Proponuję uznać tego kundelka pieskiem roku i dać mu michę pysznej kiełbasy, bo z medala pewnie nie byłby zadowolony.
Mam już w wieku szkolnym,znam możliwości dzieci, nie tylko ja.
Dlatego jak się ma dzieci i to jeszcze tak małe to się ich z oka spuszczać nie powinno.
A przy kuracji9 antybiotykowej absolutnie nie powinno dziecko być na dworze samo - zgodzę się może krótki spacerek ale pod opieką, a nie samopas.
A jakby wpadło pod koła samochodu czy jakieś dzikie zwierzęta by go pogryzły.
Zresztą to trwało jakiś czas skoro dziecko tak daleko się oddaliło ... takie fakty.
Wina opiekunów bez dwóch zdań i co przeżyli to przeżyli ale za błędy się płaci ...
Niech to da do myślenia innym ...
Pajchiw:
Zupełnie nie rozumiem o co chodzi z tą otwartą przesrzenią w gospodarstwie???
Czyli co? Mam rozumieć, że gospodarstwa na wsi nie są ogrodzone? Brama i furtka ogrodzeniowa z solidnym zamknięciem to zbędny luksus? Nie można tak zabezpieczyć ogrodzenia, żeby dziecko lub pies nie wybiegło na ulicę wprost pod koła jadącego samochodu lub jak w tym przypadku nie oddaliło się o 4 km od swojego domu?
Jak dla mnie dziecko jak pies byli pozostawionieni bez opieki, narażeni na mnóstwo niebezpieczeństw. Pajchiw, jeśli nie radzisz sobie z panowaniem na swoją córką - polecam Ci do pomocy psa jako nianię, bo w tym przypadku pies spisał się na medal.
1.Zgadzam się z Ewą.
2.Moim zdaniem całe szczęście, że ta psina tam była, bo właściwie dzięki niemu dziecko zostało odnalezione. Oczywiście wielka zasługa też w tym Pana Leśniczego.
Pytanie jest jednak takie, czy zauważyłby On dziecko, gdyby nie było tam psa.
Nie wiadomo. A gdyby psa tam nie było i dziecko odnaleziono później, czy przetrwałoby?
Moim zdaniem chwała Panu Leśniczemu, jednak ta psina bardzo pomogła.
Psina spisała się na medal - jak już wcześniej napisała Ewa.
LOL
Ja nie pisałem, że sobie nie radzę :)
Ja pisałem, że moje dziecko jest spostrzegawcze i obawiam się, że w przyszłości być może zdarzy mi się go nie docenić. Nie potrzebuję ani niańki, ani psa. Chyba, że jako kolejnego członka naszej społeczności.
Moje dziecko ma najlepszą możliwą ochronę w osobie mojej żony i mnie jak wracam z pracy.
Co do przestrzeni w gospodarstwie to owszem, trudniej ją zamknąć. Do domu przecież nie wjeżdżasz ciągnikiem, a dziecka nie będziesz trzymać w siatkowym kojcu, ani nie przywiążesz do łańcucha. Bo trzeba by go nie kochać...
Tak jest - racja!
Dodatkowo proponuję, aby rodzina dziecka doceniała psiaka również na co dzień i zapewniła mu dobre warunki (dobre traktowanie, pełną michę jedzenia i wody oraz ciepły kąt, odpowiednią dawkę ruchu), a nie tylko jednorazowo jedną michą (chyba, że psina już dotychczas "opływał w luksusy" i nie bardzo cokolwiek można poprawić).
:-)
...
Przy okazji - z tego co usłyszałem w radio, ten Pan Leśniczy to bardzo fajny, mądry i skromny człowiek. Aż chciało się Go słuchać.
Sam się naucz!
Do Tartu.
Nie wiem jak Ty, ale z mojej praktyki wynika, ze mały bąbel jest niemalże nie do opanowania jeśli masz coś do roboty w tym samym czasie. A w gospodarstwie coś do roboty jest zawsze. W mieszkaniu o tyle łatwiej, że masz zamkniętą przestrzeń, ale moja roczna (z hakiem) córeczka, mimo, że nie dosięga rączkami wie gdzie jest klucz, gdzie się otwiera drzwi... Lada chwila pewnie zacznie przestawiać przedmioty dla powiększenia "zasięgu" i mimo nieustannego pilnowania może mnie kiedyś zaskoczyć. A w gospodarstwie przestrzeń jest otwarta...
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!