Ważnym dokumentem w sprawie ma być właśnie opublikowany raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych przy Ministerstwie Transportu. Sprawę nadal prowadzi także prokuratura.
- Jedną z przyczyn pośrednich wypadku było niezachowanie szczególnej ostrożności przez kierowcę samochodu osobowego, o innych przyczynach nie mogę mówić, gdyż ich ujawnienie mogłoby wpłynąć na przebieg prowadzonego postępowania karnego – skąpo wyjaśnia Sławomir Kierski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.
Dróżnik przyznał się do winy tylko częściowo podkreślając, że nie dostał informacji o konkretnej godzinie przejazdu pociągu. Mirosław Siemieniec rzecznik PKP PLK w rozmowie z telewizją NTL podkreśla jednak, że pracownik kolei powinien natychmiast zamknąć przejazd po pierwszej informacji o spodziewanym przejeździe pociągu.
- W raporcie znajdujemy informację, że dróżnik otrzymał jednoznaczne polecenie od dyżurnego ruchu, które przyjął i potwierdził wpisem. W tym momencie jedyna decyzja jaką powinien podjąć to zamknięcie rogatek. Dodatkowo na tym posterunku było zamontowane urządzenie o nazwie „System wsparcia dróżnika przyjazdowego”, które również informowało o przyjeździe pociągu, podawało jego minutę a nawet sekundę przybycia na posterunek. Już przy zamkniętych rogatkach dróżnik powinien oczekiwać na pociąg, obserwować szlak. Sądzimy, że dalsze postępowanie wyjaśni dlaczego tych czynności nie wykonał – dodaje rzecznik PKP PLK.
Śledczy z raportem już się zapoznali, ale ma to być jedynie dokument pomocniczy w śledztwie. – To jest jeden z dowodów zgromadzonych w tej sprawie, na pewno bardzo ważny – przyznaje prokurator Sławomir Kierski.