Jak w Piotrkowie kończył się komunizm?

Tydzień Trybunalski Piątek, 06 czerwca 20080
„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” obwieściła dzień po pierwszych prawie wolnych wyborach parlamentarnych aktorka Joanna Szczepkowska. A był to okres szczególny. Jak wtedy wyglądał Piotrków Trybunalski? Czy, jak twierdzi większość, był to czas radości z nadchodzących przemian i oczekiwania na prawdziwą wolność? Czy może także obaw i odwracania wszystkiego „do góry nogami”? 4 czerwca 1989 roku odbyły się pierwsze w powojennej historii Polski częściowo wolne wybory do Sejmu oraz całkowicie wolne do przywróconego Senatu. Zakończyły się zwycięstwem opozycji startującej jako Komitet Obywatelski „Solidarność”. Klęskę poniosła strona rządząca, której udało się zdobyć tylko 5 miejsc w Sejmie (w pierwszej turze). Klęskę przez wielu oczekiwaną, ale dla wielu klęskę zupełnie niespodziewaną.
Jak w Piotrkowie kończył się komunizm?
Wyniki wyborów były wielkim triumfem ówczesnej opozycji z „Solidarnością” na czele. Okazało się, że nasze społeczeństwo potraktowało głosowanie jako plebiscyt przeciw dotychczasowemu systemowi. Jednak tuż po wyborach trudno było od razu zdać sobie sprawę z tego, co tak naprawdę się stało. Celnie zauważyła to aktorka Joanna Szczepkowska, wygłaszając w wywiadzie telewizyjnym słynne zdanie: „Proszę państwa, 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm”. Jak ten komunizm kończył się w naszym mieście?

Zdjęcie z Wałęsą

W Piotrkowie funkcję prezydenta sprawował wówczas Zbigniew Podlewski. Funkcja nosiła dość długą i niekoniecznie logiczną nazwę „przewodniczący prezydium Miejskiej Rady Narodowej”. Podlewski był człowiekiem PZPR, ale - jak wspominają ludzie związani z “Solidarnością” - nie należał do klasycznego, partyjnego „betonu”. Można było z nim rozmawiać i osiągnąć porozumienie. Inna sprawa, że wówczas, już po wygranych przez “S” wyborach, rzeczywistość zmieniła się nagle o 180 stopni. Kto nie chciał lub nie mógł dogadać się z “S”, tracił grunt pod nogami.
Czołowym działaczem Komitetu Obywatelskiego „S” był wtedy Władysław Adaszek, który – jak twierdzi – spodziewał się zwycięstwa.
- Byłem bardzo mocno zaangażowany w tworzenie list wyborczych i w ogóle działalność komitetu na terenie byłego województwa piotrkowskiego – wspomina dziś. – Wiedzieliśmy, że musimy działać i robić tak, żeby wygrać, że jeśli teraz, kiedy PZPR już się chwiała, tego nie zrobimy, to może już nigdy nie uda się ich pokonać i będzie po zabawie.
Piotrkowskim działaczom opozycyjnym zależało, aby na listach znalazło się jak najwięcej kandydatów z naszego miasta. Nie było to łatwe. Działaczy w całym kraju było wielu, a miejsc – wręcz przeciwnie. Panowała opinia, że bez wspólnego zdjęcia z Lechem Wałęsą żadnemu z ludzi „S” nie uda się wejść do parlamentu. Była to opinia prawdziwa.
Miasto oklejone było plakatami ze zdjęciami kandydatów: ci z list opozycji stali obok legendarnego przywódcy Solidarności, ci z list PZPR, SD czy ZSL (popierających stronę rządzącą) na plakatach prezentowali się nieco mniej okazale, ale większość z nich i tak była przekonana o zwycięstwie.
- Ja jednak byłem pewny, że PZPR, do której wówczas należałem, przegra – mówi Marcin Gąsior, wtedy i dziś dyrektor Muzeum w Piotrkowie. – W kręgach partyjnych panowało niezrozumiałe dla mnie przekonanie, że partia wygra w cuglach. Patrzyłem na to inaczej: widziałem, jak zmienia się nastawienie ludzi, jak reagują na pierwszą z takim rozmachem prowadzoną kampanię wyborczą, jak widoczne jest ich oczekiwanie… Nie wszyscy chcieli to widzieć. Stąd szok po porażce był dla niektórych tak duży.

- Po ogłoszeniu wyników wyborów w komitecie zapanowała oczywiście wielka radość. Cieszyliśmy się, że się udało pokonać „czerwonych”, że nadchodzą nowe czasy, że wreszcie może być normalnie – mówi Władysław Adaszek. – Pamiętam, że do Senatu z Piotrkowa wszedł Tadeusz Zaskórski. Do Sejmu nie dostał się wtedy żaden rodowity mieszkaniec naszego miasta, ale pierwsze miejsce na naszej liście musiał zająć ktoś, kogo poleciły najwyższe władze Solidarności.

- Dzień wyborów jakoś niespecjalnie został mi w pamięci – mówi M. Rżanek. – Pracowałem wówczas jako nauczyciel przedmiotów zawodowych w technikum przy PIOMIE, należałem do związku zawodowego „Solidarność”. Pamiętam kampanię, spotkania w piotrkowskim kościele oo. Jezuitów, rozprowadzanie cegiełek na fundusz wyborczy. Przypominam sobie rywalizację poszczególnych kandydatów z listy PZPR. Ówczesny I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego konkurował z pewnym nauczycielem historii. Zresztą z tej samej szkoły, w której pracowałem. Była to rywalizacja dość… interesująca.

MCtka

więcej w nr 23 TT

Zainteresował temat?

1

0


Zobacz również

Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat