Abercrombie & Fitch to kolos, który swoje triumfy święcił głównie za oceanem. Gdy w 2007 roku rozpoczęła się ekspansja na Europę, to było jak amerykański sen. Niestety, niezbyt długi.
Odrobina historii
Firma powstała na Manhattanie dosyć dawno, bo w 1892 roku. Jej założyciele to David Abercrombie i znany prawnik, Ezra Fitch. Pierwsze ubrania miały charakter wyłącznie sportowy, ale ze względu na dobrą jakość i ciekawe projekty nosiły je takie sławy, jak Greta Garbo czy sam Ernest Hemingway. W latach 60. XX wieku pojawiły się jednak pierwsze problemy finansowe, które przełamano dopiero, gdy 20 lat później brand zmienił profil na tzw. casual luxury / casual rich (i taki pozostał do dziś). Oznacza to, że wszystkie produkty marki skierowane są do konkretnych odbiorców – młodych i atrakcyjnych fizycznie osób, które cenią z pozoru zwyczajne ubrania z drogą metką. No właśnie, i to od wyznaczenia takiego profilu klientów zaczęły się wszelkie kłopoty przedsiębiorstwa.
Piękni i bogaci?
Korporacja była na tyle pewna swojej filozofii, że podobno proponowała niemałe pieniądze osobom, które publicznie pokazywały się w jej ubraniach, ale nie pasowały do targetu. A ten był sprecyzowany: musisz być młody, mieć pięknie wyrzeźbione ciało, lubić wydawać pieniądze i cenić sobie kontrowersje. Co ciekawe, taki chwyt zadziałał i Abercrombie & Fitch stało się na chwilę firmą wszech czasów. Jednak sukces trwał tragicznie krótko. Zainteresowanie marką zaczęło gwałtownie spadać, gdy na T-shirtach pojawiły się rasistowskie i seksistowskie hasła, a na jaw wyszło, że brand traktuje swoich pracowników niekoniecznie dobrze. Do tego managerowie zaczęli w prześmiewczym tonie wypowiadać się o kobietach o pełnych kształtach czy biednych ludziach, deklarując, że wolą ubrania spalić, niż oddać je potrzebującym. Efekt? Miała być ekspansja, a jest zamykanie sklepów i bojkot marki.
Ubrania są passé, perfumy przetrwały
Odzież odzieżą, ale każdy szanujący się gigant modowy nie poprzestaje tylko na niej. Wszelkie kolekcje były systematycznie uzupełniane o flagowe zapachy. Nie wszystkie robią wrażenie, ale jeden jest znany chyba każdemu – Abercrombie & Fitch Fierce Cologne. (Dostępny np. tutaj: https://makeup.pl/brand/92635/). Uwielbiają go mężczyźni, kojarzą także kobiety. Na blogach perfumeryjnych jest oceniany cały czas wysoko i nie zamierza zejść z piedestału. W czym tkwi jego sekret?
Warto wiedzieć, że to podobno właśnie tym aromatem skrapla się męskie ubrania i powietrze w firmowych butikach korporacji. Nic dziwnego, jest na tyle pociągający, że podświadomie zachęca do zakupu. W drzewnej woni przebijają nuty cytrusowe i zielone, co sprawia, że jest ponadczasowa. Jednocześnie czuć kwiaty – różę i konwalię – przełamujące tradycyjny schemat i dodające całości pikanterii. Znawcy rozpływają się nad głębią i bogactwem tej kompozycji, co sprawia, że daje fantastyczne wrażenie luksusu za wcale niewygórowaną cenę. Koneserzy perfum doszukali się tutaj również brzmienia najbardziej intrygującej molekuły – Iso E Super – która sprawia, że aromat na każdym pachnie nieco inaczej i za każdym razem wyjątkowo.
No dobrze, o ile sam zapach uznawany jest za perfekcyjny i prawie już legendarny, o tyle sporo osób ma zastrzeżenia do flakonu. Na buteleczce widnieje bowiem fotografia atletycznego torsu, oczywiście idealnego, jak na Abercrombie & Fitch przystało. Wiele osób uznaje to za tandetny krok i nawet nie wącha perfum, gdy jest w drogerii. Na rzecz tego majstersztyku warto jednak odrzucić obiekcje wobec marki na bok i sprawdzić jego moc. Kto wie, może ta doceniana na całym świecie woda kolońska stanie się Twoim faworytem?
Dagmara Deska