W Europie działają tylko cztery takie miejsca, na Węgrzech, w estońskim Tallinie, niemieckiej Lubece i właśnie w Piotrkowie Trybunalskim, mieście odwiedzanym przez wielu polskich władców. W każdą sobotę odwiedzający piotrkowskie muzeum mogą poznać tajemnicę marcepanów, którym świat zajada się od wieków.
Marcepan przybył do nas Bliskiego Wschodu, a rozprzestrzenił się na całą Europę poprzez kupiecką Wenecję. Stąd też nazwą marcepanu od imienia świętego Marka, który jest właśnie patronem Wenecji – opowiada Jakub Kuchta, student historii na Akademii Piotrkowskiej, który prowadzi warsztaty w muzeum marcepanów.
Powstało ono w 2012 roku, a założyło je i prowadzi Piotrkowskie Bractwo Akademickie. Studentów i wykładowców do tej inicjatywy zainspirowała wielka historia Piotrkowa i … marcepanów. Do Polski, w tym na królewskie stoły w Piotrkowie, marcepan trafił prawdopodobnie z Wenecji, poprzez królową Bonę. Wielkim miłośnikiem słodyczy był mąż Sforzy, czyli król Zygmunt Stary.
Przez wieki, jak i w czasach Jagiellonów, marcepany były przysmakiem, który trafiał tylko na stoły możnych. Jego ekskluzywność wynikała z kosztów wyrobu – masę robiło się z wtedy bardzo drogiego i importowanego cukru trzcinowego, a ponieważ ze względu na swoje prozdrowotne właściwości marcepan był uznawany za lekarstwo, wyrabiali go wyłącznie aptekarze.
Marcepan miał działać leczniczo na nerki, płuca, ale także na serce i na ogólne wzmocnienie organizmu – przypomina Jakub Kuchta. Dodatkowo w zamkach, pałacach i domach możnowładców marcepan trzymany był pod kluczem, a podawany podczas ważnych i wielkich uroczystości.
Zwykły lud smak utartych migdałów poznał dopiero w XIX wieku, kiedy sprowadzany cukier trzcinowy został zastąpiony przez biały cukier z rodzimych buraków. W piotrkowskim muzeum uczestnicy warsztatów poznają jednak tradycyjną recepturę i dawny smak przysmaku króla Zygmunta Starego. W każdą sobotę jest tu organizowany pokaz, a później odwiedzający obiekt, sami ucierają migdały z cukrem i wodą różaną.