Możesz do Sulejowa iść pieszo i tam zjeść. Wracasz i śmiało druga na miejscu.
Pizze znajduję w lesie, młodzież zamawia i połowę wyrzuca. Przynajmniej pies zjadł.
Taaaa... i jeszcze informację o "śladzie węglowym" i ilości biogazu, jaką po posiłku wyemituje nasza rzyć. Nuta zapachowa niechaj już pozostanie niespodzianką.
Jeśli "specjaliści" mylą kilokalorie z kaloriami, to ja bym takich "specjalistów" nigdzie nie cytował. Założenie, że każdy posiłek trzeba od razu "spalić" jest ciężkim nieporozumieniem. Poza samą "kalorycznością" posiłków bardzo istotny jest ich skład ilościowy i jakościowy i nasze aktualne potrzeby organizmu. Ale "eksperci" zatrzymali się na etapie prostej arytmetyki i wyłącznie do tego się ograniczają.
No cóż, ja przeciętnie spożywam 5000 kilokalorii dziennie i utyty nie jestem. Zapewne Brytyjskie Towarzystwo Zdrowia Publicznego teraz jest utwierdzone w przekonaniu, że w takim razie muszę być bliźniakiem syjamskim. No cóż, co dwie głowy to nie jedna, i są na tym świecie rzeczy, które się nawet brytyjskim "ekspertom" nie śniły. Tylko po co takie artykuły, które niczego nie wyjaśniają, a jedynie robią mętlik w głowach?
Każdy ma inną przemianę materii, ja mam tak że jem jakbym miał tasiemca i ciężko mi przybrać na wadze gdybym miał się stosować do zasad tu wypisanych to mógłbym się starać o rolę w filmach o obozach koncentracyjnych
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!