chodzilem do mat-fizu i podsumowalbym to tak - biologia, fizyka, matma, historia - poziom bardzo wysoki, natomiast polonisci wolaja o pomste do nieba. i ta sala do wfu...
Wzruszyłbym się, ale bardzieć śmiać mi się chce z tego "problemu". Nauczycielom się w sumie nie dziwię - wychodzą z założenia "masz frajera, to go duś". Frajerami są oczywiście ci uczniowie, a właściwie ich rodzice. Tak, tak, Drodzy Rodzice - jesteście frajerami! Co do nauczycieli to jestem w stanie zrozumieć, że chcą dorobić i korzystają, jeśli nadarza się okazja. Z jednym zastrzeżeniem: można udzielać korepetycji, ale nie tym uczniom, których samemu uczy się w szkole! Z innej szkoły, czy choćby innej klasy - OK. Ale udzielanie płatnych korepetycji swoim uczniom jest po prostu nieetyczne. Sam nigdy bym się tego nie dopuścił; raczej zaproponowałbym uczniowi, aby przyszedł w wolnej chwili po lekcjach i wyjaśniłbym mu zagadnienia, których nie rozumie. Oczywiście w szkole i za darmo, bo nauczyciel w szkole właśnie od tego jest.
Też kiedyś byłem uczniem, ale nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy, by korzystać z korepetycji. Moi rodzice nawet by za coś takiego nie chcieli płacić.
Dziś dzięki internetowi i komputerom dostęp do wiedzy jest dużo łatwiejszy niż kiedyś. Może uczniowie są bardziej leniwi? Może w szkole zamiast uważać na lekcjach wolą się bawić telefonem? Czy samemu w domu nie da się nauczyć z podręczników i internetu? A może problemem jest to, że obecnie zwykłe czytanie ze zrozumieniem przekracza możliwości znacznej części uczniowskiej populacji? A może rodzice mają za dużo pieniędzy? Niepracujący uczeń może nie znać wartości pieniądza, ale pracujący rodzic chyba powinien. Za 80 złotych to niejeden musi się ostro natyrać przez 8 godzin albo nawet dłużej - takie są realia.
Mam taką radę dla tych rodziców, którzy są przekonani, że ich dziecko bez korepetycji sobie nie poradzi, a nie za bardzo ich stać na takie zbytki: poszukajcie dziecku jakiegoś płatnego zajęcia w dzień wolny od nauki (np. w sobotę) i z tego opłaćcie korepetycje (mam na myśli uczniów szkół średnich). Jak dzieciak zobaczy, że musi cały dzień popracować, żeby opłacić jedną godzinę korepetycji, to sam szybko dojdzie do wniosku, że będzie wolał pouczyć się sam w domu... Zadziała na pewno, gwarantuję.
Maturzyści w dalszej perspektywie mają studia. Jak sobie je wyobrażają, skoro nie potrafią sobie wyobrazić, że można zdać maturę bez korepetycji? Na studiach każdy musi uczyć się sam, wykładowców gówno obchodzi, co student notuje na zajęciach albo z jakich korzysta podręczników, ani czy je w ogóle ma...
Drodzy Rodzice - przyjrzyjcie się uważniej swoim dzieciom, nie bądźcie frajerami!
Może przy omawianiu zagadnień rozmnażania oferuje zajęcia praktyczne i stąd taka cena? ;)
"Najgorzej w Chrobrym, najgorzej w Chrobrym"... Ludzie, jak mnie irytuje taka paplanina. Nie dajcie sobie wmówić bzdetów. Uczyłam się w Chrobrym i wiem, że nikt w tej szkole nikogo nie zmusza do uczęszczania na korepetycje. Średnio pojętny i chętny do nauki uczeń poradzi sobie bez tego. Jeżeli ktoś chce pobierać korepetycje to tylko jego prywatna decyzja, tyle w temacie
jak my możemy mówić generalnie o dobrych wynikach nauczania w piotrkowskich szkołach średnich na zwykłych godzinach lekcyjnych ? Panie i Panowie "Profesorowie" są najczęściej już w wieku, że ich chęć nauczania i niesienia kaganka oświaty dawno wyparowała, sami nie czytają nowych opracowań, nie umieją zrobić prezentacji w głupim power p. żeby nie klepać na sucho a coś wizualnie pokazać, nie ulepszają i nie zmieniają konspektów lekcji, nie dają dzieciakom żadnych opracować dodatkowo (bo a jakże musiałaby wielka Pani profesor takich poszukać a poźniej jeszcze odkserować za swoje ! ... bo maila najczęściej nie umieją wysłać i założyć ogólnego dla klas żeby młodzież miała z czego dodatkowo się uczyć )a no i jeszcze zanim wypiją kawkę dotoczą się z pokoju nauczycielskiego do klasy sprawdzą listy i ponarzekają jaka to młodzież jest teraz paskudna rozwydrzona i głupia to minie już tyle cennego czasu... a co do komputerów dzieciaki są leniwe jeśli się im na to pozwoli, jakby szanowne panie i panowie weszli w gooogle zobaczyli jakie tematy i prace domowe z ich przedmiotów są tzw "gotowcami" i wymyślili takie zadania, których nie da się zerżnąć z internetu to by trochę uczniowie ponarzekali między sobą ale wreszcie by się ruszyli ... zero autorytetów... też apeluję PROFESOROWIE zróbcie miejsce młodym nauczycielom niech te dzieciaki coś skorzystają !
Całkowita racja. A ta wspomniana wcześniej "pewna nauczycielka biologii", do której miałem przyjemność uczęszczać na zajęcia, ma tak ogromną renomę, bo jest po prostu jednym z lepszych nauczycieli biologii w naszym regionie. Większość ludzi, którzy mięli z nią zajęcia, uczyli się jak Bóg przykazał i starali się robić to na bieżąco, obecnie studiują medycynę, stomatologię, farmację. Także dzięki temu mają zapewnioną pewną przyszłość. A zajęcia nie były tylko klepaniem tekstu z książki. Często były czysto pokazowe i doświadczalne.
A druga sprawa: jeśli ktoś krzyczy, że nauczyciele dostają za dużo za korki, ja nie widzę problemu. Każdy może pójść na studia, 5 lat się uczyć, skończyć kurs pedagogiczny, później wyrobić sobie własną renomę w szkole. Gdyby uczniowie tych nauczycieli nie odnosili dużych sukcesów, chociażby na maturze, nikt by do nich nie przychodził. Polakowi nigdy nic nie pasuje... A można się było uczyć i teraz sami moglibyście tyle za korki "wołać".
Zdecydowanie poziom nauczania obniżył się i żadna "maturzystka" mnie nie przekona, że jest inaczej. Sam uczyłem się w dawnej szkole, z którą nie poradziłby sobie większość dzisiejszych uczniów. Należy jeszcze wspomnieć, że wówczas nie było zwolnień z powodu dyskleksji, dysortografii itp. Ortografii trzeba było się po prostu nauczyć. Podobnie z innymi przedmiotami. Nauczyciele byli wymagający i mieli respekt, ale przyniosło to efekty.
Głównym problemem dzisiejszej młodzieży podejrzewam są wszelkie atrakcje typu: lans na fejsie, bieganie po galeriach, ploty, psiapsiółki, gry komputerowe, konsole, tablety itp. itd. które rzeczywiście przy obniżonych wymaganiach edukacyjnych powodują niechęć do nauki. A potem płacz, korki, matura, Matko Boska! Dawniej ojciec wszelkie takie ciągotki wybijał pasem z głowy (przepraszam - z d...) i dziecko się uczyło aż miło. I nie było żadnych korepetycji.
[Dlaczego kłamiesz,Wiewióra bierze 50 zł za godzinę]
czy daje paragon ............
Nie miałem matury z rozszerzeniami, ale np. z matematyki, oprócz podręcznika, obowiązkowymi pozycjami były:
1. Krysicki Włodarski "Analiza matematyczna w zadaniach"
2. Romanowski Wrona "Matematyka wyższa"
3. F. i E. Otto "Podręcznik geometrii wykreślnej"
Mimo, że wiele lat upłynęło od mojej matury w malutkim, w porównaniu z Piotrkowem miasteczku, pozycje te podaję z pamięci.
To też jakiś "signum causa".
Na studiach się już niczego nowego nie nauczyłem.
Ta pani od biologi znaczaco przesadza. Zwykly magister 100 zl za godzine. Kto to slyszal!!! Poza tym jest niekulturalna i wrecz niemila
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!