Gra (w) Berka

Tydzień Trybunalski Czwartek, 19 kwietnia 20120
Wszędzie, gdzie grał, był niezwykle lubiany i ceniony. Urodził się w Piotrkowie, reprezentował barwy kilku polskich i jednej austriackiej drużyny, ale najbardziej kojarzony jest z GKS Bełchatów.
fot. J. Kaczmarekfot. J. Kaczmarek

Ba, to żywa legenda tego klubu i najwybitniejszy jego wychowanek. Jacek Berensztajn.

Specjalność - rzuty wolne

Jego kariera powoli zmierza do końca. Jeszcze tylko ten sezon i “Berek” definitywnie przestanie grać. Zawodowo, bo amatorsko wciąż strzela, i to w aż trzech ligach: bełchatowskiej, tomaszowskiej i piotrkowskiej. Zawodowo pomaga Włókniarzowi Zelów (III liga), dość regularnie pojawiając się na pozycji klasycznej “10”. Takiej w starym, dobrym stylu.

- Nie miałem idoli – wspomina Jacek Berensztajn. – Owszem, kiedy byłem młodym chłopakiem, na mojej pozycji grali wybitni piłkarze i pewnie, chcąc nie chcąc, podpatrywałem ich. Klasyczni rozgrywający tamtych lat to Diego Maradona, Michel Platini, a trochę później Roberto Baggio. Z polskich zawodników bardzo podziwiałem Leszka Pisza, z którym wielokrotnie rywalizowałem na boisku. Leszek chyba najlepiej w swoim czasie potrafił wykonywać rzuty wolne. Też tak chciałem…


I dobrze mu to wychodziło. W podsumowaniu ostatnich dwudziestu lat “Berek” znajduje się w pierwszej “5” najlepiej egzekwujących rzuty wolne zawodników. Łącznie w polskiej ekstraklasie zdobył 22 gole.

Pierwszy awans, pierwszy spadek

Po raz pierwszy na treningu pojawił się w 1981. Miał wtedy 8 lat i właśnie przeprowadził się z Moszczenicy do rozwijającego się w szybkim tempie Bełchatowa. Wcześniej grywał w turniejach osiedlowych, gdzie został wypatrzony przez trenującego GKS piotrkowianina Henryka Kranca. I tak się zaczęło. Z tym klubem z przerwami związany jest do dziś.


- Z przerwami, bo w sezonie 93/94 przeszedłem do pierwszoligowej (odpowiednik dzisiejszej T Mobile Ekstraklasy – przyp. red.) Siarki Tarnobrzeg. Ale tylko na rundę wiosenną. – przypomina “Berek”. – Tam po raz pierwszy sprawdziłem się z najlepszymi piłkarzami w kraju, tam zdobyłem premierową bramkę w I lidze.
Gwiazdami polskiej ligi są wówczas m.in. Wojciech Kowalczyk, Jerzy Podbrożny czy Ryszard Czerwiec. Rodzime zespoły – Legia i Widzew - walczą o udział w elitarnej Lidze Mistrzów. GKS Bełchatów stara się o awans do I ligi. Udaje się w sezonie 95/96. Rok wcześniej Jacek podpisuje pierwszy poważny, profesjonalny kontrakt.

- Starczyło na modną w tych czasach wieżę hi-fi i parę ciuchów – śmieje się. – To nie były tak duże pieniądze jak obecnie. Ale już zarabiałem, z piłki się utrzymywałem. Długowłosy rozgrywający (niektórzy żartobliwie długo wypominają mu fryzurę na “czeskiego piłkarza”) prowadzi grę swojej drużyny, rozgrywa, strzela, ale GKS po roku spada z I ligi, wyprzedzony przez chorzowski Ruch. Wtedy po raz drugi postanawia skorzystać z propozycji innego klubu.

Wyjazd do Austrii

- Wyjechałem do Austrii, do SV Ried – mówi “Berek”. – Tam, grając 1,5 roku, poznałem smak profesjonalnej piłki. To była inna kraina: wszystko idealnie przyszykowane, każdy wie, co ma robić, każdy odpowiada za swoją działkę, pełne zawodowstwo. No i inne pieniądze. W Ried zarabiałem trzykrotnie więcej niż w naszych klubach.

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat