Odpowiedź na tytułowe pytanie nie jest prosta i być może nawet dla przeciętnego zjadacza chleba nie jest ważna. Są jednak osoby, dla których kwestia: kto tworzy koalicję, a kto jest w opozycji w Radzie Mista, jest bardzo istotna.
Oprócz samych radnych i prezydenta, z pewnością są to lokalni działacze oraz grupa dziennikarzy.
Z reguły ci ostatni swoimi pytaniami powodują, że na światło dzienne wychodzi coś, o czym ci pierwsi woleliby nie mówić. Ot, choćby taka koalicja w piotrkowskiej radzie. Niby jej nie ma, ale głosowania radnych wcale tego nie wykluczają. Jedni twierdzą, że na pewno nie, inni że chyba nie, a jeszcze inni, że tak, ale... w ukryciu.
Jak to z nią w końcu jest? Kto ją tworzy, a kto już nie? O odpowiedzi na te pytania poprosiliśmy przedstawicieli dwóch ważnych piotrkowskich podmiotów politycznych: Piotra Grabowskiego z PiS i Mariusza Staszka z Prawicy Razem.
Prezydent nie płacił składek
- Nie ma koalicji z naszym udziałem. Krzysztof Chojniak nie jest naszym prezydentem. Stracił poparcie PiS, bo nie realizował partyjnego programu, a poza tym nie płacił składek. Każdy, kto tego nie zrobi przez pół roku, traci legitymację. Jednak najważniejsze są kwestie programowe, a tych prezydent realizować nie chciał. Przypominam, że poparcie naszego ugrupowania zdobył dzięki Markowi Jurkowi, ówczesnemu marszałkowi Sejmu. Ja od początku byłem przeciwny, aby PiS popierało w wyborach 2006 pana Chojniaka. Obecnie popiera go przede wszystkim stowarzyszenie Prawica Razem i klub RiG. My wspieramy jedynie racjonalne, pragmatyczne pomysły, jakie powstają w gronie radnych. Nie jesteśmy opozycją w stylu „nie, bo nie". Jeśli coś jest dla miasta dobre, to na pewno nasi radni za tym zagłosują.
Grabowski, pełnomocnik PiS i prezes zarządu powiatowego w Piotrkowie przypomina, że gwoździem do trumny koalicji... (no powiedzmy, że współpracy z udziałem jego ugrupowania) był wybór następcy Mariana Błaszczyńskiego - byłego już przewodniczącego Rady Miasta.
- Zaproponowaliśmy na to stanowisko Piotra Masiarka, uważając, że jest to człowiek godny tej funkcji, prawy i przygotowany do jej pełnienia. Radni, w tym przede wszystkim radni Prawicy Razem i RiG, uznali jednak, że taką osobą jest Paweł Szcześniak. W związku z tym nasi przedstawiciele, którzy byli wówczas wiceprzewodniczącymi, z tych stanowisk zrezygnowali. Trudno zatem uznać klub radnych PiS klubem popierającym rządzących. Powtarzam jednak, że nie jesteśmy opozycją bezmyślną i nie działamy zgodnie z zasadą „im gorzej dla koalicji, tym lepiej dla opozycji".
Rozsądek, a nie dyscyplina
- Odpowiedź na pytanie tytułowe nie jest prosta - mówi radny Prawicy Razem Mariusz Staszek. - Jeśli chodzi o klub RiG, to jak wszyscy wiemy koalicja istnieje, czego dowodem była ostatnia sesja RM. Oczywiście jak w każdym małżeństwie nie jest idealnie, bywają dość trudne dyskusje, ale jakoś dochodzimy do kompromisu, bo główny cel, który sobie wspólnie założyliśmy, to działania na rzecz mieszkańców miasta.
W przypadku PiS nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Patrząc na zachowanie w czasie niektórych głosowań, wydaje się, że ta koalicja (PR - RiG - PiS) istnieje, ale słowa wypowiedziane przez obu panów wiceprzewodniczących (P. Masiarka i Adama Gaika - przyp. red.) podczas jednej z sesji, zaprzeczają temu. Na pewno jednak współpraca była dobra i niejednokrotnie wsłuchiwaliśmy się w głosy naszych kolegów z PiS. Dlatego też postanowiliśmy nie przychylić się do wniosku p. Gaika i p. Masiarka o rezygnacji z funkcji wiceprzewodniczących.
Staszek do rady wszedł... z listy Prawa i Sprawiedliwości. Po kilku tygodniach wystąpił jednak z klubu, aby zasilić grono radnych Prawicy Razem. Dziś twierdzi, że w PiS nie miał możliwości swobodnego wypowiadania się.
MCtka
więcej w nr 8