No tak,nasze "wspaniałe" ulice w rynku idealnie pasują tylko do wojennych klimatów,zniszczonego miasta ewentualnie Polski z lat 20-tych,czas się zatrzymał tam i reżyserzy przyjeżdżają do nas jak do skansenu.Mogliby u nas coś nakręcić we współczesnych klimatach,np Kiler 3 albo coś w tym stylu :)
Na starówce pewnie nie jeden film jeszcze nakręcą. Prędzej nie będzie można kręcić filmów bo starówka się rozpadnie niż z powodu odnowienia. O to można być spokojnym, nikt tam nic nie zamierza zmieniać, to nam nie grozi. Tam był syf, jest syf i jeszcze długo będzie syf.
Proponuję obsadzić p. rajcę Rafała Czajkę - niech robi za drzewo ( może chociaż jakieś psy go obsikają ). Nie długo wybory a tu jaki czyn społeczny i u nie byle kogo.
STOP WŁADZY NAUCZYCIELI !!!!!!!! [u]
Nie trzeba, cały filmowy świat już od dawna o tym doskonale wie! Gdy na starym mieście w 1999 roku, terenie pierwszego w okupowanej Polsce getta, międzynarodowa ekipa kręciła sceny do "Jakuba Kłamcy" (Jakob the Liar) i kiedy dojechał na plan amerykański gwiazdor Robin Williams (chyba w przypadku tego aktora nie jest nadużyciem określenie "gwiazdor" w przeciwieństwie np. do gwiazdorów w rodzaju Tomków - Karolaka czy (pa)Jacykowa), to gościa i jego żonę oprowadzono po zakamarkach typu Starowarszawska, Pereca, Zamurowa, Garncarska. Williams z idącym dwa kroki obok gorylem, spacerujący w asyście żony Marshy, reżysera Petera Kassovitza, jego syna-aktora i reżysera Mathieu Kassovitza, Lwa Rywina i jeszcze paru gostków (no, moim także, a co tam!) nie mógł wyjść z podziwu, ile kunsztu, ile pracy i jakie kwoty pieniędzy musiało pochłonąć zbudowanie tych wszystkich tak wiernych dekoracji na potrzeby filmu. Mnie zamurowało. Wiem, że Amerykanie jeśli nie są głupi, to przynajmniej naiwni. Ale żeby taki Williams także? Rywin z posturą niedźwiedzia rozejrzał się tym swoim dziecinnym wzrokiem tak jakoś bezradnie po nas, chciał się zebrać w sobie pewnie do wyjaśniania, ale poczułem się (nie wiem, dlaczego akurat ja) wywołany do tablicy, więc próbuję tą swoją angielszczyzną, nie mającą wiele wspólnego z amerykańskim angielskim, sprowadzić gościa z Hollywood na ziemię, uświadamiając go, że to nie dekoracje, tylko autentyczna dzielnica, w dodatku - zamieszkiwana przez ludzi (którzy, dodam, w dużej części statystowali potem, bo realizowano tu sceny masowe). Mimo to, aktor nie mógł wyjść z podziwu. Kiedy umrę, ja, naoczny świadek tej sytuacji, może ktoś znajdzie w necie to moje świadectwo. Zresztą prasa to wówczas dokładnie opisywała. Tak więc - poszło w świat, spokojnie! Po Hoffmanie jeszcze niejedni tu przyjadą. Przynajmniej do czasu, kiedy wszystko wraz z upływem lat obróci się w perzynę. A wszystko do tego przecież zmierza, dzięki trosce kolejnych ekip zarządzających miastem.
Ponoć urzędnicy i radni, którzy bawili ostatnio w zaprzyjaźnionej z Piotrkowem rosyjskiej Kostromie, przywieźli informację, że Rosjanie przygotowują do realizacji, ale prawdopodobnie dopiero w 2018 roku, ekranizację arcydzieła radzieckiego noblisty Michaiła Aleksandrowicza Szołochowa pod tytułem "Zorany ugór". Ma to być, z przyczyn oczywistych, ostatnie już wykorzystanie piotrkowskich plenerów przez twórców światowej kinematografii. Chociaż, kto wie, może to nie będzie ostatnie słowo trybunalskiego grodu w historii kina. Po zaoraniu miasta niewykluczone, że jakiś twórca kina alternatywnego niszowego, pracujący nad niskobudżetowym filmem science-fiction pt. "Zagłada Srebrnego Globu", wykorzysta piotrkowskie plenery, czyli księżycowy krajobraz jako tło dla intrygującej opowieści filmowej.
Proponuję by miasto pobierało opłaty (jeśli tego jeszcze nie robi) za wykorzystywanie starówki jako plan zdjęciowy. Drugiej takiej zniszczonej i niezaniedbanej starówki nie ma chyba w całej PL. A zapotrzebowanie na takie miejsce jest jak widać spore.
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!