Takich tuzów dawno nasze miasto nie gościło, koncert wręcz unikalny. Lista muzyków z którymi grywali jutrzejsi wykonawcy zapiera dech w piersiach.
Dla mnie jedno nazwisko jest bliskie, a dlatego, że miałem okazję kilkakrotnie słuchać na żywo tego muzyka. Chodzi o wielką nadzieję polskiego jazzu Zbigniewa Seiferta. Niestety będąc u szczytu możliwości twórczych przegrał walkę z nowotworem, a miał dopiero 33 lata. Był wyjątkowym skrzypkiem i saksofonistą.
W związku z jego osobą przypomniała mi się pewna zabawna historia, a działo się to na balu w Akademii Rolniczej w Krakowie. Na tenże bal zaprosiła mnie poznana dziewczyna i jakie było moje zdziwienie, a zarazem radość gdy okazało się, że do tańca ma przygrywać kwartet Zbigniewa Seiferta. Jeśli wie się jaką muzykę uprawiał ten znakomity muzyk można sobie wyobrazić jakie męki przeżyli ci co nastawili się na popularne pląsy dyskotekowe. Ja w tańcu niezbyt mocny bawiłem się wyjątkowo dobrze. Podejrzewam, że i "przygrywający" muzycy mieli niezły ubaw, a organizatorzy niezbyt wesołe miny, bo pewnie zaprosili nie ten zespół. Ale dzięki temu można było posłuchać całkiem niezłych kawałków. Przecież przy "Chałturniku" Ptaszyna też można się nieźle zabawić.

00