Piotrków: Sądowe papiery znalezione w śmieciach

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 28 marca 201123
Informacje o rozwodach, dozorach kuratorskich, elektronicznych czy sprawach o spadek lub pozbawienie praw rodzicielskich. Nazwiska zainteresowanych, świadków i sędziów. Około pięćset sztuk wokand spraw (z różnych wydziałów) prowadzonych przez Sądy Okręgowy i Rejonowy w Piotrkowie znaleziono w ubiegłą środę w jednym z piotrkowskich śmietników przy ulicy Norwida. Jak tam trafiły?
 prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie <br> fot. J. Mizera prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie
fot. J. Mizera

- W środę rano, około godziny dziesiątej poszedłem wyrzucić śmieci. Podczas segregowania rzuciła mi się w oczy czarna reklamówka, a z niej wystająca sterta dokumentów. Wyciągnąłem i zobaczyłem, że w spodzie od pudełka po papierze ksero jest bardzo dużo niezniszczonych dokumentów. Zabrałem je do domu. Okazało się, że to są wokandy spraw sądowych, kilka ulotek i kilkanaście egzemplarzy informacji o dyżurach mediatora - mówi ich znalazca.

 

W kartach sądowych znajdowały się wokandy spraw różnych wydziałów Sądu Okręgowego i Rejonowego w Piotrkowie. Znalazca chciał być uczciwy i oddać papiery, które intuicyjnie wydawały mu się ważne i nie powinny znaleźć się w śmietniku. Miał z tym jednak trudności.


 - Zadzwoniłem do sekretariatu sądu z informacją o znalezisku. Skierowano mnie do archiwum sądu. Tam pracownik poinformował mnie, że takie karty nie powinny wydostać się poza mury sądu. Chciałem oddać. Pracownik powiedział, że zadzwoni do mnie tego samego dnia i powie, co dalej mam z tym zrobić. Nie zadzwonił - mówi znalazca wokand.
Mężczyzna, który znalazł papiery, nie wiedział, jak postąpić w tej sytuacji. Przyniósł stertę wokand do redakcji “Tygodnia Trybunalskiego”.

 

- Przyniosłem je dlatego, żeby ktoś poczuł się do winy za swój błąd. Z tych dokumentów dowiedziałem się dużo rzeczy, których normalnie bym się nie dowiedział. Kto wziął rozwód, kto ma dozór kuratora... - mówi znalazca wokand. Będąc w posiadaniu sterty wokand, postanowiliśmy oddać je tam, gdzie powinny się znajdować. Prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie nie krył zdziwienia, lecz wyjaśnił, że takie informacje są jawne.

 

- Dokumenty są jawne w tym znaczeniu, że każda taka wokanda jest umieszczona przy drzwiach sali rozpraw i każdy, kto jest w sądzie, można się z nią zapoznać. Praktyka w sądzie jest taka, że każdy projekt dokumentów, odpis jest niszczony, więc w tym znaczeniu to znalezisko budzi mój niepokój i na pewno zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające, w jakich okolicznościach to się znalazło poza sądem. Te karty powinny być zniszczone, aczkolwiek na dzień dzisiejszy nie dostrzegam naruszenia prawa polegającego na tym, że nastąpiło udostępnienie danych osobowych bądź naruszenie prawa do prywatności - mówi Paweł Hochman, prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie.

 

Wśród kart znalazły się również wokandy spraw z Wydziału Rodzinnego i Nieletnich. - Są tu informacje z Wydziału Rodzinnego i Nieletnich. Zgadza się, ale są to informacje umieszczane każdorazowo przy wejściu na sale rozpraw, więc mają charakter publiczny. Nie są tajne, niejawne w żaden sposób. O ile państwo udostępnicie mi te karty (muszę mieć materiał do wszczęcia postępowania), to zarządzę postępowanie wyjaśniające, ustalę, w jaki sposób mogło dojść do wyrzucenia tych niepotrzebnych kart i pewnie osoby, które były za to odpowiedzialne, poniosą konsekwencje. Jakie? Trudno mi dziś na ten temat mówić, ale zapewne dyscyplinarne - mówi Paweł Hochman, prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie.

 

Na wyjaśnienie okoliczności znalezionych w śmieciach kart sądowych nie trzeba było długo czekać. Już po godzinie wiadomo było, kto i dlaczego wyrzucił papiery do kosza. Okazało się, że popełniony został... ludzki błąd. Ktoś z pracowników chciał zniszczyć je we własnym piecu, prosząc o papier na "podpałkę". Ktoś miał przekazać, kogoś nie było. Tym sposobem karty, zamiast trafić do niszczarki, trafiły do kosza.

 

Pracownicy sądu przyznają, że to błąd człowieka, który poniesie za to konsekwencje.

 

Ewa Tarnowska


Zainteresował temat?

1

0


Zobacz również

Komentarze (23)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

broda ~broda (Gość)28.03.2011 17:05

Piotrze,chcesz powiedzieć, że ta fikcja Orwella to obecna rzeczywistość w naszym grodzie, ba w całej Polsce?

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)28.03.2011 17:05

"razdwatrzy" napisał(a):
A ten na zdjęciu, to kto, bo podpisu nie dali? Czy to ten gościu co znalazł papiery na śmietniku? Czy to pan Paweł Hochman, prezes sądu z "podpałką"?


O, dobrze, że dopisali, że to prezes. Był już żem był gotów pomyśleć, że niszczarka dokumentów. Ojej, zażartować nie wolno?

"+40" napisał(a):
No to sobie pan znalazca poczytał (myślę,że tylko on, skoro przekazał sprawę dalej) kto z kim, za co, za ile i komu.


Widzisz więc, że to nie jest znalazca.

"+40" napisał(a):
Ciekawe ile głów poleci..


Ani jedna nie poleci. Tam sobie krzywdy nawzajem nie robią. Tak, jak żadna nie leci, kiedy banalną sprawę ciężko i nieuleczalnie chorego sąd pracy bada... 4 lata. Słownie lat: cztery.

00


Piotr Włostowic ~Piotr Włostowic (Gość)28.03.2011 16:56

"broda" napisał(a):
Czytam i zastanawiam się kto z kogo robi idiotę.


To nie czytaj i się nie zastanawiaj. Po prostu, "Rok 1984" George'a Orwella. Jak już, to tę lekturę sobie łyknij jeszcze raz.

00


broda ~broda (Gość)28.03.2011 16:43

Cytuję:
Prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie nie krył zdziwienia, lecz wyjaśnił, że takie informacje są jawne.
- Dokumenty są jawne w tym znaczeniu, że każda taka wokanda jest umieszczona przy drzwiach sali rozpraw i każdy, kto jest w sądzie, można się z nią zapoznać. Praktyka w sądzie jest taka, że każdy projekt dokumentów, odpis jest niszczony, więc w tym znaczeniu to znalezisko budzi mój niepokój i na pewno zostanie wszczęte postępowanie wyjaśniające, w jakich okolicznościach to się znalazło poza sądem. Te karty powinny być zniszczone, aczkolwiek na dzień dzisiejszy nie dostrzegam naruszenia prawa polegającego na tym, że nastąpiło udostępnienie danych osobowych bądź naruszenie prawa do prywatności - mówi Paweł Hochman, prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie.


Czytam i zastanawiam się kto z kogo robi idiotę.
Mnie się wciska kit, że na domofonie bez zgody lokatora nie można powiesić informacji z nazwiskiem, a takie dokumenty o rozwodach czy kurateli są jawne.
Po jaką chorobę uchwalono w takim razie ustawę o ochronie danych osobowych?

Komentarz był edytowany przez autora: 28.03.2011 16:44

00


+40 ~+40 (Gość)28.03.2011 16:31

No to sobie pan znalazca poczytał(myślę,że tylko on,skoro przekazał sprawę dalej)kto z kim,za co,za ile i komu.Ciekawe ile głów poleci..
Bez komentarza.

00


Ja Abbccc Ja Abbcccranga28.03.2011 15:47

"Paweł Hochman, prezes Sądu Okręgowego w Piotrkowie" napisał(a):

że każda taka wokanda jest umieszczona przy drzwiach sali rozpraw i każdy, kto jest w sądzie, można się z nią zapoznać.


co to za prezes, skoro nie wie, że przy drzwiach na salę sądu wisi wokanda ...
... w postaci elektronicznej - na monitorze lcd

Komentarz był edytowany przez autora: 28.03.2011 15:48

00


ula ~ula (Gość)28.03.2011 12:10

To nie prawda że to są dane nie jawne. Bo na wokandzie jest napisane jaka jest rozpatrywana sprawa i z jakiego powództwa. Nie ma natomiast podanych nazwisk kuratorów ani dozoru nad skazanym.Po co opinie publiczną wprowadzać w błąd.Akta sadowe to takie akta do których ktoś z ulicy nie ma prawa wglądu i nie należy mówić nieprawdy.

00


raz-dwa-trzy ~raz-dwa-trzy (Gość)28.03.2011 10:22

A ten na zdjęciu, to kto, bo podpisu nie dali? Czy to ten gościu co znalazł papiery na śmietniku? Czy to pan Paweł Hochman, prezes sądu z "podpałką"?

00


Waldemar ~Waldemar (Gość)28.03.2011 10:16

"MARKPIO" napisał(a):
Facet powinien spisać nazwiska osób wymienionych w dokumentach,skontaktować się z nimi,następny krok to powództwo tych ludzi przeciwko administracji sądowej.Ot taki chociażby pozew zbiorowy ....na dajmy 500tys.zł.
Prawo musi działać w dwie strony.


No ale rzeczywiście w sądzie jest to wywieszone oficjalnie, więc żadna tajemnica.

00


Piotrkowianin Piotrkowianinranga28.03.2011 09:47

Cytuję:
Ktoś z pracowników chciał zniszczyć je we własnym piecu, prosząc o papier na "podpałkę".

W jakim piecu? Przy ul. Norwida nie ma domów jednorodzinnych - są tylko bloki, w których nie ma pieców, tylko centralne ogrzewanie.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat