- Mamy już dość warunków, w jakich pracujemy i warunków, w jakich musimy leczyć pacjentów. Nie jesteśmy w stanie zapewnić im opieki na europejskim poziomie w ramach obecnego finansowania. Od lat służba zdrowia jest dramatycznie niedofinansowana. Jest nas za mało, pracujemy za dwoje. Normy czasu pracy są notorycznie omijane. Rąk do pracy brakuje, a rządzący nie robią nic, by tę sytuację zmienić – mówi jeden z lekarzy rezydentów protestujących w Warszawie.
Kilka osób zrezygnowało ze względu na zły stan zdrowia, jednak do protestu dołączają kolejne osoby. - Kiedy wstaję, mam zawroty głowy. Czasami mam lekkie nudności, ale daję radę. Atmosfera tutaj jest wspaniała. Wiele osób nas odwiedza, udziela wsparcia, są to i studenci, i profesorowie, i pacjenci. Dociera do nas wiele głosów – również przez internet – że to, co robimy jest ważne – powiedziała nam jedna z protestujących lekarek.
Protest głodowy lekarzy rezydentów trwa już 9 dni.