"24 i 25 sierpnia będziemy blokować drogi, w co najmniej kilku miejscach w całym kraju. Blokady będą trwały 24 godziny, a niektóre 48. To jest krzyk rozpaczy" – oznajmił lider Agrounii na konferencji prasowej w Warszawie, w której uczestniczyli także przedstawiciele innych organizacji rolniczych.
Zapowiedział, że protesty będą wcześniej zgłoszone, a miejsca, w których się odbędą, zostaną przekazane opinii publicznej w przyszłą środę.
"Teraz będzie działo się to, a na jesień zapowiadamy inwazję na Warszawę, bardzo możliwe, że z innymi grupami zawodowymi i społecznymi, które czują się rozżalone i niedocenione i ponoszą koszty władzy Prawa i Sprawiedliwości" - oznajmił. Dodał: "Nie będziemy się bali i będziemy jeszcze bardziej radykalni niż do tej pory".
Podkreślił, że "na polskiej wsi jest rozpacz, jest drożyzna, jest brak perspektyw. Polscy rolnicy nie mają komu sprzedawać świń, a codziennie trafiają do Polski dziesiątki tirów mięsa i żywych zwierząt z zagranicy, głównie z Niemiec i z Litwy. Supermarkety nie chcą kupować zdrowego mięsa, które pochodzi ze stref ASF. To przekłada się na zanik produkcji mięsa w kraju. Tylko w ostatnim półroczu produkcja spadła o pół miliona sztuk świń. Problem dotyczy także sprzedaży warzyw, ciągle jesteśmy pod kreską" - wyjaśnił.
Nasz lockdown trwa już co najmniej pięć lat, bo PiS nam go zgotował i przyprowadził na polską wieś. "Więc dziś apelujemy do opozycji: stańcie razem z nami, rozmawiajcie z nami, nie bójcie się, my jesteśmy jedyną tak silną opozycją parlamentarną" - wezwał.
Zapewnił, że Agrounia nie zamierza tworzyć partii politycznej. "Będziemy zajmować się wracaniem do normalności" - wyjaśnił. (PAP)
Konferencja prasowa podczas niedawnego dwudniowego protestu pod Piotrkowem.