Znam tych państwa M i muszę powiedzieć, że nic wspanialszego nie mogło się przytrafić tym biednym dzieciom, kiedy znalazły się w tej wspaniałej rodzinie. Ich zastępczy rodzice to ludzie prawi,przygotowani do pełnienia takiej roli, bo oboje mają przygotowanie zawodowe do pełnienia funkcji rodziców zastępczych. Natomiast instytucja z Gliwic, która winna zabiegać o to, aby dzieciom działo się dobrze, stała się tyranem tych dzieci. Państwo M kochają dzieci jak swoje i walczą o nie! Co w tym państwie się dzieje? Dlaczego sądy są bezduszne wobec bezbronnych? Nie macie ani serca, an i empatii do małoletnich dzieci, których los tak bardzo pokarał a teraz bezduszni ludzie dokonują dalszego dzieła niszczenia. To nie prawdopodobne, żeby tak się działo w państwie prawa!
Ale o co halo? Przecież dzieci w Polsce są państwowe, więc to chyba logiczne, że o ich losie decydują urzędasy. Takich rozwiązań domaga się zdecydowana większość polskiego społeczeństwa, o czym świadczą wyniki każdych kolejnych wyborów. Dwójkę oddać jakiejś parze pedałów, drugą dwójkę parze lesbijek i sprawa czwórki nadprogramowych dzieci zostanie rozwiązana. Będzie światowo, postępowo i politpoprawnie! A że się rodzinka przez te lata zżyła ze sobą? A kogo to obchodzi? Homo europeiticus musi być odporny na takie przestarzałe sentymenty! Rozdzielić czym prędzej taką liczną rodzinę, bo to zalatuje ciemnogrodem z czasów chłopstwa pańszczyźnianego! Ku chwale eurokołchozu rzecz jasna!
Ten fragment bardzo wiele wyjaśnia. W normalnym ustroju mogliby adoptować tyle dzieci, ile byliby w stanie utrzymać ze swoich środków. Ale cała sytuacja ma miejsce w ustroju nienormalnym. Państwo dopłaca do rodzin zastępczych, bo ta dopłata i tak jest niższa, niż koszt utrzymania dziecka w domu dziecka. Ci państwo przyjmując dzieci mieli zagwarantowaną tą dopłatę, więc w pełni mają prawo dziś czuć się oszukani. To, że dziś państwo wolałoby przekazać te dzieci komuś, komu nie trzeba by dopłacać (adopcja), świadczy o dwóch rzeczach:
- państwo nie potrafi dotrzymywać umów (wychowanie dziecka to proces wieloletni, a dopłata dla rodziny zastępczej była przewidziana przepisami);
- państwo szuka na gwałt oszczędności, bo cały ten złodziejski system stoi na skraju bankructwa.
To, że państwo szuka oszczędności byłoby godne pochwały, gdyby nie pobudki, jakimi się kieruje. Nie wynikają one z racjonalnego podejścia do gospodarki, tylko z tego, że po prostu system już nie wyrabia. Na świniach przy korycie to państwo jakoś nie oszczędza. Oszczędności zaczyna od tych najsłabszych, tych na samym dole...
A normalnie w tym kraju to już chyba nigdy nie będzie. W polskim narodzie jest zbyt dużo idiotów, którzy obecny stan popierają. PO, PiS, PSL, SLD... - bo przecież innych opcji nie ma, prawda zasrane lemingi?!
Inny paradoks , nie masz pieniędzy i dlatego zaniedbujesz swoje dziecko zabiorą Ci je ,a rodzinie zastępczej dadzą 2000 zł na miesiąc za to , że je adoptowała .
A Ty doczytałeś artykuł? Nie dopłacają na dzieci adoptowane.
Myślę że chodzi jeszcze o co innego.
Kiedy dziecko przechodzi z jednej rodziny do drugiej, czy do pogotowia opiekuńczego to za nim idą pieniądze. Od nowego roku mogli by się przekształcić w Rodzinny Dom Dziecka i Państwo musiało by dopłacać więcej. A tak to rozwalą rodzinę a kasę dostaną zaprzyjaźnione ośrodki które współpracują z władzą
"co tu się dziwić" przecież dzieci dla urzędników to tylko takie małe przedmioty, z którymi można robić co się chce, w zależności od potrzeb i chumoru danego urzędnika. "? napewno będzie taniej dla państwa, - zabrać, oddać innym i dopłacać 2 do 3 tyś. na jedno dziecko"? - przecież i tak my płacimy za wszystko z podatków, a jakiś urzędnik - może premie dostanie?
Rodzina zastępcza, jak sama nazwa wskazuje funkcjonuje w przypadku, gdy dzieci nie maja uregulowanych praw, czyli rodzice biologiczni nie zrzekli się praw do dzieci. Zakładając rodzinę zastępczą trzeba się z taką ewentualnością liczyć i o tym mówi się na szkoleniu, że dzieci mogą za jakiś czas wrócić do rodziców biologicznych lub zostać adoptowane. Może to okrutne, ale gdyby tak nie było, to nikt nie adoptował by dzieci, tylko wszyscy by zakładali rodziny zastępcze, bo państwo nie płaci rodzinom adopcyjnym na ich utrzymanie. Poza tym jest jeszcze jedna kwestia - dzieci w rodzinie zastępczej nie mają tych samych praw co dzieci w rodzinie adopcyjnej, np praw do spadku po rodzicach, itp.
Przeczytalam zamieszczony wczesniej artykul. Setek niesprawdzonych informacji. Ku sprostowaniu: znam Gosie i Piotrka 14 lat.On w zyciu nie byl katecheta. Z wyksztalcenia to czlowiek po resocjalizacji i wychowaniu fizycznym. Gosia jest po pedagogice opiekunczo - wychowawczej i filologii polskiej.Oni walczą o te dzieci bo je kochaja. Te dzieci przeszly juz tak wiele traumatycznych wydarzen w biologicznej rodzinie, dzis dorosli ludzie - pracownicy instytucji wspierajacych rodzine- znów funduja im koszmar.
Czasem w rodzinach, w których nigdy byśmy o to nie podejrzewali - dzieci przeżywają koszmar. Dziwię się wszystkim, którzy tak zapewniają, że u państwa M. jest tak wspaniale.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!