Faktycznie w wyniku powstania Warszawa została zrównana z ziemią i faktycznie 150 tys. mieszkańców Warszawy zginęło. Ale krytycy powstania zapominają o jednej, prostej sprawie. Przecież to nie powstańcy zrównali z ziemią stolicę i nie powstańcy mordowali jej mieszkańców.
Owszem w wyniku prowadzonych walk w czasie powstania, Warszawa ucierpiała. Ale przecież rozkaz o całkowitym zburzeniu Warszawy – tak, aby nie został po niej kamień na kamieniu - Hitler wydał już po upadku Powstania. I ten rozkaz Niemcy wykonali. Od października do grudnia, burzyli Warszawę dom po domu - aż do chwili, gdy w styczniu 1945 roku uciekli przed wznowioną przez Stalina ofensywą. A w czasie, gdy powstanie trwało, nie tylko walczyli z armią powstańczą, ale mordowali również cywilnych mieszkańców tego miasta. I nie mówię o ludziach, którzy byli ofiarami walk, które miały miejsce w mieście. Mówię o mieszkańcach Warszawy, którzy byli rozstrzeliwani celowo i świadomie przez niemieckich barbarzyńców.
A krytycy powstania winą za to zniszczenie Warszawy i za śmierć tych ludzi, obarczają powstańców. I rozumowanie ich (krytyków powstania) jest następujące. Gdyby powstania nie było to i tego zniszczenia też by nie było. Czyli winni są powstańcy.
Absurd takiego myślenia postaram się pokazać na przykładzie z życia codziennego. No może nie z codziennego, ale na pewno z życia. Bo przecież takie przypadki się zdarzają, tego nikt nie zaprzeczy.
Otóż w dużym mieście, wieczorem i ciemną już ulicą idzie człowiek, zwykły obywatel. I tak się zdarzyło, że tą samą ulicą, ale z przeciwnej strony idzie bandyta. Chodnik jest wąski i oni zbliżają się do siebie. Gdy się mijali, bandyta tego zwykłego obywatela wielokrotnie uderzył. A gdy tamten upadł to jeszcze go skopał na śmierć.
I kto był winien? Według rozumowania krytyków powstania, winien był ten zwykły obywatel. Gdyby nie szedł tą ulicą, to nie zostałby napadnięty i pobity na śmierć. Tak, gdyby tamtędy nie szedł to by nie został pobity i skopany na śmierć (gdy już był nieprzytomny).
Ale problem w tym, że ten zwykły człowiek MIAŁ PRAWO IŚĆ TĄ ULICĄ I TYM CHODNIKIEM.
A jeżeli miał prawo to nie można mówić o jakiejkolwiek winie.
W Raszynie na kładce nad DK7/DK8 wywieszono w piątek taki transparent:
Powstanie wybuchło za sprawą naszej decyzji o odmówieniu wykonania niemieckiego rozkazu stawienia się stu tysięcy mężczyzn do kopania rowów przeciwczołgowych i budowania fortyfikacji. Zgłosiło się 20 czy 30 osób. Można uznać, że za to byliśmy już skazani na karę śmierci
prof. Witold Kieżun
Cnota męstwa zawsze potrzebna
Te pytanie, o czym też warto pamiętać, nie dotyczą tylko sytuacji wojenno-militarnych. Kryje się w nich także pytanie o to, czy potrafimy i czy wychowujemy naszych synów do stanięcia twarzą w twarz z wyzwaniami jakie przyniesie im życie? Czy będą oni w stanie podjąć swoje Westerplatte, gdy urodzi im się niepełnosprawne dziecko, czy też będą zwiewać do nowej panny, tak jak teraz deklarują, że jeśli zacznie się wojna to spieprzą za granicę? Czy jeśli – a grzech w tej dziedzinie się przecież zdarza – będą mieli nieplanowane dziecko, to czy podejmą wyzwanie, zrzucą z siebie skórę wiecznego nastolatka i zostaną ojcem, czy też zasugerują „inne rozwiązanie całej sprawy” lub też porzucą kobietę, której owe dziecko zmajstrowali. To także pytanie o to, czy młody chłopak będzie umiał stanąć w obronie swojej żony i swoich dzieci a także zrezygnować z wygody właśnie na rzecz potomstwa. Wojna, obowiązki militarne wobec Ojczyzny, to tylko jeden, wcale nie najczęstszy wyraz męstwa mężczyzny.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!