- Myślę, że trochę wszyscy się zagalopowaliśmy i zapomnieliśmy, że sytuacja, która obecnie ma miejsce w oświacie, łamie prawa dziecka - mówi W. Ostrowski. - Młodzież ma prawo do nauki, wychowania i opieki. Gimnazjaliści, oprócz tego, że walczą o jak najlepsze wyniki, to również reprezentują konkretną placówkę. Pracują na rzecz nauczycieli, którzy w tym czasie powinni ich wspierać. W szkole najważniejsze jest dobro dziecka, później nauczycieli, którzy oczywiście mają prawo walczyć o swoje pensje. Szkoła to również dobro rodziców oraz samorządu, który ma obowiązek o nią zadbać.
Burmistrz Sulejowa z satysfakcją przyznał, że strajk bardzo go ucieszył, bo... "opadła pewna kotara". - Do tej pory samorząd nie mógł mówić o tym, co chce zrobić, bo zawsze była szczelna zasłona - dobro dzieci. Jak tylko mówiliśmy np. o jakiś przesunięciu finansowania, to słyszałem zarzuty, że nie patrzę na dobro uczniów i nie przestrzegam ich praw. Teraz nauczyciele zerwali tę kurtynę i pokazali, że dzieci nie są najważniejsze, a pieniądze też mają znaczenie - dodał burmistrz.
Wojciech Ostrowski do niedawna sam był nauczycielem w piotrkowskim ZSP nr 2.