Rozpoczął mecz potężną bombą z drugiej linii Piotr Rutkowski. Nasz zespół mógł w pierwszych minutach wypracować sobie kilkubramkową przewagę, ale nie potrafił wykorzystać serii błędów gospodarzy. Obie drużyny nie rzucały wielu bramek, a po kwadransie prowadziła nasza drużyna 4:3.
Drugi kwadrans rozpoczął się od pięknego rzutu z 9 metra Filipa Surosza. Gospodarze nadal nie potrafili złapać rytmu, a nasz zespół utrzymywał przewagę 1-2 bramek. Znakomicie odcinany od podań był Japończyk Rennosuke Tokuda, który nie mógł sobie poradzić z naszą defensywą. W 27. minucie prowadziliśmy już nawet różnicą 4 trafień (10:6), a do szatni zeszliśmy z wynikiem 11:8.
Druga połowa rozpoczęła się od skutecznego karnego Tokudy, na którego odpowiedział dwukrotnie Adam Pacześny. Przy stanie 13:9 coś się niestety w naszej grze zacięło, gospodarze rzucili trzy bramki z rzędu i w 40. minucie o przerwę zmuszony był poprosić Bartosz Jurecki. Niestety na niewiele to się zdało. Na kwadrans przed końcem, po raz pierwszy na prowadzenie wyszli gospodarze (15:14). Przez najbliższe minuty wynik oscylował wokół remisu, a szanse Piotrkowianina na punkty przedłużyli skutecznymi trafieniami Rutkowski i Patryk Mastalerz (dwa trafienia). Na jedenaście minut przed końcem było 17:17. Końcówka należała do gospodarzy. Wykazali więcej zimnej krwi i lepszą skuteczność. Wygrali ostatecznie 24:21, a my myślami jesteśmy już przy dwóch ostatnich w 2020 roku meczach we własnej hali. 9 grudnia o 19:00 zagramy ze Stalą Mielec, a 13 grudnia o 13:00 z MMTS Kwidzyn.
Grupa Azoty SPR Tarnów - Piotrkowianin 24:21 (8:11)
Piotrkowianin: Kot, Ligarzewski - Rutkowski 4, Swat 3, Pacześny 4, Sobut, Surosz 2, Matyjasik 4, Turkowski, Pożarek, Tórz, Mosiołek 1, Kaźmierczak, Mastalerz 3
Rzuty karne: 0/1
Kary: 6 min (Rutkowski, Pacześny, Turkowski)
Żółte kartki: Pacześny, Kaźmierczak