- Dzień dobry Panie wójcie.
- Dzień dobry, witam serdecznie.
- W jednej z poprzednich rozmów wspomniał Pan o wspieraniu ochotniczych straży pożarnych, przytaczając argumentację, jak ważną rolę one pełnią. Zdarza się jednak coraz częściej słyszeć głosy krytyczne pod Pana adresem z powodu zbyt dużego zaangażowania gminy we wspieranie tych organizacji.
- Ochotnicze straże pożarne zawsze były i są bliskie mojemu sercu, ale oczywiście nie z tego powodu tak znaczne środki są przeznaczane na te organizacje. Straże pożarne odgrywają kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa mieszkańców gminy. Działają one szybko i skutecznie w przypadku pożarów, wypadków drogowych czy innych sytuacji awaryjnych, które występują na terenie gminy. Ktoś powie dobrze, ale przecież mamy straż zawodową w Piotrkowie Trybunalskim, więc po co aż tak doposażać tyle jednostek na terenie gminy. Odpowiem, że owszem, mamy straż zawodową, ale faktem jest, że na miejscu zdarzeń pierwsza zawsze jest ochotnicza straż pożarna, a nie trzeba chyba tłumaczyć nikomu, że w przypadku pożaru czy wypadków drogowych o życiu czy śmierci decydują nawet nie minuty, ale często sekundy. Czasy, kiedy strażacy ochotnicy biegli czy jechali z pomocą w cywilnych ubraniach, bez sprzętu czy elementarnej wiedzy, jak zachować się w różnorakich sytuacjach, bezpowrotnie minęły. Dzisiaj, by społecznie być strażakiem ochotnikiem i móc nieść pomoc, trzeba nie tylko sprzętu i umundurowania na miarę naszych czasów, ale również dziesiątek, a nawet setek godzin szkoleń i kursów, jakie każdy strażak ochotnik ma obowiązek przejść. Wszystko po to, by gdzieś podczas głębokich nocnych godzin, na dźwięk syreny zerwać się z ciepłego posłania i pobiec z pomocą, licząc, że tym razem tych ważnych sekund nie zabraknie. Ja potrafię sobie wyobrazić zmniejszenie finansowania ochotniczych straży pożarnych, ale również i przewidzieć skutki z tego płynące. W krótkim czasie ten cały społeczny zapał nie tyle wygaśnie, co mocno ostygnie i coraz częściej tych cennych sekund zacznie brakować.
- Czyli poziom wsparcie dla ochotniczych straży pożarnych nie zostanie obniżony?
- Osobiście nie znam sposobu przeliczania wartości życia ludzkiego na złotówki, ale nawet gdybym znał, to życie jest dla mnie wartością nadrzędną. Ja robię wszystko, co w mojej mocy, by ten zapał nie stygł, by druhowie widzieli, że ich zaangażowanie jest dostrzegane i doceniane. By chcieli te dziesiątki godzin poświęcać na szkolenia, by byli gotowi i pełni chęci o każdej porze dnia i nocy nieść pomoc. Temu właśnie służy, jak niektórzy to nazywają, przeinwestowanie strażaków. Wychodzę z założenia, że w tym obszarze lepiej jest mieć górkę niż niedobór. Tak na marginesie, chętnie bym wysłuchał mych oponentów, oczywiście mających odwagę stanąć w świetle za swoimi słowami, jakie mają pomysły na funkcjonowanie ochotniczych straży pożarnych. Czy rozrzutnością będą nazywać wykorzystanie szansy zakupu nowych pojazdów dla jednostek spoza KSRG, ze znaczącym dofinansowaniem zewnętrznym i jakie ewentualnie byłoby ich kryterium typowania jednostek do takich zakupów. Czy są za rozwijaniem się tych organizacji, czy może uważają, że ich działalność to relikt przeszłości.
- Panie wójcie, bardzo widoczne jest zaangażowanie gminy w budowę kanalizacji sanitarnej. Co jednak z tymi miejscowościami, w których nie ma sieci kanalizacyjnej? Ci mieszkańcy muszą ponosić znacznie wyższe koszty wywozu ścieków, dlatego moje pytanie: czy jest jakiś plan wsparcia finansowego na budowę przydomowych oczyszczalni ścieków w tych miejscowościach, gdzie nie ma kanalizacji?
- Jak pan słusznie zauważył, gmina mocno zaangażowana jest w rozbudowę kanalizacji sanitarnej, która w dzisiejszych czasach staje się koniecznością, tak jak kilkadziesiąt lat temu wodociągowanie wsi. I wtedy, i dziś ten proces był rozłożony na lata i nie dało się jednocześnie wybudować sieci we wszystkich miejscowościach. Gmina Wola Krzysztoporska od samego początku postawiła na sieć kanalizacyjną, dzięki czemu dzisiaj mamy jeden z najwyższych w powiecie wskaźników skanalizowania gminy wynoszący 50% Oznacza to, że 50% mieszkańców korzysta z niej, ponosząc koszt opłaty za odprowadzane ścieki w wys. niespełna 4,00 zł/m3. Pozostali mają ustawowy obowiązek wywozu ścieków za pośrednictwem firm posiadających stosowne zezwolenia i tutaj oczywiste jest, że koszt wywozu 1 m3 z pewnością przekroczy kilkukrotnie kwotę czterech złotych. Zrozumiałe jest zatem, że ci drudzy upatrują oszczędności w montażu przydomowej oczyszczalni ścieków, bo takie instalacje, poprzez różnego rodzaju zabiegi marketingowe, jawią się jako niegenerujące kosztów eksploatacyjnych. Problem jest jednak taki, że koszty są i wszystko wskazuje na to, że będą to koszty coraz większe.
- O jakich kosztach Pan mówi?
- Prawdziwa przydomowa oczyszczalnia ścieków pobiera rocznie 250-350 kWh energii elektrycznej, najczęściej dwa razy w roku musi być wywieziony z niej osad, co właściciel powinien udokumentować oraz, co zaczyna być powoli egzekwowane, oczyszczone ścieki z takiej instalacji powinny być badane cztery razy w pierwszym roku jej funkcjonowania, a w kolejnych dwa razy, o ile badania z pierwszego roku potwierdzą spełnienie wymogów dotyczących jakości oczyszczania. To wszystko powoduje, że instalacja taka, by mogła prawidłowo i zgodnie z prawem działać, wymaga, by jej posiadacz wydał rocznie na jej eksploatację ok. 1200 – 1500 zł. Taki koszt jest już porównywalny z kosztami wywozu ścieków taborem asenizacyjnym, a skoro tak, to trzeba się mocno zastanowić, czy gmina powinna wspierać budowę tych instalacji wiedząc, że każda kolejna przydomowa oczyszczalnia ścieków w danej miejscowości przemawia na niekorzyść budowy tam kanalizacji, gdyż nieruchomości, na których zostały wybudowane, nie mają obowiązku podłączenia do sieci kanalizacyjnej.
- Czyli mam rozumieć, że w gminie Wola Krzysztoporska przyszłością jest sieć kanalizacyjna, a nie oczyszczalnie przydomowe?
- Uruchomienie przez gminę programu wsparcia mieszkańców w budowie przydomowych oczyszczalni ścieków w krótkim czasie spowodowałoby całkowite wstrzymanie inwestycji kanalizacyjnych, bo trudno będzie pozyskać zewnętrzne finansowanie na sieć kanalizacyjną w miejscowości, gdzie np. co drugi mieszkaniec będzie mieć już własną oczyszczalnię. Nikt nie będzie przecież budował kilometrów sieci kanalizacyjnej w zwartej zabudowie, by co kilkaset metrów podłączać nieruchomość - to jest chyba oczywiste. Uruchomienie programu bezpowrotnie zniweczy więc szanse na dalszą rozbudowę sieci kanalizacyjnej i ponoszenie kilkukrotnie mniejszych kosztów pozbywania się ścieków przez mieszkańców. Budowa przydomowych oczyszczalni ścieków powinna być rozwiązaniem dla tych gmin czy miejscowości, gdzie nigdy nie będzie kanalizacji sanitarnej. Jeżeli ktoś ma taki plan rozwoju gminy, to w przypadku poparcia mieszkańców, wyrażonego w wyborach, będzie go realizował. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, by na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego naszego społeczeństwa można było zakładać, że ta czy inna część naszej gminnej społeczności nie może mieć nawet nadziei na dostęp do sieci kanalizacyjnej.
- Dzisiaj kończymy naszą rozmowę, ale liczę, że za kilka dni będziemy mogli poruszyć kolejne tematy.
- Ja również dziękuję i oczywiście zapraszam na kolejne spotkanie.
Materiał sfinansowany przez KWW Romana Drozdka