem wojewody nie zgadza się Robert Biedroń, który skomentował jego słowa podczas rozmowy z naszym reporterem.
- Gdzie jak gdzie, ale w Łódzkiem, w Łodzi, w tym regionie dzielenie ludzi nikomu na dobre nie wychodziło. To jest region, który w historii zasłynął tym, że łączy, a nie dzieli. Facet, który jest wojewodą powinien sobie z tego zdawać sprawę. Mam nadzieję, że w przyszłości ludzie mu podziękują i nie będą nigdy chcieli mieć takiego wojewody, który dzieli społeczeństwo żyjące w zgodzie, które zawsze się dogadywało, które zawsze było tolerancyjne i otwarte, bo tacy są ludzie mieszkający w tym regionie. Jak wiem, że PiS jest niezły w dzieleniu ludzi na lepszy i gorszy sort, ale mieszkańcy tego regionu chcą spokoju, tolerancji i otwartości, bo takie jest Łódzkie - powiedział lider Wiosny.
Zbigniew Rau ubiega się o mandat posła, znajduje się na jednym z czołowych miejsc na łódzkiej liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.