Winny bezapelacyjnie. Nie ma wytłumaczenia na jazdę na bani. Pisanko na telefonie było? A może "ćmiel" wleciał przez okienko? Albo może pomodlić się chciał pan kierowca (o rozum) pod kapliczką wiszącą na pomniku przyrody... i się zagapił. Znów ucierpiał ktoś postronny.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!