No i mamy liberalne prawo Tuska i jego oszołomów.Miało być prosto i szybko a mamy jak mieliśmy a jeszcze gorzej.Tysiace urzędniko-nieudaczników muszą udawać ze są i za coś biorą pieniądze.Co do prawa budowlanego powinno być proste i czytelne a nie naszpikowane różnego rodzaju zasadzkami.
Prawo powinno być, ale raczej pewne przepisy ogólne, typu: "bez zgody sąsiada nie możesz wybudować niczego w odległości mniejszej niż x metrów od jego granicy" albo "na danym osiedlu nie można stawiać budynków wyższych niż x metrów". Obecnie tych przepisów jest zbyt dużo, są zbyt skomplikowane i praktycznie na wszystko trzeba wpierw uzyskać pozwolenie. To wszystko czyni każdą chęć zmiany czasochłonnym i kosztownym procesem. Zwróćcie uwagę na ten fragment:
Czyli tak naprawdę wszystko rozbija się o kasę, jaką należy zapłacić, a nie o jakieś sensowne uzasadnienia przepisów.
Czyli zabroniona jest opcja, że dwóch sąsiadów się dogaduje i obaj składują drewno w tym samym miejscu przy granicy działek? Wychodzi na to, że jedna pryzma drewna (podzielona np. siatką) jest niedozwolona, a dwie mniejsze z ośmiometrowym odstępem już są OK? Nie ogarniam tej "logiki".
Myślę, że obecnie większość omawianych w artykule obiektów można wybudować na podstawie wcześniej uzyskanego zgłoszenia budowlanego do odpowiedniego organu Nadzoru budowlanego (bez pozwolenia na budowę - które jest jest o wiele bardziej skomplikowane). Wiele można też wybudować kompletnie bez zgłoszenia, czy pozwolenia na budowę - tylko trzeba znać prawo budowlane. Zgłoszenie zapobiega nieprzyjemnym konsekwencjom braku znajomości prawa, gdyż urząd musi w ustawowym terminie 30 dni wypowiedzieć się, a jeżeli tego nie uczyni, to można działać.
Moja wypowiedź odnosiła się do większości wpisów, które totalnie sugerują, że żadnego uzgadniania z kimkolwiek nie powinno być - zgodnie z filozofią taką, że na moim kawałku ziemi mogę sobie postawić co chcę i koniec.
Przecież pan JK-Z wyraźnie mówi, że "warto zawsze wcześniej z sąsiadem porozmawiać", czyli uzyskać jego zgodę (najlepiej na piśmie) na składowanie, czy też zbudowanie czegoś w granicy działki i wtedy żadnego minimum 4 m od granicy działki nie musimy zachowywać. Takie przepisy jak pamięcią sięgam istniały zawsze - jako przykład można podać budowę tzw. "bliźniaków", gdzie granica działki jest w środku budynku i nie jest to coś zabronione, nielogiczne i wymyślone obecnie. Chyba, że ktoś nie chce uznać żadnego prawa - obecnego, dawnego - gdyż każde prawo niestety, ale ogranicza (dla wspólnego dobra) w pewnym stopniu nasze działania w każdej dziedzinie życia.
Nie od dziś wiadomo, ze nieznajomość prawa szkodzi.
jest ustawa, ale nikt jej nie czyta. Po co są te internety?
ja już pisałam o sprawie budynku, który sprytny facio nazwał "kojcem dla psa".
"Na pewno zawsze najpierw musimy uzyskać pozwolenie i dokonać zgłoszenia, dopiero potem realizujemy inwestycje - mówi Janusz Korczak-Ziołkowski."
Na pewno nie.
Widzisz, Al, czasy się zmieniły. Podobno na lepsze?
Prawo budowlane kiedyś stanowiło mniej więcej to, co teraz, z tym, ze nie uściślano, czy sławojka to "obiekt", czy "inwestycja". Kierowano się zdrowym rozsądkiem. Ale - narzekano na biurokrację...
Na początku lat siedemdziesiątych zeszłego wieku, mój sąsiad zapytał mojego Ojca, który wtedy był właścicielem mojej domeny, czy może postawić w granicy garaż, bo, jeżeli odsunąłby ten garaż o przepisowe trzy metry, to by mu to kompletnie zrujnowało jego działkę.
"Ależ, oczywiście, panie sąsiedzie, a co mi to przeszkadza?"
Ściana garażu jest w stosunku 90 stopni do mojego domu, tak, że nie ma to znaczenia.
Pies z kulawą nogą się nie przyczepił po dziś dzień i już się nie przyczepi.
Kiedy moja leszczyna za bardzo sobie poczynała na południe, czyli na stronę działki sąsiada, ten przyszedł i zapytał, czy on może trochę przyciąć tę leszczynę od swojej strony...
Może dlatego czasami na murach piszą: "Komuno, wróć"?
Bundy, tutaj, coolmany i inne. Po co wy tu to wszystko wypisujecie? Po co to komu. Tracicie czas. Czy wy nie macie rodzin, życia osobistego, uczuciowego i obowiązków? Co za patologia......
Jeśli przeczytał byś kilka,kilkanaście postów "tutaj" to wiedział byś że pani ta jest osobą inteligentną,zapewne wykształconą.Nazwanie jej patologią jest co najmniej nie na miejscu .Stanowczo żądam abyś przeprosił "tutaj" za te insynuacje.
nie urzędasy wymyślaja prawo - tylko posłowie, a przynajmniej posłowie je uchwalają. więc pretensje miej do posłów.tak samo jest z policją - nie policjanci wymyślają kary tylko posłowie itd. to tak trudno zrozumieć i zapamiętać?
Po pierwsze, co Tobie do tego po co, do kogo, i po co ja piszę? Jeżeli masz trochę kultury osobistej to nie włączaj się do dyskusji gdy nie masz nic do wniesienia, i nie trać swojego cennego (jak mniemasz) czasu na pisanie w internecie.
Po drugie to nie masz pojęcia co oznacza słowo "patologia" - nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!