Co tak śmierdzi?

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 20 czerwca 201629
Podobno mydło wszystko myje, nawet uszy i szyję. Nie wszyscy jednak bierzemy sobie słowa piosenki z dzieciństwa do serca, co szczególnie da się odczuć latem. W autobusie, pociągu, w urzędzie, w pracy, w skrajnych przypadkach na ulicy, czasem trzeba wstrzymywać oddech. Dlaczego tak wielu z nas wciąż żyje zgodnie z zasadą „częste mycie skraca życie”?
Co tak śmierdzi?

Wydawałoby się, że w czasach, kiedy niemalże 100% mieszkańców naszego miasta ma dostęp do bieżącej wody, problem higieny w ogóle nie powinien istnieć.

Mydło kosztuje tylko 2 zł. Tymczasem badania wskazują, że tylko niewielki procent Polaków myje się każdego dnia. Szok? To nie wszystko! Większość ludzi na świecie wciąż nie używa papieru toaletowego, chusteczek, podpasek.

Agata (lat 25) 5 dni w tygodniu dojeżdża do pracy do Piotrkowa, najpierw pociągiem potem autobusem. - Latem to jest droga przez mękę - opowiada nam dziewczyna. - Zapachy, które się pojawiają są po prostu tragiczne, nie da się wytrzymać. Najgorzej jest, kiedy wsiadają starsi mężczyźni, trzymający w górze ręce, przytrzymujący się poręczy w autobusie. A wiadomo, jak wygląda komunikacja miejska, w godzinach szczytu jest po prostu ciasno i tłoczno. W pociągach jest trochę lepiej, bo one są klimatyzowane, ale to zależy też od trasy. Na tych mniej uczęszczanych wiadomo, że jest mniej ludzi i można odetchnąć świeżym powietrzem. Jeśli ktoś śmierdzi wybitnie, po prostu się przesiadam, bo nie mogę tego znieść. Z biegiem lat nic się nie zmienia, latem zawsze jest to samo. Zawsze znajdzie się jakiś… śmierdziel.

Paweł, 25-letni pracownik biurowy z Piotrkowa cierpi tak samo jak Agata. - Moja praca polega na tym, że mam ciągły kontakt z klientami. Nierzadko zdarza się, że klienci wpadają do gabinetu w koszulkach oblanych potem, z „kontynentami” pod pachami - opowiada chłopak. - Zapachy niezbyt przyjemne. Czasami nawet trudno zachować powagę, bo pomieszczenia są małe, nieklimatyzowane.

Paweł przyznaje, że nie może sobie pozwolić na zwrócenie uwagi klientowi. - To byłoby coś niekulturalnego z mojej strony - mówi. - Dotyczy to oczywiście również niektórych moich współpracowników, ale w tym przypadku ze względu na koleżeńskie relacje w firmie trochę łatwiej jest zwrócić uwagę takiej osobie. Już teraz boję się, co będzie w lipcu podczas upałów.

Problem znany jest również Marioli, właścicielce firmy z Piotrkowa zatrudniającej ok. 20 osób. - To jest nieświadomość ludzi. Po pierwsze niektórzy się nie myją, a chyba o tej porze roku powinni to robić częściej - mówi nam mieszkanka Piotrkowa. - Po drugie niektórzy używają perfum i dezodorantów, które w połączeniu z potem dają po prostu smród. Zdarza się, że kobiety nadmiernie się perfumują, czasami jest to nie do zniesienia - przecież wystarczy kropelka, a nie pół butelki. Trzeba brać jeszcze jedno pod uwagę - podczas upałów dezodorant nie wystarcza na cały dzień. W związku z tym albo nie używajmy dezodorantów i myjmy się częściej, albo nie zalewajmy się dezodorantami w trakcie pracy, kiedy już jesteśmy spoceni, bo wtedy jest dramat. Jeśli mamy jakieś problemy zdrowotne, to musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zapach potu jest specyficzny. Może w okresie letnim trzeba nosić ze sobą zapasowy podkoszulek, może wchodzić do łazienki i myć się pod pachami. Wydaje mi się, że ludzie chorzy na cukrzycę, czy z problemami hormonalnymi mają większy problem.

W firmie, którą prowadzi Mariola swego czasu był problem z jedną z młodych pracownic. - Od dziewczyny czuć było niemiłosiernie, ludzie otwierali okna, zwracali jej uwagę, twierdzili, że ona się nie myje - opowiada właścicielka firmy. - Ona chyba miała jakieś problemy hormonalne. Na szczęście ja nie musiałam jej zwracać uwagi, robili to pozostali pracownicy, właściwie każdego dnia traktowali ją w taki sposób, że sama zrozumiała, że coś jest nie tak.

Ze śmierdzielami na co dzień zmagają się też panie ekspedientki z piotrkowskich spożywczaków. - Oczywiście, że jest taki problem - przyznaje jedna z nich. - Niektóre starsze osoby nie potrafią o siebie zadbać, chyba myślą, że wystarczy się umyć raz na tydzień. Wg mnie bardziej dotyczy to mężczyzn. Kobiety jednak są bardziej zadbane. Taki klient nie jest obsługiwany poza kolejnością. Mamy dwie kasy, klienci odsuwają się od takiej osoby, przechodzą do tej drugiej kasy, a potem… wietrzymy sklep.

Ze sklepu spożywczego można po prostu wyjść, gorzej jeśli ze śmierdzielem musimy zmagać się we własnym domu. Pani Barbara (lat 61) zmaga się z jednym z nich od prawie 40 lat. - Mój mąż nigdy specjalnie nie dbał o higienę - mówi nam piotrkowianka. - Do tego nie sposób się przyzwyczaić, z wiekiem przeszkadza mi to coraz bardziej. Mąż w tej dziedzinie nie poczynił żadnych postępów, to główny powód kłótni w naszej rodzinie. On po prostu zasad higieny nie wyniósł z domu. Za każdym razem, kiedy zwracam mu uwagę słyszę: Nie zawracaj głowy, kobieto! Tylko, że to ja dbam w domu o porządek.

O higienie Polaków postanowiliśmy porozmawiać z lekarzami pierwszego kontaktu, bo kto jak nie oni mają być ekspertami w tej dziedzinie. W tym celu skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym szpitala wojewódzkiego w Piotrkowie. Niestety żaden z zatrudnionych tam lekarzy nie chciał z nami porozmawiać. Czy temat higieny rzeczywiście jest aż tak kontrowersyjny? Na szczęście nie dla Przemysława Winiarskiego - internisty, lekarza rodzinnego z 20-letnim doświadczeniem, który nie odmówił nam komentarza w tej sprawie. - Nie jest najgorzej, wydaje mi się, że coraz lepiej w stosunku do tego, co było np. 20 lat temu, jest duży postęp - powiedział pan doktor z Piotrkowa. - Oczywiście zdarzają się pacjenci, po których trzeba wietrzyć gabinet, ale często wynika to nie z ich zaniedbań, ale stanu zdrowia. Są na pewno ludzie, którzy myją się za rzadko, ale też tacy, których naturalny zapach nie jest przyjemny, a którzy nie są nawykli do stosowania chemicznych środków wspomagających utrzymanie przyjemnego zapachu.

Pana doktora zapytaliśmy o średnią krajową, jeśli chodzi o częstotliwość zażywania kąpieli. Winiarski nie wyobraża sobie, żeby nie myć całego ciała chociaż raz dziennie. Dodaje jednak, że z całą pewnością wielu z nas wymaga tego zabiegu częściej, w przypadku niektórych nawet trzy razy dziennie nie będzie nadmiarem higieny.

Teoria brudasów o konieczności pozostawienia na skórze warstwy ochronnej w postaci tłuszczu i pożytecznych bakterii jest wg internisty nadużyciem. - Nie widzę problemu w częstym myciu - mówi Winiarski. - Przede wszystkim nawet sobie nie wyobrażam sytuacji mycia się raz miesiącu, w dzisiejszych czasach to chyba ekstremum. Czym to grozi? Grzybice, bakteryjne choroby skóry – tym ryzykujemy, myjąc się zbyt rzadko. Wiadomo, że lekarz wobec pacjentów musi być oględny w słowach, ale w sytuacjach wyjątkowych zaniedbań higienicznych, zdecydowanie trzeba zwrócić na to uwagę. Pacjenci nie zawsze reagują sympatycznie.

W telewizji aż roi się od reklam specyfików, które mają nam zapewnić świeżość przez nawet 72 godziny. Lekarz radzi jednak, że nadmiernej potliwości przede wszystkim zaradzi częstsze mycie. Niekiedy jest to również kwestia zmian w diecie. - Z całą pewnością zbyt jednostronna dieta, zbyt bogata w tłuszcze, sprzyja nieprzyjemnemu zapachowi - radzi Winiarski. - Również w niektórych sytuacjach należy zalecić stosowanie antyperspirantów, chociaż trzeba być ostrożnym z tymi super skutecznymi, ponieważ im antyperspirant skuteczniejszy, tym niestety mniej fizjologiczne jego działanie. W większości przypadków środki te działają tak, że zatykają ujścia gruczołów potowych, co w skrajnych przypadkach może prowadzić do problemów. Bo pamiętajmy, że pocenie się to proces naturalny proces, choćby termoregulacyjny, więc konieczny organizmowi w codziennym funkcjonowaniu.



Śmierdzący jak Polak?

„Dzieci umyjcie rączki!” - przez kilkanaście lat słyszeliśmy to hasło z ekranu telewizora. Wypowiadał je Rysiu z serialu „Klan” za każdym razem, kiedy rodzina Lubiczów zasiadała wspólnie do posiłku. Niestety Ryszard Lubicz zginął kilka lat temu śmiercią tragiczną. Co pozostało nam z jego mądrości życiowych?

Co drugi Polak myje się każdego dnia.
Co drugi Polak codziennie używa dezodorantu.
Co drugi Polak codziennie zmienia bieliznę.
4 na 5 Polek zmienia bieliznę każdego dnia.
9 na 10 Polaków myje ręce przed jedzeniem.
4 na 10 Polaków myje zęby rzadziej niż raz dziennie.
1 na 10 Polaków nie myje zębów w ogóle!

 

(źródło: "Zwyczaje higieniczne Polaków" oprac. przez Państwowy Zakład Higieny)

 


Zainteresował temat?

5

7


Zobacz również

Komentarze (29)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

sklave sklaveranga20.06.2016 09:48

Kałużyński nie mył się bo twierdził, że ten brud który na nim jest to już oswojony brud a więc po co mu nowy nieznany? Nie zmieniał gaci i skarpet...... i sobie żył jak hrabia chociaż komuna panowała.
No a jak wejdzie paniusia albo paniczyk wypsikany, nasmarowany, wypucowany to ma się wrażenia że jesteśmy w zakładzie produkującym tanie wina albo octowni. Od tych wszelakich zapachów aż się w głowie kręci. No a jak paniusia zbyt dużo pokazuje to niech się nie dziwi
że staruszków siódme poty oblewają i z wrażenia bąki sobie puszczają.
Więcej na http://sklave.manifo.com/

65


Mariya Fnookievichz ~Mariya Fnookievichz (Gość)20.06.2016 09:15

Polacy i Polski to brudasy i syfiarze!

213


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat