Wkręcony w aferę

Tydzień Trybunalski Wtorek, 02 czerwca 201512
Daniel z Piotrkowa i tak miał szczęście. Stał się "tylko" bohaterem alkoholowych ekscesów, a mógł przecież zostać gwiazdą filmu pornograficznego, rozbić policyjny radiowóz czy poparzyć sobie odbyt po wybuchu w szalecie. “Nigdzie w mediach nie piszą nic o tobie ani znajomych? Czas na wasze 5 minut!” – zachęca jedna ze stron internetowych i bezpardonowo zarabia na ludzkiej głupocie.

Ładuję galerię...

“Piotrków Trybunalski. Inspekcja sanitarna została postawiona w pełną gotowość po tym, jak 18-letni Daniel Sołtysiak zgłosił rzekomo zatrutą partię alkoholu. Znany producent piwa omal nie został zmuszony wstrzymać rozlewanie trunków w oddziale w Żywcu” – czytamy w “newsie”, do którego link przesłano do naszej redakcji.


Później w opisie jest już tylko gorzej. Podobno Daniel wybrał się ze znajomymi na jedną z domowych imprez, gdzie nie stroniono od alkoholu. Poczuł się źle. Trafił do szpitala (co tam mu się przydarzyło – przemilczymy). Na nogi postawiono sanepid, NFZ. Czego tam jeszcze nie było. Jednym słowem – skandal!


Informacja brzmiała dość wiarygodnie, a jej graficzny wygląd do złudzenia przypominał format jednego z najpopularniejszych portali internetowych. Sporo osób wzięło więc tę informację serio, tym bardziej, że jej bohater to całkiem konkretny i wielu osobom znany młody człowiek.

Daniel Sołtysiak o tym, że stał się bohaterem “newsa” z mało pozytywnym tłem, usłyszał od znajomych. - Nie dowiedziałem się od razu, ale od osób trzecich, ponieważ akurat tego dnia nie wchodziłem na portal społecznościowy. Dopiero następnego dnia zobaczyłem artykuł na swój temat. Link ze stworzonym o mnie artykułem został udostępniony na moim profilu i od razu skomentowany. Już wiem, że to jeden z moich znajomych udostępnił go na moim profilu jako formę żartu – mówi piotrkowianin.


Daniel oczywiście dementuje fakty, o których napisano w “newsie”. – Nie nadużywałem alkoholu, nie trafiłem nigdy do szpitala w związku z zatruciem alkoholowym, nie miałem płukanego żołądka ani zlecanych innych badań, o których była tam mowa. Jedyne, co było prawdziwe w tej informacji, to moje nazwisko i wiek - mówi.

Taką samą informację można zresztą wygenerować o każdej osobie, wpisując w formularz oferowany przez jedną ze stron internetowych imię, nazwisko i wiek. Jakiekolwiek nazwisko! A repertuar “newsów” jest pokaźny.


Daniel Sołtysiak i tak miał szczęście. Stał się “tylko” bohaterem alkoholowych ekscesów, a mógł przecież zostać gwiazdą filmu pornograficznego, rozbić policyjny radiowóz czy poparzyć sobie odbyt po wybuchu w szalecie.


- Zobaczyłem, jakie “newsy” można wygenerować na tej stronie i ten mój był rzeczywiście jednym z najłagodniejszych – mówi Daniel. – Ale naprawdę nie życzę nikomu, żeby zobaczył swoje imię, nazwisko i wiek przy innych, jeszcze gorszych opowieściach.
Nie dość, że artykuł jest całkowicie spreparowany z nieprawdziwych zdarzeń, to można jeszcze dołączyć do niego podobnie spreparowaną listę komentarzy, którą również można edytować, wpisując dane “wkręcanego”. Przerażające? Dość! Głupie i niebezpieczne? Niewątpliwie!


Jak ocenia ten “żart” sam “wkręcony w artykuł? - Na początku, kiedy to przeczytałem, było to dla mnie nawet śmieszne. Ale tylko na początku i pozornie, ponieważ to całkowite przeciwieństwo mojej osoby. Pomyślałem, co to może za sobą nieść. Od razu otrzymałem komentarze pod tym postem. Oczywiście większość osób odbierała to jako żart, ale nie wszyscy, ponieważ nazwa portalu, z którego rzekomo pochodziła informacja, różniła się tylko jedną literą z innym bardzo popularnym portalem (na pierwszy rzut oka tej zamiany nie było widać). Jedna z osób od razu skomentowała, że życzy sobie wyjaśnień na ten temat, może z racji tego, że ja z reguły sprawuję jakieś funkcje społeczne w mieście. To od razu wpłynęło na opinię innych osób o mnie – mówi Daniel.


A Daniel Sołtysiak jest chociażby wiceprzewodniczącym niedawno wybranej Młodzieżowej Rady Miasta w Piotrkowie, od trzech lat jest wolontariuszem w Ośrodku Działań Artystycznych, angażuje się w wiele przedsięwzięć kulturalnych (ostatnio pomoc w organizacji Interakcji).


- Skupiam się na działalności kulturalnej głównie w naszym mieście, więc jeżeli dotrze to do osób, z którymi na co dzień współpracuję i one będą słyszały to jako plotkę (nie odbiorą tego jako żart), to mogę mieć drogi do tej współpracy całkowicie zamknięte – mówi Daniel.
Link z nieprawdziwą opowieścią trafił od razu do kilkuset osób, które mogły dystrybuować tę informację dalej. – Ten post był udostępniony tylko dla moich znajomych, ale jednak te 300 osób mogło to zobaczyć i mogło udostępnić innym znajomym. Na szczęście tak się chyba nie stało. Oczywiście usunąłem ten post ze swojego profilu i mam nadzieję, że już czegoś takiego na swojej tablicy nie zobaczę – mówi Daniel.


Trzeba jednak pamiętać, że rzecz raz wrzucona do Internetu zaczyna żyć własnym życiem. Ktoś na przykład przesłał link do naszej redakcji. Gdzie jeszcze? Ile razy jeszcze Daniel usłyszy pytanie, czy to prawda, że...

Sam póki co żadnych kroków prawnych w sprawie nie zamierza czynić, ale... – Jeśli ktoś jest poważną osobą publiczną i sprawuje naprawdę ważne funkcje, myślę że powinien się przed czymś takim chronić, natomiast ja potraktuję to jako niesmaczny żart. Jeżeli ktoś będzie miał ochotę zapytać, jak to było naprawdę, to opowiem mu całą historię, natomiast nie będę podejmował żadnych działań w tym kierunku - mówi. I chyba całej historii ma już serdecznie dość.

Zdaniem prawnika, przed takimi sytuacjami można się jednak bronić. - W mojej ocenie osoby, którym zrobiono takie dowcipy, jeżeli oczywiście treść żartu nie pozostawia wątpliwości, o kogo chodzi, mają prawo do ochrony dóbr osobistych zgodnie z art. 24 kodeksu cywilnego, czyli mogą żądać przeprosin od osoby, która ich dobro naruszyła, jak również mogą żądać zadośćuczynienia – mówi Bartłomiej Krasiński, miejski rzecznik konsumentów UM w Piotrkowie Trybunalskim. - Z informacji wyczytanych w sieci wynika, że w niektórych przypadkach portale oferujące robienie takich dowcipów wymagają podania imienia i nazwiska osoby, której ma być zrobiony dowcip, a także jej adresu zamieszkania. Myślę, że w takich sytuacjach może dochodzić do naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych. Kolejną kwestią budzącą moje wątpliwości jest używanie przez portale znaków graficznych łudząco podobnych do prawdziwych portali informacyjnych o ugruntowanej pozycji na rynku. Robiąc komuś dowcip, trzeba pamiętać, że jeżeli wyrządzimy komuś szkodę lub naruszymy jego dobra osobiste, to będziemy zmuszeni do naprawienia szkody niezależnie od intencji – dodaje Bartłomiej Krasiński.

Żart? Jeśli tak, to bardzo niesmaczny! Śmieszny? Dla kogo? A może drogi dowcipnisiu wpiszesz własne nazwisko w tekst o wybuchającym szalecie? Uśmiejemy się do łez!

 

Anna Wiktorowicz


Zainteresował temat?

0

8


Zobacz również

reklama

Komentarze (12)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

hue hue ~hue hue (Gość)02.06.2015 10:17

Emocje jak na grzybobraniu

100


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat