Pomysł na przeprowadzenie akcji, zrodził się spontanicznie. - To był apel mieszkańców. Przeszkadzało im to, że w niektórych miejscach jest bardzo dużo zalegających śmieci. Ich miejsce jest nie wokół Bugaju, tylko na wysypiskach. Inicjatorzy sprzątania chcieli sprawić, by ten teren stał się nieco bardziej przyjazny, do odpoczynku na łonie natury. Wspierają nas między innymi okoliczni mieszkańcy, organizacje działające na terenie Piotrkowa czy wędkarze. Jednorazowa akcja na pewno nie wystarczy, by posprzątać cały pobliski teren. Dobrym pomysłem, byłoby wprowadzenie takiego rozwiązania, które ograniczy możliwość wywozu i wyrzucania tu śmieci - mówi Dariusz Cecotka, radny piotrkowskiej Rady Miejskiej, który zajął się zorganizowaniem przedsięwzięcia.
W akcji uczestniczyły całe rodziny, od najmłodszych dzieci, aż po seniorów. Wsparcie okazały też różne instytucje, takie jak Ośrodek Sportu i Rekreacji, Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta czy Nadleśnictwo Piotrków. - My szczególnie rozumiemy, że tego rodzaju pomysły trzeba wspierać. To szlachetna idea, która pozwala podnosić świadomość ludzi, dotyczącą tego, jak ważne jest czyste środowisko. Mało miast może się cieszyć z własnego zbiornika wodnego na swoim terenie, więc trzeba o niego dbać. My, jako Lasy Państwowe, też niestety toniemy w śmieciach. To często odpady wielkogabarytowe i opony samochodowe. Nasze nadleśnictwo wydaje na sprzątanie blisko 120 tys. zł rocznie. W skali kraju to już ponad 10 mln zł - wyjaśnia Paweł Kowalski z Nadleśnictwa Piotrków. Warto pamiętać, że za zaśmiecanie środowiska, można zostać ukaranym. - Jeśli przychodzimy do lasu z kanapką zawiniętą w papier czy napojem, pamiętajmy, aby opakowania po nich zawsze zabrać ze sobą i wyrzucić do kosza. Ich wyrzucenie w nieodpowiednim miejscu, może nas kosztować nawet 500 zł, bo taki mandat grozi osobie, która śmieci. Jeśli zaś sprawa trafi do sądu, to może być 5 tys. zł. Co ważne, pojawiły się zapowiedzi, że te kary mają być zaostrzone, a po zmianach, najsurowsza, będzie opiewać na kwotę 30 tys. zł - dodaje Paweł Kowalski.
Ostatecznie akcja pokazała, że teren wokół Bugaju był mocno zanieczyszczony, a uczestnicy wypełnili odpadami wiele worków. Po sprzątaniu, mogli się natomiast ogrzać przy ognisku i gorącej herbacie. Organizatorzy zapowiadają, że podobne akcje będą także organizowane w przyszłości.