Gospodynie przystąpiły do meczu z mistrzem Polski bez żadnego respektu dla rywala i w pierwszym kwadransie to one były stroną dominującą. Znakomity mecz rozgrywała Agata Wypych. W 13. minucie, przy stanie 7:4 dla Piotrcovii, o przerwę poprosiła zdenerwowana trenerka Selgrosu Sabina Włodek. Przyniosło to efekt, gdyż jej podopieczne szybko odrobiły straty, a Piotrcovia zaczęła mylić się w ataku. Końcówka pierwszej połowy należała do przyjezdnych. Zeszły do szatni z prowadzeniem 15:12. Druga połowa już bez historii tym bardziej, że pięć minut po przerwie fatalnie wyglądającej kontuzji doznała Agata Wypych. Rozgrywająca Piotrcovii niefortunnie upadła przy rzucie i już nie podniosła się z boiska. Cierpiąca zawodniczka zniesiona została z placu gry na noszach i odwieziona do szpitala. Zwichnęła rękę w łokciu i czeka ją długa przerwa.
- Przez nieskuteczność przegrywamy mecz za meczem. Gramy bardzo dobrze do 15. minuty, a później zespół traci głowę. To niezrozumiałe - mówił po meczu zdenerwowany szkoleniowiec Piotrcovii Michał Pastuszko.