W kwestii demokracji zawsze będę sceptyczny. Sam Marks powiedział, że aby zbudować socjalizm, wystarczy najpierw zbudować demokrację, a socjalizm stworzy się sam. I powiedział też, że socjalizm będzie w najbardziej rozwiniętych krajach. I to właśnie obserwujemy. Niegdyś bogate i rozwinięte kraje Europy Zachodniej zbudowały u siebie socjalizm, wpierw wprowadzając demokrację. Dziś mają kryzys, bezrobocie i ogromne zadłużenie.
Demokrację ładnie się przedstawia, ale w praktyce prowadzi ona do korupcji i ogromnego zadłużenia publicznego, co też obserwujemy na co dzień. I w demokracji żaden polityk nie ponosi odpowiedzialności za swoje działania - odpowiedzialność jakoś "rozmywa się"... Wina przenosi się na zwykłych obywateli, bo "nie poszli na wybory", albo "zagłosowali na nieodpowiednich kandydatów". Skądś to też znamy, prawda? :)
No, właśnie dobrze zauważyłeś. Ani w Chinach, ani w Dubaju w czasie budowy nowoczesnej gospodarki nie było śladu demokracji! I o to mi chodziło dla wyjaśnienia. Może trzeba najpierw zbudować silne państwo, a później bawić się w demokrację? Wszyscy mają usta pełne "demokracji", "wolności" tylko wtedy kiedy te słowa są wygodnym parawanem do złodziejstwa, cwaniactwa, nieprzestrzegania prawa, przepisów itd. Kończę, bo też nie mam zamiaru wdawać się jałową polemikę.
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, a nie mam zamiaru się wdawać w długą jałową polemikę. Dałem przykład Chin na to, że w ciągu trzech dekad można całkowicie przebudować kraj. Jeśli Chiny uważasz za zły przykład, to weź miasto Dubaj. Pół wieku temu było mniejsze od naszego Piotrkowa (ówczesnego!). Dziś jest większe i nowocześniejsze od Warszawy. Kwestia to ludzie mający wizję i władzę, wtedy wiele jest możliwe. Lolo jako argument wysunął to, że "nasza demokracja ma dopiero ledwie nieco ponad 20 lat". A może to demokracja stanowi problem i główną przeszkodę rozwoju? Stąd obiecanki polityków dla różnych grup społecznych, aby dojść do władzy, stąd potem zadłużanie przyszłych pokoleń, aby choć część z tych obiecanek zrealizować.
Na koniec jeszcze podkreślę, że to nie społeczeństwo ponosi winę za brak rozwoju, ale właśnie władza i system jej sprawowania. Przykład? Znowu Chiny: zupełnie inaczej przebiegał rozwój w Chinach za czasów rządów komunistów Mao, a zupełnie inaczej na Tajwanie. A przecież w obu krajach mieszkali tacy sami Chińczycy, tylko model władzy był inny...
Więc tłumaczenie, że u nas kryzys, że bieda, że dobrej drogi zbudować nie można itp. tym, że mieliśmy wojnę, "komunę" itd. jest po prostu niepoważne. To wszystko MIELIŚMY. A obecny syf zawdzięczamy temu, co teraz MAMY. Jasne?
Nie mogę uwierzyć nie było nikogo kto nie zgadzał się z wicemarszałkiem. Co wszystkim usta zakneblowali????
......
Foto:
Niesiołowski o szczawiu
Glinka Jarosławska - tabletowa wojna
http://sklave.manifo.com/galeria
Panie a gwiazdorzenia nie było?
A Twoje jest poważne? Weź pod uwagę stosunki społeczne jakie obowiązywały i nadal obowiązują w Chinach w trakcie tego "stopniowego wdrażania przemian i wprowadzania kapitalizmu". Za złodziejstwo i machlojki kierująca wszystkim partia musiałaby wystrzelać publicznie pół narodu. Za jakikolwiek sprzeciw - obóz pracy. Podoba Ci się to?
18% tylko tyle stanowił wynik głosujących na PO 5 629 773 osób z wszystkich uprawnionych w 2011r.
82% porządnych ludzi musi codziennie słuchać gadające głowy i udających, jakby mieli 100% poparcia
Nazwiska w języku polskim też się póki co odmieniają. Więc powinno być "Ludomirem Penciną".
W obecnych czasach dwadzieścia lat to cała epoka. Sprawia to rozwój technologii i tempo życia. Te ponad 23 lata od zmiany systemu to również czas jednego pokolenia. Tłumaczenie, które prezentujesz, jest po prostu niepoważne. Chiny w latach siedemdziesiątych gospodarczo stały gorzej od Polski. Zaczęli stopniowo wdrażać przemiany, wprowadzać kapitalizm... Dziś oficjalnie są drugą gospodarką świata. W praktyce być może już pierwszą, jeśli uwzględnić ogromne zadłużenie USA. Więc jak widać w krótkim okresie można przebudować kraj, pchnąć na zupełnie nowe tory. U nas od roku 1989 jest stopniowo coraz gorzej, a nie coraz lepiej. Dla niektórych wyznacznikiem dobrobytu być może jest dostępność i różnorodność srajtaśmy w sklepach. Dla mnie wyznacznikiem jest fala emigracji - ludzie uciekają tam, gdzie warunki bytowe są lepsze, bo tutaj przestali widzieć perspektywy, stracili nadzieję na poprawę warunków życia. Na czym polega ten stabilny rozwój niby? Mimo, że nie jestem zwolennikiem poprzedniej epoki, to uczciwie muszę przyznać, że rozwój był wtedy. Systematyczny, stały, od zakończenia wojny, aż do końca lat osiemdziesiątych. Rozwijał się przemysł, powstawały całe osiedla. Owszem wiele rzeczy było trudnodostępnych. Dziś również są. Nie dlatego, że ich w sklepach nie ma, tylko dlatego, że miliony ludzi ledwo wiąże koniec z końcem. Kupują byle jakie jedzenie i ubierają się w ubrania, które już ktoś kiedyś nosił. Zlikwidowano parę tysięcy kilometrów linii kolejowych. To jest ten rozwój? A może synonimem rozwoju są pozamykane cukrownie albo kopalnie, które dodatkowo zalano wodą? Ech...
Na sejmowych stołkach zasiadają sami "ponadprzeciętni". W końcu to "wybrańcy narodu", prawda? :) Jak prosty plebs może ich w ogóle próbować oceniać? :)
Każdy z nich ładnie gada i zapewnia jak mu na Polsce zależy. A niektórym zależy nawet tak bardzo, że uważają, iż lepiej dla Polski będzie, gdy nie będzie suwerenna, a nawet gdy Polacy wyzbędą się swojej tożsamości narodowej - w końcu to takie zaściankowe i nacjonalistyczne, nie przystoi do obecnych postępowych czasów, prawda?
Byłem, wysłuchałem, odnotowałem przejęzyczenie Marszałka w sprawie FJN, ale ogólnie było po kolei i na temat.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!