Opowiedziała nam m.in. o kulisach nagrania najnowszej płyty, o swej przyjaźni z Agnieszką Osiecką i swej pasji do aut marki Porsche.
- Pani ostatnia płyta “Buty 2” to nieznane dotąd teksty Agnieszki Osieckiej i w związku z nią chciałam zapytać, jaki wpływ na Pani twórczość wywarła Agnieszka Osiecka. Panie prywatnie się przyjaźniły…
- Maryla Rodowicz: Wszyscy ludzie, z którymi pracowałam i których poznałam w czasie swojej kariery wieloletniej, mieli na mnie wpływ, a Agnieszka ogromny, ponieważ myśmy się przez wiele lat widywały niemal codziennie. Oprócz tego, że ona dawała mi swoje teksty, czy ja do niej jechałam i grałam jej jakąś swoją nową piosenkę, rozmawiałyśmy o wszystkim, o życiu, jeździłyśmy razem na wakacje. Agnieszka jeździła na moje koncerty, lubiła moich muzyków, mówiła, że czuje się młodsza, jak jest w tym środowisku, nosiła moje jakieś hipisowskie ubrania, w ogóle była taką super kumpelką. Tym bardziej, że była taką osobą, która nie była domatorką, nie interesowały ją domowe obowiązki, to była dla niej straszna nuda. Lubiła, żeby się coś działo, więc “włóczenie się” ze mną było jej na rękę.
- Która z piosenek, do której napisała tekst, jest Pani ulubioną?
- Nie mam jednej ulubionej. Nagrałam ponad sto piosenek z jej tekstami. Z każdą wiąże się jakaś historią, wszystkie są piękne. Agnieszka pisała w bardzo oryginalny sposób, była poetką, a potrafiła jednocześnie napisać tak ulicznie... Była świetną autorką.
- Jest Pani ikoną naszej kultury, marką samą w sobie, w kraju jak i poza jego granicami. W sąsiednich krajach, i nie tylko, ludzie wiedzą, kim jest Maryla Rodowicz. Czy w związku z tym, wchodząc do studia na nagranie nowego materiału, nie czuje Pani presji, że - no właśnie - Maryla Rodowicz, że trzeba znów dać przysłowiowego czadu, pokazać coś nowego, być nowatorską, wprowadzać polską muzykę na kolejne, nowe tory?
- Nie, nie mam takiego myślenia. Jak mam nagrywać nową płytę, tak jak na przykład ta płyta z tekstami Agnieszki, którą nagrałam we wrześniu ubiegłego roku, właściwie cały czas ją promuję. To były teksty Agnieszki znalezione w moim domu plus teksty, które mi dała jej córka Agata. Głównie myślę o tym, aby to była płyta ciekawa muzycznie. Żeby nie była taka sama. Mimo że producent płyty “Buty 2” Marcin Bors, który ostatnio zrobił wiele płyt z Kasią Nosowską, to jest taka awangarda, powiedziałabym, podszedł on zupełnie inaczej do tych piosenek, które ja mu dałam. Postanowił nie robić rewolucji. Ponieważ jest też bardzo wrażliwym muzykiem i był tak wrażliwy na tekst, że powiedział, iż są to tak piękne piosenki, że nie chce ich zniszczyć, ale też nie chce ich przeładować. Płyta jest więc moim zdaniem niszowa, bo nie jest radiowa w sensie brzmień. On się na to nie oglądał i mnie to odpowiadało, że nie robił na siłę przebojów, mimo że te melodie były bardzo przebojowe. Zrobił je tak, jak czuł, bardzo klimatycznie.
- Czyli że znów wyszła płyta nowatorska i znów Maryla Rodowicz pokazuje się nam w nowej odsłonie. Mieliśmy Marylę w stylu pop, był rock, folk, teraz płyta klimatycznie niszowa. Skąd Pani czerpie ciągle te wspaniałe pomysły?
- Ta płyta to akurat pomysły Marcina Borsa…
- Ale Pani go znalazła…
- No tak, i zaakceptowałam. Ta płyta właśnie nie jest rewolucyjna, ona jest, powiedziałabym, taka korzenna, bo on tam wraca do moich korzeni, bo tam jest i folk, i granie z gitarą. Marcin Bors uwielbia lata 70. w brzmieniu i chciał nawiązać do tamtej dekady.
- Ma Pani na swoim koncie piosenkę, która otwierała Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w 1974 roku. Mało tego, śpiewała ją Pani w kilku językach. W opinii wielu to najlepsza piosenka napisana na sportową imprezę. Co Pani na to?
- Ja się z tym zgadzam, zwłaszcza że wtedy Polacy zajęli trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata. To się jedno z drugim splotło i ludzie pamiętają ten sukces i przy okazji piosenkę “Futbol”. Jedno drugie niesie. Właściwie to piłkarze mnie niosą. Co tam moja piosenka. Ja też jestem kibicem.
- Kto w takim razie zostanie mistrzem Europy?
- Bardzo bym chciała, aby Anglia została mistrzem Europy (wywiad dzień przed meczem Anglia - Włochy, przyp. aut.), chociaż Niemcy marzą o tym, aby w końcu po 17 latach być mistrzem. Oni grają bardzo dobry futbol. Ja jednak kibicuję Anglikom.
- Pani wielką pasją są bardzo szybkie samochody. Skąd w ogóle u kobiety taka miłość do prędkości?
- Może przez sport. Przez to, że uprawiałam sport i wszystko co miało w nazwie sport jakby mnie rajcowało. W latach 70. nie było tak dużo dobrych samochodów na drogach, ale jak usłyszałam taki ciekawszy warkot silnika, to się oglądałam. Wiedziałam, że istnieje porsche, polski kierowca rajdowy Sobiesław Zasada miał sukcesy m.in. w mistrzostwach Europy, jeżdżąc właśnie takim autem, i to mnie bardzo zaintrygowało. Mieć wtedy porsche... Może trzy były wtedy u nas takie samochody. Pamiętam, że grałam w Berlinie Zachodnim koncert radiowo-telewizyjny. Tamtejsze radio zaprosiło polskich artystów. To był duży koncert i duże pieniądze, jak na nasze kieszenie. Naprzeciwko hotelu był salon samochodowy i idąc na próbę zobaczyłam w tym salonie porsche. Co prawda było ono po wypadku, w dodatku volkswagen porsche, ale miał porsche w nazwie. Za zarobione i pożyczone pieniądze kupiłam to auto. Później owe pieniądze oddawałam przez parę lat. Chociaż to był “graciuch”, to jednak miał porsche w nazwie. Później kupiłam od kolegi bardzo używane porsche. Następnie przez wiele lat nie miałam auta tej marki.
- Dziękuję za rozmowę.
Agawa