Już od kilku dni (od 19 stycznia) funkcjonariusze Straży Miejskiej w Piotrkowie prowadzą działania mające na celu wyeliminowanie niewłaściwych zachowań właścicieli spacerujących ze swoimi psami. O szersze informacje na ten temat poprosiliśmy Jacka Hofmana, komendanta Straży Miejskiej w Piotrkowie. Wyjaśnia on, iż w obszar zadań wykonywanych przez strażników miejskich na stałe wpisane są te, które dotyczą przestrzegania obowiązków przez właścicieli psów. - Przede wszystkim są to obowiązki prowadzenia psa na smyczy w miejscu publicznym oraz sprzątania po nim. Są momenty, kiedy organizujemy pracę strażników tak, aby mieli oni możliwość bycia w takich miejscach i w takim czasie, gdzie właściciele psów wychodzą z nimi najczęściej. A są to przede wszystkim godziny ranne i wieczorne - podaje Jacek Hofman.
Takie wzmożone działania Straży Miejskiej prowadzone są kilka razy w ciągu roku. Zimą jednak stan osiedli, trawników i skwerów pozostawia wiele do życzenia, dlatego strażnicy kontrolują je jeszcze intensywniej. Nie ma się co oszukiwać – właściciele psów niechętnie podchodzą do obowiązków sprzątania po swoich pupilach. Akcja prowadzona przez Straż Miejską ma za zadanie w bardziej zdecydowany sposób przypomnieć im, jak należy postępować. Jak dodaje Jacek Hofman, na pewno nie jest wytłumaczeniem to, że nie ma wyznaczonych miejsc dla psów.
Posiadacze psów otrzymują także mandaty za nieprowadzenie psa na smyczy podczas spacerów, nawet jeżeli jest on w kagańcu. Z takim przypadkiem spotkała się jedna z mieszkanek bloku przy ulicy Belzackiej. - Dostałam mandat w wysokości 50 złotych za to, że mój pies szedł koło mnie bez smyczy, mimo że miał kaganiec. Zauważyłam, że Straż Miejska obserwuje właścicieli psów, ale nie sądziłam, że wypisuje mandaty. Sąsiadka powiedziała mi, że spisują, jeżeli ktoś nie posprząta po swoim psie. Moja suczka nigdy nikogo nie zaczepiła, no ale cóż... - mówi pani Basia, właścicielka suczki Loli.
Co na ten temat mówi komendant Straży Miejskiej? - Niedopuszczalna jest taka sytuacja, gdyż właściciel nad takim psem nie potrafi zapanować. Jeśli na przykład na osiedlu mieszkaniowym czy na ulicy, gdzie jest ruch pieszych, pies biega luzem, to wiele może się z tego tytułu wydarzyć. Pomijam już to, że pies jednak może ugryźć, ale może także pobiec za innym psem czy za kotem, wybiec na ulicę i stworzyć zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Mieliśmy przypadki, kiedy osoby wychodzą z psami na spacery w miejsca może mało uczęszczane przez ludzi, ale gdzie odbywa się spory ruch pojazdów. Psy wtedy biegają poboczem. Właściciele nie rozumieją tego, że to powoduje zagrożenie dla kierowców. A kierowca, który chce uniknąć zderzenia ze zwierzęciem, czasami wykona taki manewr, że dojdzie do wypadku drogowego. I często ucierpi nie zwierzę, a kierowcy czy przechodnie - tłumaczy Jacek Hofman.
Przede wszystkim każdy, kto decyduje się na kupno psa czy wzięcie go ze schroniska, powinien dobrze przemyśleć to pod kątem warunków, jakie może mu zapewnić, tzn. czy ma możliwość z nim wychodzić na spacery, czy może odprowadzać go w takie miejsca, gdzie nie będzie powodował uciążliwości, itd. Ważne jest także to, czy z psem będzie miał kto wychodzić, bo często zdarza się tak, że pies będący upominkiem zostaje puszczany bez nadzoru.
- Zdarza się, że właściciele zwierzaków otwierają drzwi, puszczają psa wolno, a ten biega sobie po osiedlu. Wystarczy kilkanaście takich psów i mamy sytuację taką, jaką mamy. To jest także przyczyną zanieczyszczeń pojawiających się przy każdych roztopach. Mogę stwierdzić, że z obowiązku trzymania psa na smyczy wywiązuje się coraz więcej osób. Sporo deklaruje się i rzeczywiście sprząta po swoich pupilach, ale ten obowiązek jest wykonywany w dalszym ciągu niechętnie - mówi Jacek Hofman.
Kolejny problem, dostrzegany nie tylko przez Straż Miejską, ale i przez samych mieszkańców, to kwestia wypuszczania małych dzieci z psami. - Nie należą do rzadkości sytuacje, w których widzimy, że dziecko spaceruje z psem prawie takiej wielkości, jak ono samo. Tutaj odpowiedzialność ponoszą osoby dorosłe, gdyż dziecko nie może być właścicielem psa. Zdarzały się również pouczenia z tego powodu. Strażnicy zwracali uwagę na niestosowność takich sytuacji rodzicom, udając się do domu – mówi komendant SM.
Jacek Hofman zapewnia, że to nie koniec tego typu działań, gdyż już sam temat wywołuje duże emocje – szczególnie niesprzątanie po psach. Istotne jest to, że na kilkanaście tysięcy różnych zgłoszeń nie ma właściwie takich, na podstawie których można byłoby podjąć konkretną interwencję. - Nie mówię już o ukaraniu mandatem, ale choćby o samym pouczeniu. Dlatego namawiam, aby mieszkańcy zgłaszali to, co widzą. Na takie zgłoszenie na pewno będzie reakcja. Mieszkańcy skarżą się, że sami sobie zwracają uwagę, a to przynosi różne skutki - podsumowuje Jacek Hofman.