Zgłoszenie do dyżurnego tomaszowskiej komendy wpłynęło w sobotę, około godziny 10:00. Pokrzywdzony poinformował, że ukradziono mu 45 tysięcy złotych i dowód rejestracyjny. Do zdarzenia najpewniej miało dojść w nocy, gdy wraz z dwoma pracownikami spożywał alkohol. Towarzyszyły im dwie kobiety. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu.
Dopiero rano zorientował się, że nie ma pieniędzy. Zaalarmowani policjanci na miejscu libacji zastali wspomnianą czwórkę obywateli Ukrainy, nadal pijących... i nadal pijanych. Wszyscy z nich zaprzeczyli, jakoby mieli coś wspólnego z kradzieżą. Nie potrafili jednak wytłumaczyć, skąd pod kocem na jednym z łóżek wziął się skradziony dowód rejestracyjny. Mundurowi kontynuowali przeszukanie, dzięki czemu w bucie jednej z kobiet znaleźli blisko pięć tysięcy złotych. Tutaj również pojawiły się rozbieżności - kobieta podawała coraz to inne wersje i przeczyła sama sobie. Analiza zeznań wykazała sporo nieścisłości, a przesłuchanie 54-letniego mężczyzny okazało się, jak podaje tomaszowska policja, przełomowe. Pracownik przyznał się, że okradł pracodawcę; pokazał nawet, gdzie zakopał skradzioną gotówkę.
Policyjna ekipa zabezpieczyła własność pracodawcy, a podejrzany usłyszał zarzuty kradzieży. Sprawa jest rozwojowa, mundurowi wyjaśniają czy pozostali uczestnicy suto zakrapianej imprezy brały udział w kradzieży.
inf. KPP Tomaszów