Wszystkie zakazy i prohibicje kończą się tzw. niezamierzonymi skutkami.
Tylko czekać jak dopalacze będą w sklepikach szkolnych, w Piotrkowie już są zielska 20m. od szkoły katolickiej.
Moja propozycja (niepopularna i niepoprawna politycznie):
- status prawny: legalizacja,
- miejsce: apteka,
- beneficjent: państwo.
Naprawdę? A kiedyś w szkole były przecież zakazy: rzucania w nauczycielkę kulkami ugniecionymi z chleba, pstrykania zgniecionymi papierkami po batonie, palenia szlugów na lekcji, przyklejania gumą do żucia dziennika do pulpitu nauczyciela, wysyłania i odbierania esemesów na fizyce, rzucania curvami na niemieckim, filmowania zwróconej do tablicy wychowawczyni komórką jej majtek i wrzucania potem filmiku na youtube, bekania i czkania, żarcia na biologii z ostentacyjnym mieleniem w pysku zapiekanki, uwalniania gazów jelitowych z głupkowatym "sorry", przyłażenia do budy z malunkiem na japie, noszenia podziurawionych jak ze śmietnika portek na granicy wzgórka łonowego z przodu, a z tyłu trzymających się na sznurku od stringów. I jeszcze kilka innych zakazów było. Prohibicja nawet w szkołach była.
***
Przepraszam, ale czy odnotowywano wówczas przypadki jakichś niezamierzonych skutków tych zakazów?! Bo nie pamiętam, choć do alzheimera mam jeszcze trochę...
Niezamierzone skutki jakieś są zawsze. Ja też nie pamiętam, bo dziecko zapamiętuje od czwartego roku życia :D
Wszystko to kwestia wychowania, a wychować można bez bata, proszę mi wierzyć. Nakazy i zakazy w wychowaniu były od zawsze, ale to, o czym Pan pisze nie ma nic wspólnego z prohibicją czy legalizacją narkotyków, ale z kiepskim nauczycielem, jeszcze gorszym rodzicem i infantylnym systemem oświaty. Wie Pan czasy się zmieniają, ewoluujemy. Moja prababcia też była zwolenniczką dyscypliny i klęczenia na grochu - dzieci "chodziły wtedy jak w zegarku".
A używki, to zupełnie inny problem. Alzheimera Pan nie ma, to wie Pan, jakie są skutki prohibicji. W tym temacie, to nawet sarkazm mi nie wyjdzie, bo temat dla mnie niebłahy. Wódka, fajka i tabletka będą zawsze, choćby Pan wprowadził karę śmierci za ich stosowanie. Więc trzeba się zastanowić, kto ten handel i popyt ma kontrolować, dbać o jakość (patrz dopalacze), czerpać ewentualne zyski, bo potem niezależnie od tego czy legalne czy nielegalne, to i tak Pan płaci z własnej kieszeni za leczenie uzależnionych (nie wspominając o rosnącej w tym temacie przestępczości zorganizowanej).
A ja mam to szczęście, że obcuję z młodzieżą, która kosza na śmieci nauczycielowi na głowę nie zakłada. Tak, tak, jest jeszcze taka :)
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!