"Obrzędy uprawiane w ramach organizacji stwarzają atmosferę, w której uczestnicy nierzadko czują się nawet miło. Zespołowo uprawiany rytuał daje pewien komfort - spokój myśli (rezygnacja z wątpliwości) i stanowi przeciwwagę dla nudy i uciążliwości dnia codziennego. Z czasem obrzędy stają się przyzwyczajeniem (akademie, pochody, msze). Uczestnictwo w nich może dostarczyć pewnej satysfakcji. Jednakże bezmyślne liturgiczne powtarzanie słów, przemówień cytatów z nich, modłów i śpiewów - choć bywa czasem przyjemne - okazuje się prawie zawsze złudzeniem szczęścia.
Dzieje cywilizacji, to historia zmieniającej się co prawda, ale tylko w sferze ceremoniału, bezustannie praktykowanej przez społeczeństwo obrzędowości.
Oficjalnie celem obrzędowości wszelakiej maści jest integracja ludzi. W praktyce chodzi głównie o uzależnienie mas od elit i mistrzów ceremonii. Zasięg wpływów organizacji oraz jej społeczny prestiż przyciąga do niej ludzi spragnionych powodzenia i kariery. Dlatego każda organizacja, czy to partia, religia itp., nie tyle realizuje odwieczne zapotrzebowanie na poczucie bezpieczeństwa, ile spełnia ambicję liderów."
Zatem ludzie "w obrzędowości znajdują albo raczej upatrują swoiste i wciąż upragnione poczucie bezpieczeństwa".
Czego jest więcej w religii - wiary czy tej, czasami śmiesznej, obrzędowości?
To jest tekst opublikowany na początku lat dziewięćdziesiątych na łamach poprzedniczki obecnego DŁ. Autor podpisywał się DRAG. Cykl felietonów nazywał sie "Krzywym okiem", a felieton, z którego pochodzą cytaty zatytułowany był "A jednak się kręci".
Wybacz, że nie marnuję swego czasu przesiadując co dzień w sieci, tak jak ty. Nie każdy ma tyle wolnego czasu.
Dobrze wziąłem to pod uwagę. Teraz idąc twoim tropem - Lenin i Stalin nie wierzyli w Boga, jesteś jak Lenin i Stalin , pfff.
Tak.
Jaka jest różnica między jehowymi a sektą smoleńską? a no taka,że ci pierwsi nie wyciągają pieniędzy od Skarbu Państwa i nie bawią się w cmentarnych archeologów.
Ubóstwo umysłowe w natarciu. Towarzysz Stalin poszedł do partii prosto z klasztoru. Więc?
Oczywiście, niczego nie zrozumiałeś. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie przeczytałeś tego tekstu ze zwykłego strachu - w obawie przed koniecznością samodzielnego myślenia. Z tym, że strach przed tym, co mógłbyś odkryć jest o wiele większy niż ból związany z ewentualnym myśleniem. Lata trwania w ciemnocie zrobiły swoje.
PS. Kaszaneczka na ciepło była super. Dzisiaj też skorzystam z twojej porady i zaraz się napiję. Tobie tego nie radzę. I tak wystarczająco jesteś zamulony. Po grzyba przeginać pałę?
Napisałem tak: weź pod uwagę, że gorąco wierzącym był Adolf Hitler.
Twoja odpowiedź:
Cholerka, nie jesteś czasem faszystą?
Jeżeli pozwolisz, ja Ci odpowiem, 97-300.
Nie wiem, co nazwałeś "naszą ścieżką", więc odniosę się do niekatolickiego światopoglądu. Ma ten światopogląd to do siebie, że pozostawia człowiekowi absolutnie wolną wolę, czyli to, czym obdarzył go Bóg w momencie człowieczego stworzenia.
Ma to do siebie, że nie czyni impotentem samogwałciciela, kiedy czas jego rozwoju tego wymaga. I włosy mu między palcami nie rosną. Ciekawe, swoją drogą, jak się czują mężczyźni o silnej wierze katolickiej, których natura obdarzyła bujnym owłosieniem, także na wierzchu dłoni?
Ma to do siebie, że dzień święty święci się tak, jakby był święty. Dla mnie jest to, na przykład, bardzo dokładne odkurzenie mebli. Moja matka miała niespotykaną alergię na kurz. Święcąc dzień święty - święcę coś więcej.
Zresztą, z odpoczynkiem raz w tygodniu to jest inna historia. Pozostawmy to.
W naszej drodze dobre jest to, że jeżeli mamy taką potrzebę, rozmawiamy sobie z Bogiem. Na drągu, w przeciągu, w pociągu. I wiemy, że Bóg nas słucha. Trochę szumu w uszach czynią Mu bezładne szepty różańcowe i koronki, i hymny. Ale jest Bogiem, więc sobie z tym radzi.
W naszej drodze dobre jest to, że nie popadamy w rozpacz, czytając Biblię. Wiemy, jak ewoluował Bóg przez tysiąc lat powstawania dzieła. Rozumiemy twórców Boga i Boga także. I wiemy, że Bóg rozumie nas.
Niech nikt marnej trzciny do dębu starego nie przyrównuje. Nowy Testament był pisany lat sto. Sto.
Przepraszam cię, 97-300, ale - jeżeli do jakiejkolwiek świętej księgi pisane są apokryfy, to coś z tą Księgą nie jest halo.
Nie,nie pozwalam.Wypisujesz bzdury.Jesteście zaprogramowani tylko na atak.Nie wiecie co zrobić kiedy wasz rozmówca nie jest przeciwnikiem ale wprost przeciwnie chce być waszym sojusznikiem.Nadal czekam na odpowiedz,sekciarza.
W takim razie przepraszam. Zagalopowałam się. Na publicznym forum odpowiedziałam na publiczną wiadomość.
Więcej się to nie zdarzy.
I jeszcze jedno słowo, albowiem ostatnie musi być moje:
Używaj, Ty, 97-300, spacji; będziesz bardziej wiarygodny. To tak, jak chodzenie w spodniach albo bez spodni.
Powodzenia.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!