Jeszcze się dobrze spotkanie nie zaczęło a już miejscowe prowadziły 5:0. Piotrcovia bramkę rzuciła dopiero w szóstej minucie i przez większość pierwszej połowy zmuszona była gonić zespół gospodyń. Kielczanki również popełniały dużo błędów i w 21. minucie nasz zespół wychodzi na jednobramkowe prowadzenie 12:11. Wydawało się, że Piotrcovia zaczęła kontrolować wydarzenia na boisku ale gospodynie znów odzyskały skuteczność i w efekcie pierwsza połowa zakończyła się remisem 16:16.
W drugiej połowie KSS szybko wywalczył 2-3 bramkową przewagę i mimo wysiłków Piotrcovii nie oddał jej już do końcowego gwizdka. Nasz zespół zagrał nieskutecznie, ale kilka słów należy także wspomnieć o sędziach. Nie dało się oprzeć wrażeniu, że w spornych sytuacjach starali się nie zrobić krzywdy kieleckiej drużynie. W 51. minucie jeden z sędziów zderzył się z Katarzyną Mijas, która wychodziła na czystą pozycję. Nasza zawodniczka wylądowała pod ścianą kieleckiej hali, a arbiter nakazał wznowienie z autu przez zespół z Kielc.
- Mimo wszystko powinniśmy to spotkanie wygrać. Gdyby mój zespół był skuteczniejszy to i sędziowie nie mogli nam przeszkodzić w zwycięstwie. Szkoda straconych punktów, ale trzeba już myśleć o kolejnym meczu. Do Piotrkowa przyjeżdża Zagłębie Lubin i na pewno czeka nas ciężki egzamin - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Piotrcovii Robert Nowakowski.
KSS Kielce - Piotrcovia 29:27 (16:16)
Piotrcovia: Skura, Kowalczyk - Mielczewska 3, Wypych 10/4, Rol 5, Kopertowska 2, Kuzniecowa, Szafnicka 1, Knoroz 1, Mijas 5.