Miała trafić do nowego domu, ale nic z tego nie wyszło. Dlaczego Pusia znalazła się w schronisku i co stało się z jej właścicielem?
- 2 czerwca dostaliśmy telefon z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, że starszego i schorowanego pana zabierają do Domu Pomocy Społecznej. Okazało się, że jest on właścicielem suczki, która też ma już swoje lata. Są oni ze sobą bardzo zżyci, ale niestety do DPS nie można zabrać zwierzęcia. Z tego, co wiem, mężczyzna ten nie chciał przenieść się tam ze względu właśnie na swojego pieska. Stanęło jednak na tym, że został przekonany, iż suczka będzie miała dobrze i nikt nie zrobi jej krzywdy. Pusia, bo tak ma na imię, trafiła do nas w bardzo dobrym stanie – nie była ani wychudzona, ani zaniedbana. Naprawdę widać, że jest niesamowicie przywiązana do właściciela i odwrotnie. Pusia jest smutna i tęskni za swoim panem, ale pracownicy schroniska starają się zrobić wszystko, żeby nie było jej źle - wyjaśnia Maria Mrozińska z piotrkowskiego schroniska. Pracownice MOPS natomiast szukały osoby, która zajmie się suczką. Na początku znalazła się chętna, ale w dniu, w którym miała odebrać pieska ze schroniska, zrezygnowała.
Z informacji, jakie udało się uzyskać Marii Mrozińskiej wynika, że mężczyzna prawdopodobnie już nie wróci do swojego domu. - Miałam nadzieję, że uda nam się zorganizować wyjazd do DPS i odwiedzić z Pusią tego pana, ale niestety. Na początku wszystko wskazywało na to, że nie będzie żadnych przeszkód, później jednak okazało się, że jest to niemożliwe, bo stan właściciela Pusi bardzo się pogorszył - wyjaśnia Maria Mrozińska. Dodaje, że tego dnia, kiedy Pusia miała trafić do nowej właścicielki, kazała przekazać jej panu, że z Pusią wszystko będzie dobrze, ale teraz sytuacja się zmieniła. Z rozmowy z jednym z pracowników MOPR dowiedziała się także, że mężczyzna bez przerwy dopytuje się o swoją pupilkę.
Po nieudanej próbie zorganizowania przez piotrkowskie schronisko wyjazdu z Pusią do DPS w Drzewicy postanowiliśmy dowiedzieć się, jaki jest stan jej właściciela. - W tym momencie pan Gruchała przebywa na Oddziale Intensywnej Opieki w szpitalu w Opocznie. Jego stan jest krytyczny i tak na prawdę są to jego ostatnie dni życia. Mężczyzna ma raka trzustki w ostatnim stadium i jest po operacji. - informuje Krzysztof Wylon, dyrektor DPS w Drzewicy. Okazuje się, że mężczyzna już w trakcie przeprowadzki do DPS był w stanie bardzo ciężkim – nie chodził, był wyczerpany. Krzysztof Wylon wyjaśnia, że gdyby pan Gruchała był w stanie zaopiekować się Pusią albo chociaż jego stan byłby lepszy niż obecny, to nie byłoby żadnego problemu z zabraniem suczki do DPS. - Na terenie naszego ośrodka przebywają psy, które się przybłąkały i którymi zajmują się także nasi podopieczni. Zapewniam, że gdyby pan Gruchała był w stanie, mógłby zabrać tutaj swojego psa bez żadnego problemu. Ale niestety mężczyzna jest w ciężkim stanie i na pewno ten stan się nie polepszy - dodaje dyrektor DPS.
- To wspaniałe, że istnieją takie domy opieki społecznej, do których osoby sprawne mogą zabierać swoje pieski. Bardzo nam przykro, że pan Gruchała tak cierpi, zarówno z powodu choroby, jak i rozłąki z Pusią. Wiem, że niektóre domy opieki nie pozwalają na zabranie zwierząt i uważam, że to jest okrutne, jeżeli człowiek, wiedząc że ma już ostatnie chwile, dni czy nawet tygodnie życia, nie może mieć ze sobą swojego jedynego i ukochanego przyjaciela. Tak się nie powinno traktować człowieka i myślę, że wszystkie, nie tylko jednostkowe domy pomocy, powinny stworzyć taką możliwość - komentuje Maria Mrozińska.
W całej tej tragicznej sytuacji pozostaje jeszcze kwestia znalezienia dla Pusi nowego miejsca i właściciela, który pokocha ją tak, jak poprzedni. Dlatego pracownicy schroniska apelują: jeśli znajdzie się chętna osoba - to Pusia na nią czeka. - Jest czysta, przyzwyczajona do przebywania w domu i po prostu kochana - podsumowuje Maria Mrozińska.
Magdalena Waga