Komentowanie rzeczywistości było kiedyś przywilejem osób doświadczonych, fachowców czy też autorytetów. Osoby znajdujące się na początku swej drogi życiowej, nieposiadające wykształcenia czy też wymagalnego statusu społecznego - znały swoje miejsce (i możliwości) i jeżeli coś już komentowały, to w sposób ostrożny i wyważony.
Dzięki Internetowi i bezpośrednio związanej z nim (niestety) anonimowości pojawiła się możliwość publicznego zabierania głosu dla każdego. Także dla zwykłego... buraka, czy osoby psychicznie niezrównoważonej.
Jednak główny problem leży gdzie indziej. Portalowe komentarze przestały w znacznej mierze być polemiką czy głosami w prowadzonej dyskusji. Stały się narzędziem okazywania pogardy, wyrażania nienawiści do konkretnych osób czy też rzucania najczęściej fałszywych oskarżeń.
Wspólnym mianownikiem opisywanego zjawiska jest internetowa anonimowość i związana z nią bezkarność. Teoretycznie wydawca portalu ma do dyspozycji takie narzędzia jak kontrolowanie (moderowanie) dyskusji, możliwość uzyskania przez prokuraturę adresu IP komputera (z którego wysłano naruszający prawo komentarz), czy też złożenie wniosku o ściganie sprawcy internetowego pomówienia. W praktyce są to narzędzia mało skuteczne i technicznie trudne do stosowania.
Mimo wielkich starań, portale internetowe (także i nasz) z jednej strony przyciągają czytelników atrakcyjną treścią i formą umieszczanych artykułów, z drugiej jednak odpychają lawiną jadu kapiącego z publikowanych pod nimi komentarzy.
Podobnie jak inne portale, także epiotrkow.pl zmuszony jest do podjęcia kroków, które w zauważalny sposób ograniczyłyby skalę hejtu widocznego na naszych stronach. Od pewnego czasu bardziej radykalnie usuwamy komentarze, w których zawarte są negatywne emocje (z epitetami), komentarze koncentrujące się na personaliach (niedotyczące treści komentowanego artykułu), komentarze zawierające oskarżenia (niepotwierdzone lub trudne do zweryfikowania). Usuwamy również komentarze, w których komentujący zarzucają nam cenzurowanie komentarzy (bo nie dotyczą treści artykułu). Pojawiają się również (sporadycznie) artykuły, pod którymi wyłączamy możliwość komentowania.
W celu ograniczenia poczucia bezkarności w rzucaniu rozmaitych, często absurdalnych oskarżeń, będziemy starać się ograniczać internetową anonimowość, np. poprzez konieczność uprzedniej rejestracji konta, z którego udzielany będzie komentarz. Dane te będą znane naszej redakcji z imienia i nazwiska oraz adresu mailowego a nie tylko z numeru IP. Oczywiście, tak jak do tej pory, można będzie się zalogować poprzez Facebooka czy Google.
Zmiany, które wprowadzamy są odpowiedzią na wyzwania, które niesie rzeczywistość. Ponieważ trudno przewidzieć, w którą stronę będzie ona podążać, trudno przewidzieć, jak daleko będziemy musieli ingerować w to, co w komentarzach będzie wyrażane. Z reguły nie ingerujemy i nie zamierzamy ingerować w opinie krytyczne wyrażane w stosunku do osób i instytucji, jeśli są to opinie merytoryczne i mające związek z artykułem czy prowadzoną pod nim dyskusją.
Przyznaję, brzmi to bardzo oficjalnie i poważnie. Ale i problem jest poważny. Z punktu widzenia hejtera sprawa jest prosta. Napisał, wysłał, ucieszył się, zapomniał. Inaczej to wygląda ze strony jego ofiary. Nie raz jako redakcja portalu rozmawialiśmy z takimi osobami, szczerze bojąc się czy w wyniku załamania nerwowego nie zrobią czegoś nieodwracalnego i złego.
Z hejtem trzeba walczyć. To oczywiste. Ale czy można z nim wygrać? Najprostszym i zarazem najtrudniejszym sposobem jest unikanie czytania negatywnych opinii, a zwłaszcza odpowiadania na nie. Nie bez powodu karierę robi hasło: "nie karmić trolla" - odpowiedź na agresję jeszcze bardziej agresora podburza.
Według niektórych naukowców wyrażanie przez hejterów nienawiści w Internecie może uchronić przed jej eskalacją w świecie rzeczywistym. To chyba jednak marne pocieszenie.
Portalowi epiotrkow.pl wkrótce „stuknie” 10 lat. Można by napisać jakiś okolicznościowy tekst i poprosić o komentarze czytelników pod artykułem... A może nie budzić upiora ze snu i komentarze sobie darować?
Tomasz Stachaczyk