- Problem polega na tym, że od ponad trzech tygodni w naszym mieszkaniu nie ma bieżącej wody. Na początku myśleliśmy, że jest to spowodowane dużym mrozem. Ale mrozy ustały, a my wody nie mamy nadal. Ja mam dwoje dzieci, w tym jedno całkiem małe, i wodę przez te trzy tygodnie woziliśmy w baniakach od rodziny – opowiada pani Agnieszka.
Kobieta wyjaśnia, że zarządca robi to, co może (przynajmniej tak wyjaśnia). - Ale pewnie ręce wiążą mu właściciele, którzy nie dają pozwolenia na zrobienie czegokolwiek. Kąpiemy się u rodziny, życie mamy bardzo utrudnione. Od niedzieli możemy korzystać z wody w innym mieszkaniu, które jest puste. Ale i tak musimy przenosić tę wodę do swojego mieszkania. Zarządca wie o wszystkim od początku. Wszystko działo się powoli. Najpierw jedno mieszkanie było bez wody, później drugie. To były wielkie mrozy i każdy to na początku rozumiał. Myśleliśmy, że wszystko wróci do normy. Minęło tyle czasu, a na naszym pionie wody nie ma nadal – mówi pani Agnieszka.
W niedzielę minęły dokładnie trzy tygodnie bez wody. - I nie ma jak na razie szansy na to, aby się cokolwiek zmieniło. Żeby chociaż ktoś powiedział, abyśmy wytrzymali jeszcze tydzień, to jakoś bym to wszystko zrozumiała. Nikt nie jest w stanie mi jednak powiedzieć, jak długo tej wody nie będzie. Usłyszałam od administratora, że może to potrwać nawet kilka miesięcy. On wyjaśnia, że mnie rozumie, ale tłumaczy, że nic nie może zrobić. A właściciele budynku są daleko i ludzi mają w nosie. Dlaczego nikt nie jest w stanie nam pomóc, kiedy my płacimy regularnie i nie ma z nami żadnych problemów? – pyta kobieta.
Właścicielem kamienicy jest SKOK (z siedziba w Katowicach), który przejął ją za długi. Mieszkańcy twierdzą, iż nie otrzymują pomocy, ponieważ właściciel chce sprzedać nieruchomość, a o to trudno, gdy znajdują się tam lokatorzy. - Wczoraj wykonałam do administratora kolejny telefon. W końcu zastraszyłam go, że pójdę z tym wszystkim do gazety, bo przecież ta sprawa nadaje się tylko do mediów. Koszt naprawy jest - z tego, co wiem - rzeczywiście wysoki. Ale ja nie wyobrażam sobie kolejnych dni czy tygodni bez wody – mówi zmartwiona kobieta.
Dodaje, że podczas pierwszych długich dni (potem tygodni) bez wody nie zapewniono im nawet beczkowozu. - Kiedy nie mieliśmy wody, miał być podstawiony beczkowóz, ale podobno nie wyraził na niego zgody sanepid. Nikt nie zaproponował nam, że będzie dowożona woda. My sami, na własną rękę musieliśmy ją dwa razy dziennie w baniakach dowozić. A ciężko jest, zwłaszcza kiedy się pracuje i ma się w domu małe dziecko – mówi pani Agnieszka.