Profesor przekonuje, że bardzo ważne w obecnej sytuacji jest nasze nastawienie - Te obostrzenia mogą w różny sposób wpływać na naszą psychikę , w zależności od tego jak będziemy je postrzegać, choć niewątpliwie jest to dla nas sytuacja trudna i stresująca. Jeśli tą nową sytuację uznamy za pewnego rodzaju wyzwanie to możemy poszukać sposobów na to, żeby nie była ona aż tak doskwierająca i wykorzystać do samorozwoju. Natomiast jeśli będziemy ją postrzegać jako obciążenie, czy ograniczenie to jest to łatwa droga do tego, żebyśmy mieli obniżony nastrój i czuli się przygnębieni. Zatem zachęcam do tego, aby potraktować to co nas spotkało jako wyzwanie i impuls do poszukiwania wartości w tej sytuacji - mówi.
Odnosi się ona również do tego jak dobrze przeżyć tegoroczne święta - Złe samopoczucie i przygnębienie jest teraz zupełnie naturalne, bo ograniczenia wprowadzają stan niewygody psychicznej, ale pamiętajmy, że im więcej wiemy, tym lepiej radzimy sobie z daną sytuacją. Trzeba sobie uświadomić, że to co odczuwamy jest zupełnie normalne, ale z drugiej strony nie pozwolić, żeby te emocje nad nami dominowały - mówi. Profesor daje również kilka konkretnych porad - Sposób na udane święta? Udawać, że nic takiego złego się nie dzieje. Należy normalnie jak co roku przygotowywać świąteczne śniadanie, zadbać o wystrój domu, zatroszczyć się o to, żeby ładnie wyglądać w czasie śniadania wielkanocnego i zarezerwować wystarczająco dużo czasu na ten posiłek, można też zafundować dzieciom jakieś drobne niespodzianki, czyli po prostu trzymać się tych wszystkich rytuałów, które towarzyszyłyby nam w zwykłe święta - radzi profesor.
A co z osobami, które nie są w stanie pogodzić się z myślą o nieodwiedzeniu najbliższych, czy nie pójściu do kościoła w Wielkanoc, zapytaliśmy naszą rozmówczynię - Takim osobom polecam pewne ćwiczenie, taką krótką refleksję. Zastanówmy się co się stanie jak pójdę np. do tego kościoła, co mi to da, a co się stanie jak do niego nie pójdę, jak będą czuł się z tego powodu ja, ale i również jak poczuje się moja rodzina. To ćwiczenie wymaga dużej dozy dyscypliny i samorefleksji. Ułatwieniem może być wykonanie go z członkiem rodziny, do którego ma się zaufanie i zwyczajnie porozmawiać na ten temat. Może tak być, iż pójdziemy do tego kościoła i nic złego się nie stanie, ale istnieje również taka ewentualność, że za kilka dni zachorujemy i nie dość, że sami będziemy czuć się źle to również nasza rodzina znajdzie się w trudnej sytuacji emocjonalnej, nie mogąc nas odwiedzić w szpitalu, czy w najgorszym wypadku, któryś z jej członków też się zarazi. Zatem polecam, żeby zrobić sobie taki bilans i przemyśleć go, czy jest na plus, czy raczej na minus, a potem dopiero podjąć wewnętrzną decyzję i myślę, że będzie ona zgodna z tym co nakazują władze, czyli po prostu 'zostać w domu' - podkreśla.